Rob Manfred jest komisarzem MLB od 2015, kiedy zastąpił w tej roli Buda Seliga. Jedną z rzeczy, którą chce zmienić w baseballu jest czas gry. Obecnie przeciętny mecz baseballowy bez dogrywki trwa około 3 godzin. Problem polega na tym, że w oczach niektorych kibiców mecze są długie, monotonne i nie zawierają wiele akcji. To może szczególnie dotyczyć młodych osób, dla których baseball może być nieatrakcyjnym sportem. Pozatym fani mają swoje życie i nie mogą całego swojego czasu poświęcić na mecze baseballowe. Średnia wieku przeciętnego fana wynosi około 52 lat. MLB próbuje na rożne sposoby dotrzeć do dzieci i młodzieży poprzez swoją aktywność na portalach społecznościowych, gdzie odbiorcami są głównie ludzie młodzi. Jednak mimo wszystko wielu woli koszykówkę, gdzie drużyny zdobywają 100 punktów w jednym meczu. Zgodzę się z tym, że przydałoby się skrócić średnią długość meczy baseballowych. Rob Manfred ma swoje pomysły, które przedstawił fanom. Oto niektóre z nich :

1. Zmniejszenie strike zone w jego dolnej części

Według komisarza MLB w dzisiejszych czasach piłka za rzadko jest odbijana przez pałkarza. Podniesienie strike zone mogłoby zmusić miotacza do tego, by wykonywał rzuty łatwiejsze do odbicia. Zlikwidowałoby to strikeouty i być może pojawiłoby się więcej piłek w grze. Jednak nie podoba mi się ten pomysł. Dlaczego? Bo mogłoby także pojawić się więcej walków. Podnosząc strike zone Rob Manfred bardzo pomógłby pałkarzom, którzy dzięki nowym zasadom mogliby odbijać przez dłuższy czas zanim by przeciwnicy zdobyli 3 outy. Moim zdaniem walki i strikeouty także są swojego rodzaju "akcją", szczególnie strikeouty. Oglądanie ich jest jedną z najatrakcyjnych rzeczy do oglądania dla wielu kibiców, kibice przychodzą na mecze oglądać występy takich miotaczy jak Kershaw, Scherzer czy Syndergaard. Dlatego nie widzę sensu w zmniejszaniu strike zone. Miotacze uczą się przecież tego, by rzucać w dolną część strike zone. Ta zmiana mogłaby negatywnie wpłynąć na ich grę, pozatym wydłużyłaby tylko czas meczów.

2. Brak konieczności wykonywania 4 rzutów poza strike zone w celu przepuszczenia pałkarza automatycznie na pierwszą bazę.

Oto kolejny pomysł Manfreda, który także nie ma mojego poparcia. Ile czasu zaoszczędzą na tym? Maksymalnie 30 sekund. Jednak nie w tym największy dla mnie problem. Dla mnie wykonywanie tych 4 rzutów można zaliczyć do akcji gry. Nie jeden raz widziałem miotacza, który miał kłopoty z tym, aby bezpiecznie rzucić 4 razy do łapacza, który stoi daleko od pałkarza. Gdy jest ktoś na bazie, może wykorzystać każdy błąd przeciwnika i awansować w tym czasie na kolejne bazy. Może też tak się wydarzyć, że miotacz przypadkowo rzuci w kierunku strike zone. Jeżeli pałkarz zachowa czujność, może zrobić zamach i odbić piłkę, która porusza się z małą prędkością. Wiele może się w tym czasie wydarzyć. Nowa zmiana nie dałaby żadnych szans na pojawienie się takich sytuacji.

3. Dodatkowe inningi rozpoczynałyby się z graczem na drugiej bazie

Kolejny zaskakujący pomysł, który został przedstawiony przez komisarza MLB. Dzięki temu jest większa szansa na runy w dodatkowych inningach, przez co szybciej jedna z drużyn mogłaby zakończyć mecz wygraną. Jednak pojawia się wiele innych problemów związanych z tą rewolucją. Który z zawodników byłby na drugiej bazie? Czy to gracz, który został ostatnio wyoutowany w poprzednim inningu? Czy to byłoby sprawiedliwe, że jedna drużyna miałaby akurat kogoś bardzo szybkiego jak Billy Hamilton na drugiej bazie, gdy druga kogoś wolnego jak Billy Butler? Pozatym, jak statystycznie zapisać wynik miotacza w dodatkowym inningu, jeżeli zaczyna go z graczem na drugiej bazie? Moim zdaniem ta rewolucja zniszczyłaby tradycję baseballu. I tak dodatkowe inningi przynoszą wiele emocji i mało kto narzeka wtedy na czas akcji. Każdy ma poczucie, że mecz może skończyć się w każdej sekundzie. Nie potrzeba wprowadzać takiej zmiany, szczególnie, jeżeli problem leży w czasie trwania regularnego, 9 inningowego meczu.

4. Nowy miotacz na boisku musi zmierzyć się z co najmniej 2 pałkarzami.

Zmiana miotacza zawsze dodaje kilka minut do oficjalnego czasu meczu, nowy miotacz musi przejść się w kierunku górki i tam rozgrzać się. Te kilka minut są pozbawione akcji w meczu i dlatego Rob Manfred rozważa nad takim pomysłem. Jednak to odebrałoby wolność menadżerom. Mają oni przecież miotaczy, którzy są specjalistami w wyoutowaniu pałkarzy odbijających z lewej strony. Lineupy często mieszają kolejność graczy odbijających z lewej i prawej strony, aby utrudnić życie przeciwnikom. Powiedzmy jest 7 inning i menadżer Cubs Joe Maddon chce zdjąć praworęcznego startera jak Arrieta i zastąpić go leworęcznym relieverem jak Mike Montgomery, bo akurat dla Los Angeles Dodgers odbija Adrian Gonzalez. Jednak po nim jest Justin Turner i już Maddon chce zrobić zmianę. Moim zdaniem powinien mieć swobodę w podejmowaniu takich ważnych decyzji.

Jednak ponieważ chciałbym przyspieszyć czas gry i obaliłem wiele pomysłów Roba Manfreda, co powinno ulec zmianie? Oto moje rozwiązania. Niektóre z nich były już testowane przez MLB, ale żadna z nich nie została jeszcze wprowadzona w życie :

1. Wprowadzić limit czasowy 20 sekund dla miotaczy.

Ten pomysł już został przedstawiony przez MLB i napisałem o tym kiedyś artykuł na tej stronie. Może miotacze mieliby kłopoty z przystosowaniem się do tej zasady, jednak i tak to popieram. W regularnym meczu baseballowym pojawia się koło 300 rzutów i gdyby miotacze poświęcali przed każdym rzutem nawet tylko 1 sekundę mniej na przygotowanie się, skrócilibyśmy czas całego spotkania o około 5 minut. Co ciekawe, w przeszłości był miotacz, który powiedział bardzo ciekawą rzecz. Według niego zmęczenie nie było spowodowane przez ilość rzutów, a od czasu, którego minęło od swojego pierwszego rzutu. To dlatego w swoich meczach spieszył się z tym, by wykonywać kolejne narzuty. Mówił, że po 2 godzinach czuł się zmęczony i w całym meczu walczył o to, by w tym czasie zaliczył jak najwięcej inningów. Ciekawe jest to, że w dzisiejszych czasach mało kto spieszy się, wiele miotaczy po prostu "idzie na spacer" wokół górki podczas gdy są w trakcie pojedynku, aby się zrelaksować. Każdy miotacz ma inny rytm pracy, jednak czy powinni być wszyscy zmuszani do tego limitu? Tak, gdyż ludzie płacą pieniądze za to, by oglądać ich w akcji, a nie by patrzeć na ich spacerki. 20 sekund to dużo czasu na to, by wybrać narzut i przygotować się do rozpoczęcia swojej gry.

2. Zakazać pałkarzom wychodzenia poza swoje pole podczas pojedynku z miotaczem.

Jeżeli mielibyśmy rozkazać miotaczom dostosować do limitu to pałkarze musieliby zostawać w swoich prostokątach gotowi do gry. Wielu z nich nie jest do tego przystosowanych i chętnie po rzutach urządzają sobie spacery. Jednak tak jak to napisałem w przypadku miotaczy, ludzie płacą za akcję. Baseballiści znajdują się w swoim miejscu pracy i powinni oni wytrzymać cały pojedynek bez większych przerw. W innych zawodach jest gorzej. Nauczyciel w szkole musi przez 45 minut prowadzić lekcję, nie może sobie pozwolić na przerwę w tym czasie. Albo lekarz, który walczy o życie pacjenta musi cały czas pracować. Czy pałkarze zatem serio nie mogą kilku minut ustać w jednym miejscu i zająć się tym, za co dostają pieniądze? Ta zmiana zaoszczędziłaby wiele czasu, to byłoby bardziej efektowne niż to, co ostanio zaproponowa komisarz MLB.

3. Ograniczyć ilość spotkań menadżera ze swoją ekipą na boisku.

Nie jestem za tym, by kompletnie zabronić menadżerowi rozmów ze swoim miotaczem. Jednak nie powinien wchodzić na boisko po każdym pojedynku. Powinna być określona ilość, np. 3 spotkania w całym regularnym czasie meczu i każde maksymalnie może trwać 30 sekund. Co prawda już sędziowie zwracają uwagę na czas, ale jeszcze nie ma określonej reguły co do ich ilości. Ograniczona powinna być także ilość spotkań miotacza z łapaczem. Mogą przecież przed meczem wymyśleć taktykę, w meczu powinni już wiedzieć jakie narzuty powinien wykonywać miotacz w danych sytuacjach. W piłce nożnej nie ma żadnych timeoutów, czas leci przez cały czas i nikt na to nie narzeka.

Dlatego nie powinno być problemu z tym, by ograniczyć ilość spotkań w zespole podczas meczu. Doceniam starania Roba Manfreda i jego zaangażowanie w tą sprawę. Jednak moim zdaniem niektóre jego pomysły nie usuną największego kłopotu i jednocześnie wyrzącają jeszcze więcej krzywdy. Moim zdaniem głównym problemem jest wolna gra miotacza i ciągłe przerwy pałkarza w pojedynku. Może gdyby to się zmieniło, średni czas meczu bez dogrywki mógłby wynosić koło 2 godzin i 30 minut. Różnica w okolicach 30 minut mogłaby jednak zrobić dużą różnicę. Widz odczuwałby to, że jest więcej akcji w mniejszym zakresie czasowym. Być może więcej osób mogłoby sobie pozwolić na spędzanie czasu na stadionie baseballowym albo po prostu miałoby na to ochotę. Mniej byłoby także sytuacji, w których mecz kończy się w późnych godzinach. To ważne, gdyż fani nie musieliby aż tak bardzo poświęcać swojego snu. Jak mecze zaczynają się o 19 i kończą po 22, wiele osób nie będzie miało jak zasnąć przed północą. Przecież jeszcze są korki, gdy wszyscy jednocześnie próbują wyjechać ze stadionu do swoich domów. Następnego dnia wiele osób musi rano iść do pracy i nie mogą do niej przyjść zmęczeni. Dlatego tak waźne jest dla MLB, aby mecze baseballowe nie trwały wieczność. A waszym zdaniem, co Rob Manfred powinien zrobić, aby wprowadzić więcej akcji w krótszym czasie? Komentujcie poniżej! 

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się


Q8ekc9wiyzctdnbcfi4hyu 4ido1  8h6hqwwc16kjq=w118 h162 p no

Zgadzam się z Danielem. Dobry mecz na obecnych zasadach przelatuje bardzo szybko, a sezon tuż tuż

    Images?q=tbn:and9gctrpgamv7f1rxsvzcpc1j3ihnosgk veoqer8mwbws zo llkji

    Ja tam lubię te maratony i raczej nic bym nie zmieniał. Wydaje mi się, że nie chodzi o czas gry, a o jej przyśpieszenie. Możemy grać szybciej, a jak nic się nie będzie działo to i tak będzie nudno. Dobre spotkanie na obecnych zasadach przelatuje bardzo szybko :-)

      Mr. met

      pomysł z graczami na drugiej bazie w extra zmianach jest jak najbardziej sensowny. gra się w ten sposób, o ile się nie mylę, na całym świecie, poza MLB oczywiście. reszta do odrzucenia.