Bo o ile w innych sportach, piłka to zwykle po prostu kulisty przedmiot, o tyle na piłce baseballowej jest coś wyjątkowego. Szwy. I nie są one - ot tak sobie dla ozdoby. Są niezwykle ważne. Nie wiem czy ktokolwiek z Was liczył kiedyś szwy baseballowe. Ja owszem - 108. O piłce trzeba wiedzieć wszystko ”(autor: #58 OsA) . Ten artykuł pozwoliłem sobie rozpocząć cytatem na temat piłki pochodzącym z artykułu  ”Za co kocham baseball” z 23 stycznia 2012, który został zamieszczony na http://osa-baseball.blogspot.com/ (swoją drogą polecam blog, jest tam parę ciekawych informacji). Dziś piłka będzie głównym bohaterem tego co będziecie mogli przeczytać. Parę dni temu wziąłem jedną ze swoich piłek i tak jak autor cytatu policzyłem szwy na piłce. Jest ich dokładnie 108. Natchniony liczeniem postanowiłem w końcu napisać o czymś bardzo znaczącym, co wpłynęło na baseball. Panie
i Panowie słów parę o ”Dead Ball Era”.

Jeśli spojrzy się na zdjęcie obok, aż trudno uwierzyć, że kiedyś grano takimi piłkami. Możliwe, że żeby nie  ”Dead Ball Era” baseball miałby nieco inny kształt niż ma dzisiaj. Pod pojęciem dead ball era historycy baseballu rozumieją lata 1900 – 1919 w MLB. Były to czasy, kiedy ceny piłek były bardzo wysokie, przez co często grano piłkami uszkodzonymi. To z kolei powodowało, że mecze traciły na atrakcyjności, a home run był rzadkością. Od czasu połączenia obu lig (1901) do sezonu 1918 liczba blastów w sezonie nigdy nie przekroczyła 24 (Gavvy Cravath w sezonie 1915). Wcześniej tylko w 1884 Ed Williamson uzyskał 27 homerów w barwach Chicago White Stockings. W Sezonie 1919 Babe Ruth grający jeszcze w Boston Red Sox zdobył 29 home runów, co oficjalnie traktowane jest jako koniec dead ball era. W sezonach 1920 i 1921 liczba blastów Bambino jeszcze wzrosła do odpowiednio 54 i 59, ale o tym w przyszłości. Innym czynnikiem niskiego wyniku spotkań były większe rozmiary boisk oraz to, że dozwolona była nieograniczona ilość foul. To spowodowało, że dziś każdy foul wlicza się do 2 pierwszych strike’ów. W tamtych czasach miotacze mieli większą swobodę i mogli ingerować w stan piłki śliniąc ją, uszkadzając czy brudząc (Pineda gdyby wtedy żył wiódł by prym ). Jednak najlepsi miotacze tamtych czasów tacy jak : Cy Young, Christy Mathewson, Walter Johnson podobno nie używali sztuczek z piłką i posyłali ją tam gdzie mieli ochotę. Jak doskonale wiemy, teraz takie praktyki są surowo zabronione i karane, o czym przekonał się Pineda z NY Yankees w ostatnim sezonie. Tajemnicą nie jest też to, że jeśli piłka jest chociaż trochę zużyta lub uszkodzona to sędzia wymienia ją w czasie gry na nową. Dzięki temu ball boys mają pracę, a fani radochę, kiedy dostają od nich piłkę podczas spotkań. Widzimy więc, że dead ball era miała ogromny wpływ na baseball. I tak jak rozpocząłem artykuł cytatem tak i go zakończę : ” Pracownik firmy produkującej piłki do golfa zarabia 30 razy więcej niż pracownik firmy produkującej piłki do baseballu. W wydawnictwie (jego polski tytuł to „Jak bogate kraje stały się bogate… i dlaczego biedne są biedne”) norweski akademik podaje, że najbardziej efektywni na świecie producenci piłek do baseballu są na Haiti, w Hondurasie i na Kostaryce. Jest tak dlatego, że piłki są szyte ręcznie, bo nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, jak ten proces zmechanizować. W efekcie płace nawet najbardziej efektywnych na świecie pracowników, którzy się tym zajmują, są bardzo niskie. Na Haiti są na poziomie 30 centów, na Kostaryce w okolicach 1 dol. za godzinę. Pracownicy zarabiają niewiele, ale bardzo ciężko pracują. Każda piłka do baseballu ma 108 szwów, a przeciętny robotnik musi uszyć cztery takie piłki w ciągu godziny. Do tego wymaga się od niego takiej precyzji, jakby to było robione na maszynie. To ciężka praca fizyczna. 90 proc. szyjących piłki do baseballu na Kostaryce cierpi przynajmniej na jedną chorobę zawodową. Na Haiti warunki pracy są jeszcze gorsze. Średnia cena takiej piłki w sklepie w USA to 15 dol.” – cytat pochodzi z artykułu Aleksandra Pińskiego z  wpisu na http://www.obserwatorfinansowy.pl/ i został zamieszczony 08.02.2014 roku, w którym autor wspomina o książce Erika S. Reinerta „How Rich Countries Got Rich... and Why Poor Countries Stay Poor”.


 

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się


Q8ekc9wiyzctdnbcfi4hyu 4ido1  8h6hqwwc16kjq=w118 h162 p no

@Patrick Pikell Dzięki :)

    Images?q=tbn:and9gcqrzmqe1bpkdmnqri fbbimfx5ojycje3kv2owrwwjqzrdzx5l9

    Fajny artykuł, można się stąd czegoś dowiedzieć. A co do Pinedy to miód powinien być zalegalizowany dla miotaczy, dzięki temu miotacze nie rzucaliby piłek prosto w twarz Stantona (bo w A-Roda nadal by leciały :) ).