Od ponad 2 miesięcy mamy lockout w MLB, strony nie potrafią dojść do porozumienia w sprawie nowego CBA (Central Bargain Agreement). Jest to umowa opisująca najważniejsze kwestie ekonomiczne MLB. W tej analizie zamierzam szczegółowo opisać to, o co walczą strony (liga vs MLBPA-unia zawodników), jak można znaleźć kompromis i wyrażę swoje zdanie na ten temat. Przez przypadek ostatnia moja Analiza, którą napisałem o Astros tuż przed World Series dostała nr 46 zamiast 45, więc ta będzie miała nr 45 i następna będzie miała nr 47 dla wyjaśnienia.

Konflikt zaczął się znacznie wcześniej, tak naprawdę offseason 2018-2019 pokazał, że zawodnicy są niezadowoleni z tego, jakie dostają oferty od drużyn i do samego końca szukali najlepszych umów dla siebie. Gracze narzekali, że mimo rosnących przychodów MLB ich przychody nie rosły tak samo proporcjonalnie. Potem pojawiła się pandemia, wszyscy na tym ucierpieli finansowo, ale stronom udało się w lipcu szybko dogadać ze sobą i rozegrać ten bardzo dziwny sezon 2020. Pensje zawodników zostały proporcjonalnie ucięte względem liczby meczów, czyli drużyny płaciły graczom tylko za 60 spotkań, które ostatecznie zostały rozegrane przez każdą ekipę w sezonie regularnym. Następnie sezon 2021 został w całości rozegrany, ale to nie oznacza, że tak już zawsze będzie do końca świata. Na początku grudnia 2021 roku wygasła umowa CBA podpisana w 2016 roku i do tej pory strony nie doszły jeszcze do porozumienia w sprawie nowego ustalenia. Komisarz MLB Rob Manfred zarządził lockout, czyli drużyny nie mogą pracować. Żadnych wymian, kontraktów MLB z wolnymi agentami czy promowania różnego rodzaju usług. Na głównej stronie ligi nie zobaczymy żadnych artykułów na temat zawodników ze składów, ale poczytamy o historycznych baseballistach. Zdaniem Manfreda takie działania mają pozwolić stronom w spokoju prowadzić negocjacje w sprawie nowej umowy CBA.

Wiadomo, że wszystkim zależy na pieniądzach, nie ma co się oszukiwać. Zawodnicy chcą wzrostu ligowego minimum, przyspieszenia możliwości otrzymania podwyżki przez potencjalny arbitraż i złagodzenia ograniczeń finansowych kładzionych na zespoły, które wydają najwięcej pieniędzy na zawodników. Lepiej dla nich, jeśli drużyny pokroju Yankees, Dodgers czy Red Sox będą mogli swobodnie wydawać ponad 200mln na skład bez płacenia żadnych podatków. Liga natomiast woli, aby te ekipy płaciły duży podatek, aby stworzyć konkurencję. Ważnym aspektem jest też revenue sharing. Do tej pory 48% lokalnych przychodów wszystkich drużyn trafiało do wspólnej puli i było równo dystrybuowane między ekipami, ale problem polegał na tym, że biedne kluby nie wykorzystywały tego "strzału gotówki" na nowych zawodników. Być może trochę zmieniony zostanie system, może pojawi się budżet minimalny w okolicach 50-70mln.

Liga chce też rozszerzyć Postseason. Manfred rozważa opcje, aby najlepsze drużyny z każdej ligi miały automatyczny awans do Division Series, a reszta będzie musiała go wywalczyć w pierwszej rundzie. Ja jestem totalnie przeciwny dodawania kolejnych drużyn do październikowych rozgrywek, ale niestety widzę, że liga woli pieniądze od stworzenia bardziej sprawiedliwych rozgrywek. Po to się gra 162 spotkań, aby wyłowić elitę baseballową i z niej rozstrzygać mistrza. Jednak plan jest inny. We wrześniu wszystkie drużyny z rekordem w okoliach .500 mają ze sobą walczyć o ostatnie miejsca w Postseason, najlepsze drużyny z pewnym awansem mają ze sobą walczyć o awans do Division Series, wszystkie te mecze mają generować zainteresowanie, a na końcu dochodzi więcej spotkań w Postseason. Liczy się tylko cash. Nie sprawiedliwe rozgrywki, nie cały trud 162 meczów, nie zawodnicy tylko kasa. Skoro baseballiści nie chcą grać bez otrzymania więcej części "tego tortu" jakim są przychody, to trzeba skądś znaleźć więcej pieniędzy, aby samemu przypadkiem nie stracić. Jednocześnie mam wrażenie, że wkurzenie tym lockoutem wśród kibiców jest tak duże, że zaakceptują oni cokolwiek, byle tylko sezon się zaczął.

Spodziewałbym się również uniwersalnego DH i w najbliższej przyszłości powinniśmy zobaczyć logo sponsora na koszulkach baseballistów. W 2020 teoretycznie zawodnicy się na to zgodzili, że w przyszłości może dojść do czegoś takiego, więc na pewno jest okazja na więcej przychodów dla ligi. Więcej okazji na udział w Postseason oraz DH w NL to małe ustępstwa dla zawodników, które w jakiś sposób mają ich przekonać do siebie. Liga myślała też o tym, aby ograniczyć możliwość wysyłania zawodników z opcjami mało ligowymi między MLB a AAA, ale wygląda na to, że się z tego wycofała.

Jak zatem skonstruować tę umowę, aby strony doszły do porozumienia? Na pewno trzeba zdać sobie sprawę, że ustalenie struktury kontroli klubowej i ligowego minimum o czym już wspominałem to kluczowe zagadnienia ekonomiczne. Od tego należy przede wszystkim zacząć. Liga zgodziła się na wzrost ligowego minimum, ale suma ta musi wzrosnąć, aby sama realna wartość została taka sama biorąc pod uwagę wysoką inflację w Stanach Zjednoczonych. Strony dalej się różnią pod tym względem, więc dobrze by było, jakby liga zaczęła od np. 630 tysięcy dolarów w 2022 roku i co roku ta suma by rosła o 20 tysięcy przez następne 5 lat. Unia zawodników chce też pulę 115mln dolarów do rozdania dla graczy, którzy zarabiają ligowe minimum i świetnie się prezentują. MLB oferuje jedynie 20mln. Różnica pozostaje całkiem spora. Teoretycznie powinni się spotkać gdzieś pomiędzy w okolicach 50-60mln, ale nikomu to na ten moment nie pasuje. Jeśli chodzi o arbitraż, unia zawodników pogodziła się z tym, że drużyny dalej będą miały 6 lat klubowej kontroli nad graczem. Przydałaby się też reforma systemu arbitrażu, gdzie zawodnicy byliby oceniani na podstawie bardziej zaawansowanych statystyk. No i przede wszystkim znalezienie sposobu na uniknięcie manipulacji service time. Dobrze byłoby zmniejszyć czas wymagany do tego, aby zyskać pełny rok service time, aby nie było tak, że taki nowy Kris Bryant debiutuje 2 tygodnie po Opening Day, byle zyskać dodatkowy rok kontroli. Lepsza jest sytuacja, w której debiut zaliczany jest od razu, czeka się 2 miesiące (wtedy Cubs by nie czekali tyle czasu na Bryanta i by go wystawili na Opening Day) albo się tym nie przejmuje i wystawia wtedy, kiedy jest gotowy.

Więcej pieniędzy dla debiutujących graczy to problem dla biednych zespołów, więc jednocześnie mogą oni jeszcze bardziej unikać podpisywania kontraktów z weteranami. Budżet minimalny miałby teoretycznie wtedy wyeliminować ten problem i spowodować, że niektórzy właściciele zostaliby zmuszeni do sprzedaży swojej drużyny. Z jednej strony rozumiem ideę tego pomysłu, ale też chciałbym zostawić swobodę działania. Może jedna biedniejsza drużyna jednocześnie wyszkoli bardzo dużo świetnych żółtodziobów, nie będzie chciało dodawać do składu weteranów zarabiających kilka milionów rocznie i nie będą chcieli gwarantować gwiazdorom długoterminowych kontraktów, więc będą mieli super skład płacąc zawodnikom mniej niż 70mln. Rays są dobrym przykładem takiego modelu. W przypadku Pirates czy Orioles sytuacja wygląda inaczej. Drużyny te wkraczają w nowy sezon 2022 bez żadnych nadzei na awans do Postseason, czołowe prospekty jeszcze nie są gotowe do tego, aby zostać gwiazdami MLB, więc nie mają zamiaru wydawać pieniędzy na znaczące wzmocnienia. Plus najgorszy rekord w lidze da im pierwszy wybór w drafcie 2023. Ciężko jest rozwiązać całkowicie ten problem, trzeba by było zmienić system rozgrywek jak w ligach piłkarskich, aby zmotywować te słabe ekipy na sezon 2022, ale są to rozgrywki zamknięte. Można natomiast zmienić jakoś draft, aby tak nie wynagradzać przegrywania.

Koncepcja wysyłki gotówki od bogatszych drużyn do tych biedniejszych dalej będzie zachowana i nie ma co do tego wątpliwości. Liga i unia muszą natomiast zadać sobie pytanie: jak to zrobić, aby kasa z revenue sharing została dobrze wykorzystana i czy warto wprowadzić ligowe minimum mimo tego, że swoboda działania tych ekip zostanie ograniczona. Może bogate kluby nie powinny być tak opodatkowane, a zamiast tego można pozwolić im na podpisywanie wiele kontraktów z bardzo dobrymi zawodnikami jako nagroda za to, że generują tak dużo przychód oraz że są tak popularni i lubiani wśród kibiców baseballowych.

Oczywiście zawodnikom zależy na rozwoju sportu, ale oni nie będą usatysfakcjonowani z jakiegokolwiek wzrostu pensji, po prostu chcą odpowiednią części tego "kawałka tortu", chcą mieć te 55-60%, a nie 50-55%. Wraz z rozwojem dyscypliny chcą, aby ich pensje rosły proporcjonalnie do wzrostu przychodów MLB. Wszystkim stronom na tym zależy, ale jednocześnie można poczuć, że niektóre negatywne zmiany dla weteranów są tu na stałe. Pisałem w swojej pracy licencjackiej o MLB o tym, że wraz z rozwojem sportu jest coraz więcej debiutantów, czyli coraz więcej ludzi może zastąpić takiego zapolowego jak np. Corey Dickerson. Dlaczego drużyny mają mu płacić kilka milionów dolarów rocznie, skoro mogą znaleźć prospekta z podobnymi umiejętnościami i płacić mu ligowe minimum. Dlaczego taki 32 letni weteran jak Dickerson ma otrzymać długoterminowy kontrakt, skoro wraz ze starzeniem się powinien teoretycznie prezentować się coraz gorzej? Supergwiazdy otrzymają swoje mega umowy, ale inny kaliber graczy już nie ma tak komfortowej sytuacji.

Podsumowując, umowa jest możliwa i prędzej czy później wrócimy do baseballu. Nikomu chyba się nie wydaje, że strony nigdy się ze sobą nie dogadają. Jestem przekonany, że poznamy mistrza sezonu 2022, o wiele bardziej niż byłem przekonany o sezonie 2020 w kwietniu tamtego roku. Wiadomo, że bez baseballu obie strony tracą finansowo. Doświadczenie pandemii jest bardzo świeże i czy znowu strony chcą kolejny sezon z uciętymi przychodami? Pojawiały się raporty, że MLB jest w stanie zaakceptować opóźnienie sezonu dla lepszej umowy i że MLBPA nie pozwoli, aby taki szantaż wpłynął na ich negocjacje. Prawda jest taka, że obie strony są odpowiedzialne za taki stan rzeczy. Przez lockout straciliśmy Winter Mertings, kibice stracili styczniowe FanFesty, a po podpisaniu nowego CBA drużyny będą musiały w pośpiechu budować swoje składy na przyszłe sezony. Przeszłości już nie zmienimy, ale pora na szukanie kompromisu. Moja propozycja uwzględniając stan negocjacji:

Ligowe minimum 630 tysięcy dolarów w 2022, wzrost co 20 tysięcy przez następne 5 lat to jest jedna sprawa.

Pula 40mln jako zarobki dla graczy pre-arbitration.

Reforma całego systemu z arbitrażem, aby wartościowi zawodnicy mogli zarabiać więcej pieniędzy.

Budżet minimalny 50mln, można go zwiększyć do np. 70mln dla drużyn, które rok wcześniej nie uzyskały 70 wygranych, aby takich Orioles czy Pirates zachęcić do wydawania pieniędzy z revenue sharing, które może pozostać takie same.

Można natomiast nieco złagodzić ograniczenia podatkowe dla najbogatszych, aby wydawali więcej pieniędzy na zawodników.

Gracze też wtedy coś dostają, a też raczej nie będzie tak, że bogate kluby odjadą. Nie jest to moja wymarzona umowa, ale szukam tutaj sposobu na znalezienie kompromisu. Moje ustalenia byłyby inne. Możecie je po części znaleźć w poprzednich Analizach, gdzie pisze o różnych stronach medalu istnienia kontroli klubowej nad zawodnikami.

W momencie pisania tej analizy MLB i MLBPA prowadzily kolejne negocjacje, o dziwo trwały one kilka godzin i wyniknęło z nich tyle, że zawodnicy są zawiedzeni brakiem ruchu odnośnie obniżenia podatku dla najbogatszych ekip plus różnica między oferowaną pulą bonusów dla zawodników pre-arbitration dalej jest spora. Dobrze natomiast widzieć, że strony spędziły dużo czasu na negocjacjach. Czy dojdzie w końcu do podpisania umowy? Jaka będzie jej struktura? Będziemy was o tym na bieżąco informować.

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się