”Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam, jak łupnę z beckhanda...” takie mam mniej więcej odczucia po wczorajszym wieczorze cytując klasyka polskiej komedi. Do wczoraj nie wiedziałem, że Zack Greinke ma brata biźniaka, ale teraz już wiem, nazywa się Robinson Cano – sorry, ale musiałem to napisać.  Jednak prawdziwa bomba nadeszła w momencie kiedy mój ulubieniec Curtis Granderson dogadał się z New York Mets i na tym się skupmy. Zapolowy w poniedziałek podpisał kontrakt wart 60 milionów $ płatne w 4 lata.  Warto dodać , że jest to największy kontrakt od 2010 roku na jaki zgodził się generalny manager Sandy Alderson, jeśli wziąć pod uwagę zawodników wcześniej nie grających w Mets. Poprzedni sezon dla Grandersona jak i całej organizacji Yankees był niezbyt udany. Spodziewano się, że zawodnik zgodzi się na 1roczny kontrakt, po to by podnieść swoją wartość rynkową, a następnie podpisać dłuższą umowę. Po odrzuceniu oferty kwalifikacyjnej wydawało się, że Curtis mimo to pozostanie w NYY – tak przynajmniej wynikało z doniesień prasowych i z tego co sam zawodnik mówił w wywiadach.  Jak było naprawdę, nigdy się nie dowiemy, Curtis Granderson został w Nowym Yorku, ale jak wiemy za miedzą w Mets. New York Mets podpisując z nim umowę nie zwrócili uwagi na słaby ostatni sezon, który był winą kontuzji, a pamiętali, że jeszcze w 2012 zapolowy był maszyną ofensywną, kiedy to był 2gi w AL w home runach (42) przegrywając tylko z Miggy’im, w RBI’s był 6sty. Rok 2011 był jeszcze lepszy ponieważ był liderem AL w RBI’s (119), runach (136), był drugi w blastach (41), trzeci w triples (10) oraz 5iąty w zdobytych bazach ogółem ( 322). Curtis Granderson po spędzeniu 10 lat MLB i rozegraniu 1187 meczy legitymuje się średnią odbić na poziomie 0.261, ma 217 home runów oraz 606 RBI’s.  Mets zyskują na ofensywie, ale też na defensywie, ponieważ na zapolu jest on bardzo dobrym obrońcą. Bardzo dobry ruch ze strony Mets

Na koniec najlepsze akcje Grandersona z NYY:

 

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się