Analizy Patricka cz.49: "Jaką rolę w baseballu odgrywają numery na koszulkach?"
W każdym sporcie kibice są przywiązani do numerów swoich idolów. Nawet osoby, które nie interesują się koszykówką wiedzą, że Michael Jordan grał z #23, nie trzeba być ekspertem piłki nożnej, aby kojarzyć Cristiano Ronaldo z siódemką, w końcu CR7, lub Roberta Lewandowskiego z dziewiątką, w końcu RL9. W baseballu mamy podobnie, Jetera wszyscy kojarzą z numerem 2, numer 66 poza piekłem czy słynną autostradą kojarzy mi się z Yasielem Puigiem, 27 z Mike Troutem i tak dalej. Numery bardzo często stają się zastrzeżone przez drużyny, na pewno częściej w porównaniu do innych sportów. W tej analizie opiszę znaczenie, jakie one mają w MLB i moje zdanie na ten temat.
Generalnie uważam, że numery to sprawa drugorzędna i ja aż takiej zajawki na tym punkcie nie mam, ale jest to na tyle ciekawy temat, że jedną analizę mogę na to przeznaczyć. Interesujące są te różnice w podejściu innych sportów do numerów. W piłce nożnej mamy wyrobione schematy: z 10 gra najlepszy gracz, 9 lub 11 to napastnik, 7 super skrzydłowy, 6 lub 8 to pomocnicy, 2-5 obrońcy, 1 to bramkarz i te numery przyznawane są raczej kluczowym zawodnikom zespołu. W NFL jest obowiązek przypisania danych numerów do pewnych pozycji, aby można było łatwo rozpoznać rolę bięgnących zawodników. W baseballu nie ma takiej zależności i znacznie częściej korzysta się z liczb większych od 30 w porównaniu do piłki nożnej. Oczywiście kiedyś niskie numery były popularne w przeszłości, co można zauważyć przy zwiedzaniu Yankee Stadium. Wszystkie numery od 1 do 10 zostały zastrzeżone:
1- Billy Martin
2- Derek Jeter
3- Babe Ruth
4- Lou Gehrig
5- Joe DiMaggio
6- Joe Torre
7- Mickey Mantle
8- Yogi Berra i Bill Dickey
9- Roger Maris
10- Phil Rizzuto
Poza tą dziesiątką Yankees zastrzegli jeszcze 12 numerów, czyli w całości mają 22 zastrzeżonych numerów. Na pewno liczba 27 zdobytych tytułów już może nam zasugerować, ilu legendarnych zawodników musiało reprezentować barwy NYY, ale nie da się ukryć, że 22 to bardzo sporo. Można się zastanawiać, czy to nie za dużo i czy może dojść do sytuacji, w której będzie brakować numerów. Drużyny mają 26 zawodników, ale potrzeba też numerów dla graczy, którzy rotują między MLB a AAA, więc niemal wszyscy z 40 osobowego składu mają przypisane numery. W przypadku New York Yankees aż 44 graczy ma swoje przypisane numery. 44 plus 22 daje nam 66. Baseballiści tak naprawdę korzystają ze 100 liczb: od 0 do 99. Oznacza to, że Yankees mają tylko 34 liczby, z których nie korzystają, a mają możliwość skorzystania. Jeśli dalej będą utrzymywać swoje tempo zastrzeżania numerów, za nieco ponad 100 lat mogą zacząć mieć problemy. Nas na świecie wtedy raczej nie będzie, ale być może przyszłe pokolenia będą musiały podjąć jakąś decyzję. Być może będą się jeszcze pojawiały legendy Yankees, może Judge i Cole sięgną po kilka tytułów z klubem w najbliższych 10 latach i staną się bardziej zasłużeni od niektórych osób z tej listy 22 graczy. Czy kiedyś będzie trzeba odstrzeżać numery?
Na pewno pierwsi do wystrzału nie pójdą Babe Ruth ani Lou Gehrig, ale inni zawodnicy Yankees, którzy rozegrali sporą część kariery poza NYY i nie osiągnęli tyle sukcesów, być może mogą się czuć bardziej zagrożeni. Być może zawodnicy będą mieli też trzycyfrowe liczby, ale nie sądzę, aby w najbliższym czasie stało się to realne i nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem tego pomysłu. Uważam, że brzydko by to wyglądało.
Jest to definitywne inne nastawienie niż w piłce nożnej, gdzie Leo Messi odchodzi z Barcelony i numer 10 przechodzi w ręce Ansu Fatiego. Jedni mogą to uznać za brak szacunku dla legendy klubu, inni stwierdzą, że to "kontynuowanie dziedzictwa" i symboliczne przejęcie pałeczki. W moim uznaniu każdy klub powinien mieć swobodę działania. Nie mam nic przeciwko zastrzeżaniom numerów, ale raczej chciałbym, że jak już to się dzieje, to aby tylko najwybitniejsze jednostki doznawały tego zaszczytu. Każdy może mieć różne kryteria, ale dla mnie powinien to być Hall of Famer, który spędzi bardzo długi okres kariery w danym klubie i osiągnie jakiś sukces.
Gdy zawodnicy zmieniają drużyny, często dochodzi do sytuacji, w której inna osoba nosi nasz numer, który znajdował się za naszymi plecami w poprzednim sezonie. Często dochodzi do porozumienia między stronami i jeśli nowemu graczowi bardzo będzie zależało na tym, by go zachować, postara się dogadać z nowym kolegą z drużyny. W przeszłości weterani kupowali zegarki czy płacili kilkadziesiąt tysięcy dolarów za numer. Gdy zawodnik przychodzący jest lepszym graczem, drugi zawodnik jest pod większą presją, aby oddać swój numer. Dla takiego gwiazdora, który zarabia miliony dolarów zapłata takiej kwoty może być warta zachowania tego przywiązania z tym jednym numerem. Jest wtedy większa szansa, że dany numer może się z danym baseballistą kojarzyć i mogę to zrozumieć, ale ja sam nie wiem, czy na miejscu tych graczy chciałbym płacić takie pieniądze za numer na koszulce. Problem może pojawić się, gdy nowa osoba nie chce oddać numeru. Warto zaznaczyć, że Madison Bumgarner otrzymał w Arizonie nr 40 dopiero po długich negocjacjach z relieverem Andrew Chafinem.
Gdyby natomiast jakiś mało znany żółtodziób robił ogromny problem ze zmianą numeru, drużyna by mogła zainterweniować i sama poprosić o ustąpienie, więc już dla takiego gracza trzymanie się na siłę numeru może wytworzyć kłopoty. Taki młody i niedoświadczony gracz raczej nie powinien robić takich problemów, bo ekipa pomyśli, że jest konfliktowy i wytwarza negatywną atmosferę wokół siebie. Zamiast tego powinien zaakceptować podarunek i spróbować zostać zapamiętany przez świetną grę z innym numerem. Debiutanci raczej nie mają za dużo do powiedzenia w kwestii numerów. Drużyna przypisuje im z góry liczbę i co jakiś czas mogą zachodzić jakieś zmiany. Dla niektórych osób numerki mają duże znaczenie, dla niektórych żadne i dla takich osób możliwość zamiany numeru jest okazją, aby tak naprawdę za nic otrzymać podarunek.
Jakbym ja był baseballistą i miał wybierać, może i nawet chciałbym mieć wysoki numer, który nie był za często noszony w MLB. Coś w rodzaju 94 czy 78, coś w tym stylu. Rozumiem i tych, którzy nie przywiązują uwagi do numerów jak i tych, którzy bardzo się tym przejmują. Wciąż pamiętam numery niektórych byłych graczy A's. Zdarzało mi się, że gdy trzeba było losować numery jako pytania na sprawdzian, wybierałem numery graczy A's. Liczby te mogą się przydać, jeśli trzeba wymyślać jakieś hasła, które trzeba zapamiętywać (ale spokojnie, i tak się nie zalogujecie na moje social media ). Widzę 52 i od razu myślę o Yoenisie Cespedesie, 37 to Brandon Moss, 20 to Josh Donaldson czy Mark Canha i tak dalej. Wydaje mi się, że nie jestem tutaj samotny pod tym względem. Ci, którzy sledzą mnie na twitterze mogą się zapytać, dlaczego mój nick to pro4pro32. Od zawsze lubiłem kształt liczb, nawet ciężko to do końca wytłumaczyć. Ksywę stworzyłem ponad 10 lat temu, chyba jak założyłem konto do gry w Plemiona, coś trzeba było wymyśleć i akurat to mi przyszło do głowy, gdy miałem ledwo ponad 10 lat.
Na koniec trzeba koniecznie wspomnieć o numerze 42, który nosił Jackie Robinson, pierwszy ciemnoskóry baseballista w MLB. Był to na tyle przełomowy moment, że zastrzeżono tę liczbę w całej lidze. Mariano Rivera był ostatnim graczem, który reprezentował 42, po tym, jak zakończył karierę już nikt go nie nosił i nie będzie nosił. Każdego roku 15 kwietnia, czyli w rocznicę debiutu Jackie Robinsona wszyscy zawodnicy grają z nr 42 i jest to bardzo ważne wydarzenie w MLB. Chyba nie muszę tłumaczyć, jak ważne i przełomowe to było wydarzenie i stąd ta liczba została zastrzeżona. Należy przyznać, że liga wykonuje dobrą robotę w upamiętnianiu historycznych zawodników, a Jackie Robinson mierzył się z wieloma przeciwnościami losu jako pierwszy ciemnoskóry zawodnik. 42 jest zatem symbolem przełamania bardzo ważnej bariery, dzięki czemu liga otworzyła się dla wszystkich, którzy niestety byli dyskryminowani na początku 20 wieku. Na podstawie historii Robinsona powstał film zatytułowany "42". Można tam usłyszeć: "Give me a uniform on my back, give me a number, and I will give you the goods", albo stwierdzenia, że 42 to coś więcej niż tylko numer. W NBA natomiast w tym roku zastrzeżono dla całej ligi numer 6 po śmierci Billa Russella, który też był przełomowy zawodnikiem w sporcie pod względem walki z rasizmem.
Tym artykułem kończę swoją działalność w 2022 roku. Był to dla mnie produktywny rok, napisałem sporo artykułów, kilka ciekawych Analiz i pierwszy raz byłem w Oakland Coliseum, z czego zdałem relację. Niestety A's przegrali ten mecz 0-8 z Red Sox, ale i tak fajnie, że miałem okazję zobaczyć moją drużynę we własnym stadionie. Oczywiście w 2023 roku dalej będę aktywnie się udzielał na stronie i liczę na to, że popularność tego sportu wzrośnie. Tego sobię i wam życzę!
Komentarze
Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się