Pisałem już Analizę o tym jak menadżerowie powinni zarządzać relieverami, ale teraz skupimy się wyłącznie na Postseason i o różnicach w porównaniu do regularnego sezonu. Zobaczymy jak menadżerowie przeważnie się zachowują w kluczowych sytuacjach. Napiszę też o nowych spostrzeżeniach, które zaobserwowałem odkąd opublikowana została ta Analiza Patricka nr 16 pod koniec stycznia 2018 roku. Ten tekst skończyłem pisać 8 października, zatem nie znałem wszystkich wyników z Postseason 2019 podczas pisania tego tekstu. Już się jednak pojawiło tyle ciekawych ruchów, że o niektórych z nich też wspomnę.

W regularnym sezonie najważniejsze jest dobre rozłożenie sił. Bardzo często closerzy automatycznie dostają wolne, jeśli często grali w ostatnich dniach. W kwietniu czy maju ważne jest to, aby nie nadwyrężać swoich najlepszych miotaczy. Może i zyska się jedną dodatkową wygraną, ale potem taki dominator będzie zmęczony i z większym prawdopodobieństwem trafi mu się gorsza forma lub kontuzja. Być może w siepniu czy wrześniu gdy ekipa będzie w środku wyścigu o playoffy to wtedy może zacząć używać closera coraz częściej. Być może w maju 4 runową przewagę broniłby ktoś inny, ale we wrześniu po prostu trzeba zrobić, aby nie przegrać tego meczu. Najpierw trzeba dostać się do październikowych rozgrywek, by w ogóle móc dyskutować o tym jak zarządzać bullpenem w potencjalnym Division Series. Closer Milwaukee Brewers Josh Hader wystąpił w 12 spotkaniach we wrześniu i narzucił 14.1 inningów, więcej niż jakimkolwiek innym miesiącu. Na pewno dobra gra drużyny spowodowała, że pojawiało się więcej okazji do wykorzystania dominatora, ale też ekipa nie oszczędzała go.

Inne ekipy, które już zdobyły dywizję mogą dać swoim najlepszym zawodnikom trochę odpoczynku i to jest ich przewaga. Taki Aroldis Chapman z Yankees gra raz na kilka dni, aby zmniejszyć wysiłek, ale jednocześnie utrzymać wysoką formę. Toczą się też pojedynki o miejsca w składzie, przede wszystkim menadżerowie muszą wybrać odpowiednich relieverów na tył bullpen. Każda dodatkowa osoba może być przydatna, ale dynamika gry w październiku wygląda inaczej.

Podczas Postseason mamy więcej dni wolnych i każda seria grozi eliminacją. Mamy zatem 4 osobowe rotacje i menadżerowie nie boją się sięgać do swoich najlepszych relieverów. Podczas Division Series gra się do 3 wygranych, może zatem być maksymalnie 5 spotkań. Pierwsze dwa mecze rozgrywane są na stadionie wyżej rozstawionej ekipy po czym jest dzień przerwy na podróż. Potem game 3 i potencjalne game 4 u rywali, ale jeśli potrzebny będzie decydujący piąty mecz to po dniu przerwy wracamy do poprzedniego miasta. Zatem potrzebny jest tydzień do rozegrania 5 spotkań. Teoretycznie najlepszy reliever dałby radę zagrać w każdym spotkaniu takiej serii o ile nie będzie narzucał kilka inningów za każdym razem. Jeśli spotkanie jest zacięte, w szczególności podczas posiadania małej przewagi należy spodziewać się obecności dominanta. Inni miotacze naturalnie też będą często używani. Wiele zależy od tego w jakiej formie są Ci wszyscy relieverzy. Jaka jest różnica między nimi? Komu można zaufać?

Starterzy nie są w stanie narzucać 7-8 inningów za każdym razem. Jeśli już miotacz wykorzystał ponad 100 narzutów to powoli zmęczenie może wchodzić w grę. Drużyny muszą być przygotowane na różne scenariusze. Z głębokim bullpen sześć dobrych inningów jest bardzo dobrym wynikiem. Wystarczy spojrzeć na Kansas City Royals w 2014 roku, trio Kelvin Herrera, Wade Davis i Greg Holland efektywnie zamykało mecze. Ekipy przeciwne rozgrywały spotkania ze świadomością, że po 6 inningu bardzo ciężko będzie zdobyć choćby jednego runa. W 2016 roku Cleveland Indians mieli Andrew Millera i Cody Allena. Panowie byli w niesamowitej formie. W szczególności Miller potrafił narzucać 2 inningi na raz totalnie dominując nad pałkarzami. Mimo tego, że ERA Allena było ponad 2 razy wyższe to był closerem Indians przez cały regularny sezon jak i Postseason. I nie jest to krytyka Cody'ego. ERA na poziomie 2.94 to przyzwoity wynik. Miller po prostu miał kosmiczny sezon. Jego wynik jeśli chodzi o ERA to 1.44. To dzięki nim Indians dostali się do World Series. W finałach panowie jednak zawiedli i ostatecznie to Chicago Cubs sięgnęli po tytuł w 2016 roku. Miller i Allen mieli prawo czuć się zmęczeni, bo narzucili kilkanaście inningów w pierwszych dwóch seriach. Rzecz jednak polega na tym, że to w dużej mierze dzięki nim Indians w ogóle się dostali do World Series. W Postseason każda seria grozi eliminacją. Większość drużyn zatem ma takie podejście, że są wyłącznie skupione na obecnej serii i w ogóle nie myślą o oszczędzaniu graczy na Championchip Series, bo jeśli nie wygrają w Division Series to się tam w ogóle nie pojawią.

Podczas Postseason wyraźnie widać jaki jest poziom zaufania menadżera do poszczególnych graczy. W bullpen powstaje grupka miotaczy, która będzie grała codziennie o ile tylko jest jakaś szansa na wygraną i często są to tylko 2/3 relieverzy w zależności od siły depthu. Pozostali natomiast przez większość Postseason siedzą na swoich krzesełkach i przyglądają się temu jak ich koledzy się zmieniają między sobą. Mamy zatem część miotaczy przepracowanych, a druga połówka powoli wypada z rytmu meczowego. Jeśli ta grupka miotaczy, których menedżer nie będzie bał się użyć wynosi 4-5 osób i będą regularnie wykorzystywani to ekipa może uniknąć takiej sytuacji, w której zabraknie im dobrych opcji do wykorzystania w dalszych rundach. Szczególnie, jeśli któryś z nich będzie mógł narzucać 2-3 inningi w swoich występach. New York Yankees w 2017 roku mieli w swoim składzie nie tylko Chapmana, ale także Betancesa, Kahnle i Greena przez co udało im się zagrać na przyzwoitym poziomie, zabrakło jedynie jednej wygranej do awansu do World Series. Ich starterzy nie narzucali sporej ilości inningów, ale z świetnymi relieverami byli w stanie wygrywać spotkania.

Mistrzowie z tamtego sezonu Houston Astros natomiast umiejętnie korzystali ze swoich starterów w ostatecznym meczu ALCS Charlie Morton rozpoczął to spotkanie i w środku spotkania zastąpił go Lance McCullers Jr., który zagrał do końca. W World Series Game 7 natomiast było odwrotnie. To Lance McCullers rozpoczął mecz i Charlie Morton go skończył, ale w międzyczasie pojawili się relieverzy. Ich closer Ken Giles był bez formy, więc znaleźli inne sposoby na zamykanie spotkań. Szczególnie podczas deciderów można wykorzystać co najmniej dwóch starterów. Jeśli mamy czterosobowe rotacje to podczas ALDS w piątym meczu można by było skorzystać z graczy, którzy rozpoczęli Game 1 lub Game 2. Może być tak, że jeden miotacz rozpocznie spotkanie, a drugi go zastąpi. Menadżer powinien szybko reagować w takich kluczowych sytuacjach. Jeśli starter ma kłopoty z kontrolą i słabo gra to zmiana jest dobrym ruchem, ponieważ jest sporo innych opcji gotowych do uratowania sezonu. W trakcie sezonu trzeba być bardziej cierpliwy i liczyć na to, że te kilka inningów zostanie narzuconych, że może znajdzie rytm i zacznie wyoutowywać pałkarzy. W deciderach cierpliwość menadżera szybciej się kończy. Jeśli w drugim inningu pozwoli piątemu pałkarzowi na dostanie się na bazę to jest sens zmiany. Nawet kiedy zalicza występ to menadżer musi widzieć pierwsze oznaki zmęczenia, a sam gracz musi być szczery dla dobra drużyny. Wiele zawodników chciałoby po prostu grać niezależnie od samopoczucia, ale muszą zdawać sobie sprawę, że ekipa jest najważniejsza. Nikt nie będzie współczuł zawodnikowi, który zawali mecz i powie, że coś mu podczas występu dolegało. W wakacyjnym meczu Nationals vs Cubs z roku 2018 ekipa ze stolicy USA rozstrwoniła przewagę 3 runów w 9 inningu. David Bote zaliczył walk-off Grand Slama przeciwko miotaczowi Davidowi Bote. Infielder Cubs świętował jak szalony po czym przeprosił za swoje zachowanie. Prawdziwym winnym okazał się jednak być Ryan Madson. Przed meczem powiedział swojemu menadżerowi, że jest zdrowy, ale po beznadziejnym występie wyznał, że miał uraz pleców. Według mnie takie zachowanie nie przystoi takiemu weteranowi, który przez swoje ambicje okłamał trenera, a potem znalazł wymówkę.

W ostatnich latach mieliśmy natomiast zjawisko wykorzystywania starterów jako setup manów. Szczególnie wykorzystuje się miotaczy, którzy narzucają bardzo mocno. Taki właśnie jest Nathan Eovaldi, który został bohaterem Red Sox w 2018 roku. Starter potrafi narzucać piłki z prędkością w granicach 100mph. Eovaldi na początku październikowych rozgrywek zaczął grać w rotacji Red Sox, ale w serii ALCS z Astros po rozpoczęciu Game 3 wystąpił na boisku dwa dni później jako reliever w Game 5, który okazał się być ostatnim meczem tego pojedynku. Ekipa z Bostonu miała zatem kilka dni przerwy przed World Series. Chris Sale i David Price wystąpili w pierwszych dwóch meczach, ale Nathan był wystawiany w roli relievera na te mecze i totalnie dominował nad pałkarzami Dodgers. Bullpen Red Sox nie imponował i drużyna opierała się głównie na rotacji i ofensywie, ale znalazła sposób na wykorzystanie startera nr 3 do zdobycia bardzo wyraźnej przewagi w serii. W trzecim meczu naturalnie to nie Eovaldi zaczął to spotkanie, ale Rick Porcello. Okazało się jednak, że mecz doszedł do dogrywki i po 11 inningu Red Sox zamiast wykorzystać zawodzącego i znajdującego się poza meczową formą Drew Pomeranza znowu sięgnęli do Nathana. Wcześniej nawet David Price zaliczył dwa outy. Eovaldi narzucił aż 6 czystych inningów i dopiero w 18 inningu Max Muncy zaliczył walk-off HR. To była rozczarowująca porażka dla Red Sox, ale dzięki temu, że mecz trwał tak długo bullpen Dodgers też miał bardzo ciężki dzień i następnego dnia rozstrwonili przewagę 4 runów i ekipa z Bostonu potrzebowała już tylko jednej wygranej. Następnego dnia David Price miał kolejny świetny występ mimo tego, że rozpoczął game 2 i wystąpił w game 3 jako reliever. Joe Kelly grał w każdym meczu World Series i wcale nie było widać po nim oznak zmęczenia, narzucił perfekcyjny ósmy inning wyoutowując 3 pałkarzy przez strikeout. Przewagę 4 runów do końca doprowadził Chris Sale. Każdy z trzech czołowych starterów Red Sox został użyty w roli relievera.

Jest to dobra strategia na krótki okres czasu. Na początku regularnego sezonu oczywiście nikt nie będzie tak się zabawiał ze starterami, ale na okres playoffów kiedy każda seria może być tą ostatnią w sezonie to takie kombinowanie jest powszechne. Każdy próbuję wyciągać jak najwięcej ze swoich miotaczy. Niektórzy menadżerowie traktują każdy mecz w Postseason jakby to był decider. Nie wydaje mi się, aby to była najlepsza strategia. Jeśli ma się dobrych relieverów to nie ryzykowałbym z wystawaniem starterów jako setup manów między występami o ile to nie jest decider. Red Sox wygrali pierwsze dwa mecze z udziałem Eovaldiego, ale być może gdyby ktoś inny narzucał wtedy to Nathan zdominowałby trzeci mecz i ekipa z Bostonu mogłaby nawet wygrywać 3-0 w serii i myśleć o sweepie. Menadżer Alex Cora pokazał jednak, że nie miał dużego zaufania do takich miotaczy jak Barnes, Hembree czy Pomeranz. Wystawienie Eovaldiego zamiast Hembree w 8 inningu zwiększyłoby szansę na wygraną przy 4 runowej przewadze być może z 92% do 96%. Może i to nie była zła decyzja, bo Sale narzucił tylko 4 inningi i sporo dobrych relieverów zostało już wykorzystanych, a Hembree i Pomeranz nie byli w rytmie meczowym. Sam Nathan mógłby i tak zacząć game 3 nawet z tym jednym występem. W game 2 Nathan bronił 2 runowej przewagi i został wybrany zamiast Ryana Brasiera, który miał ERA poniżej 2 i rozgrywał świetne rozgrywki październikowe. Wolałbym w tym momencie zachować Eovaldiego na trzeci z Porcello na game 4, wtedy nie trzeba by było wystawiać Eduardo Rodrigueza, który zawodził jako reliever przez całe Postseason. Cora jednak chciał się upewnić, że Red Sox wygrają game 2 i wystawił Eovaldiego mimo tego, że pogorszył tym sytuację z rotacją. Ja bym wystawił Brasiera na 8 inning i gdyby doszło do remisu w końcówcę to bym oczywiście uwzględnił wystawienie Nathana na boisko, bo wtedy różnica pomiędzy wystawieniem jego a jakiegoś słabszego miotacza mogłaby być warta pogorszenia sytuacji z rotacją. W dogrywce wachania prawdopodobieństw są bardzo duże. Być może szanse na wygraną z Eovaldim wynoszą 70%, a z Hembree czy Pomeranzem spadają nagle do 35%, w takiej sytuacji warto zrobić wszystko, by wygrać game 2 i potem już się pogodzić z gorszą rotacją. Nawet z E-Rodem szanse nie spadają w taki drastyczny sposób. Oczywiście pisząc to rok później inaczej się to czyta, bo Rodriguez miał znacznie lepszy sezon od Eovaldiego, ale wtedy to Nathan był w znacznie lepszej dyspozycji.

No i właśnie chciałbym poruszyć temat miotaczy, którzy byli bardzo często wykorzystywani podczas Postseason. Eovaldi miał już dwie operacje Tommy John za sobą i po bardzo pracowitym październiku rok później miał za sobą trudny sezon, w którym dużo czasu spędził na IL. Po zdobyciu mistrzostwa z Red Sox Nathan został wolnym agentem i wzbudzał duże zainteresowanie wśród drużyn. Wrócił do ekipy z Bostonu, podpisał 4 letni kontrakt o wartości 67mln. Gdyby nie brał udziału w rozgrywkach październikowych to by raczej nie dostał takiej umowy. Mimo wszystko ekipy bardziej były zafascynowane jego występami niż przejęte ostatnim przepracowaniem i bogatą historią związaną z poważnymi kontuzjami. Pierwszy sezon nowej umowy nie przebiegł po myśli miotacza i w dużej mierze to jego mały wkład na ekipę przyczynił się do porażki jaką było brak awansu do playoffów w 2019. Lecz nie on jedyny miał różne problemy w pierwszym sezonie po takim bardzo pracowitym październiku. Kolega z zespołu z tamtego mistrzowskiego składu Joe Kelly również miał gorszy sezon po tym jak zagrał w każdym spotkaniu World Series. Reliever również został wolnym agentem, ale nie wrócił do Red Sox tylko podpisał 3 letnią umowę z Dodgers, czyli z ekipą, którą właśnie pokonał. Zagwarantowano mu ponad 20mln. Szczególnie w pierwszych miesiącach szło mu beznadziejnie. Po przerwie All-Star było już lepiej, ale nadal nie może być zbytnio zadowolony z tego sezonu. Być może przez cały ten czas odczuwał skutki tego wysiłku z jednej październikowej serii. Podczas World Series dominował nad pałkarzami, ale po przerwie już nie. Czasami odczuwa się konsekwencje pewnych przeciążeń dopiero po jakimś czasie. Rok przed Joe Kellym to ówczesny reliever Dodgers Brandon Morrow wystąpił w pierwszych pięciu meczach World Series. Na początku serii prezentował się z bardzo dobrej strony, ale w game 5 nie zdołał już nikogo wyoutować. Czterech pałkarzy zaliczyło cztery odbicia i ostatecznie Morrow zakończył z 4 earned runs. Mimo takiego występu zagrał dwa dni później w game 6 i narzucił czysty inning. W offseason mimo wielkiego nakładu pracy w październiku i dużej historii z kontuzjami podpisał 3 letni kontrakt z Cubs o wartości ponad 20mln, bardzo podobna umowa do tej podpisanej przez Joe Kelly rok później. Brandon Morrow dobrze zaczął swoją przygodę z nowym klubem, ale trafiła mu się kontuzja, która według raportów miała mu się pojawić podczas zdejmowania spodnii, ale od środku sezonu 2018 do końca 2019 w ogóle nie grał w MLB. W moim odczuciu Brandon ma ciało bardzo narażone na kontuzje i ten październikowy tydzień pełen występów mógł wpłynąć na spotkane nieprzyjemności. Wspomniany już w tej Analizie Andrew Miller również miał sezon z kontuzją i słabszymi występami od razu po narzuceniu 19,1 inningów w 10 występach w Postseason 2016, co jest to bardzo dużo jak na relievera. Przeciętny gracz z bullpen narzuca koło 60-70 inningów rocznie, a 19,1IP w miesiącu razy 6 miesięcy w sezonie daje nam 116 IP. Mamy zatem przykłady czterech relieverów z ostatnich kilku lat, którzy po bardzo wymagających playoffach rok później narzekali na urazy lub zawodzili.

Niektórzy gracze są pod długoterminową kontrolą, a inni właśnie się szykują na walkę o nową umowę na rynku. Drużyny zatem inaczej mogą postrzegać użycie różnych typów graczy. Niektóre młodziaki być może dostały jakiś limit jeśli chodzi o ilość narzuconych inningów. Tak było z miotaczem Nationals Stephenem Strasburgiem w 2012 roku, który nie zagrał wtedy w Postseason mimo bardzo dobrych numerów. Ekipa postanowiła być ostrożna i w pierwszym pełnym sezonie tego bardzo utalentowanego miotacza kazała mu zakończyć sezon po narzuceniu 159,1 inningów. Washington Nationals szybko odpadli po NLDS. Być może powinni oni byli dawać mu więcej odpoczynku w pierwszych miesiącach sezonu, aby zachować siły na cały sezon i móc grać w NLDS. Już 7 września zaliczył ostatni start po tym jak przez cały sezon regularnie grał gdy przychodziła jego kolej. Gdyby dostawał więcej przerw w kwietniu i maju to może byłby gotów pomóc ekipie we wrześniu i październiku. Oczywiście rekord Nationals mógłby nie być taki dobry 7 września, ale mieli Strasburga do dyspozycji. Skończyli sezon z przewagą 4 spotkań nad Braves, więc rywalizacja o NL WEST była zacięta. Nats regularnie wykorzystywali Strasburga, aby w ogóle się dostać do NLDS, ale w moim odczuciu źle rozłożyli jego siły. Być może znalazły by się ekipy, które będąc w wyścigu playoffowym zapomniałyby o jakimś limicie i grałyby ze Strasburgiem przez cały wrzesień jak i całe playoffy. Nats wierzyli, że z żółtodziobem Harperem i silną rotacją będą niemal co roku wchodzić do Postseason. W następnych 6 latach z Harperem i Strasburgiem trzykrotnie się dostawali do Postseason jako mistrzowie dywizji NL EAST i trzykrotnie odpadali po pierwszej rundzie. To jest ten dylemat związany z zarządzaniem młodymi graczami. Nadużywając takiego młodziaka ekipa naraża się na różne rodzaje kontuzje czy spadki formy, które mogą nawet zniszczyć karierę. Nie radziłbym zatem klubom, aby wykorzystywały 20 letniego żółtodzioba jako set up mana między występami no chyba że to jakiś bardzo zacięty decider i brakuje innych dobrych opcji.

Jednak występ w Postseason nie jest coroczną gwarancją. Nawet gdy wydawać by się mogło, że przyszłość wygląda obiecująco to nie zawsze musi się to przełożyć na kolejne lata z rzędu z playoffami. A nawet jeśli regularnie się tam wchodzi to trzeba rywalizować z 10 ekipami i zazwyczaj nie dostaje się awansu do World Series. W Analizie nr 11 pt. "Czy warto iść na całość w jednym sezonie?" doszedłem do wniosku, że raczej nie warto stawiać wszystko na jedną kartę jeśli chodzi o skład, ale w przypadku czy warto wycisnąć więcej inningów ze swoich najlepszych graczy licząc się z negatywnymi konsekwencjami w przyszłości sytuacja jest inna. Jeśli użycie danego startera w relief drastycznie zwiększa szanse na awans do kolejnej rundy to w moim odczuciu warto zaryzykować jeśli rzeczywiście nie ma się innych dobrych opcji o czym już pisałem w paragrafie wyżej. Jeden gracz nie zdefiniuje całego sezonu dla drużyny baseballowej, więc nawet gdyby ryzyko nieudanego przyszłego sezonu było większe to bym i tak to zrobił.

Jeśli chodzi o graczy, którzy zaraz staną się wolnymi agentami to szczerze wyznając ekipy raczej nie przejmują się ich przyszłością i wykorzystują ich maksymalnie podczas Postseason. Co to za problem, że za rok gracz będzie potrzebował operacji Tommy John skoro i tak już nie będzie miał z nami kontraktu? Starter teoretycznie mógłby omwócić występów w roli relievera między występami, ale wyobrażacie sobie reakcję mediów, fanów i potencjalnych nowych pracodawców? Prawdopodobnie zawodnik będzie posłuszny, ale jeśli w przyszłości będzie coraz więcej takich sytuacji to MLB Players Association może zacząć zainteresować się tą sprawą. Jest to organizacja mająca na celu obronę praw zawodników. Być może powstaną jakieś nowe przepisy w przyszłości mające na celu zapobieganie ostrego nadwyrężaniu ciała baseballistów. W turnieju Little League Playoffs dla dzieci w wieku od 12 do 14 lat są specjalne zasady. Jeśli miotacz wykona daną ilość narzutów to nie będzie mógł grać przez tyle dni. Nie zdziwiłbym się, jeśli za kilka lat pojawi się dyskusja na temat wprowadzenia czegoś podobnego na Postseason. Może nie byłyby to takie ostre restrykcje jak w Little League, ale powstrzymałyby niektóre ruchy. Przede wszystkim jeśli miałyby się pojawić to nie chciałbym, aby ograniczały one swobodę w wykonywaniu różnych niekonwencjonalnych rzeczy. Zawodnik, który okaże się być kontuzjowany jako wolny agent dostanie znacznie mniejszą wypłatę. Nikt nie będzie mu płacił za to, co zrobił w przeszłości, nie w takiej kategorii się to oblicza. Drużyna sama szacuje ile gracz może dać ekipie przez następne lata i zaoferują jakąś kwotę.

Kolejna sprawa to taka : Jak przepracowanie wpływa na kolejne występy? W ciągu regularnego sezonu starter ma co najmniej 4 dni przerwy między startami, a w czasie przerwy ma jedną sesję, w której spokojnie wykonuje koło 40-50 narzutów. W Postseason idzie się raczej z 4 osobowymi rotacjami, aby każdy miał te 4 dni przerwy. Gra z mniejszą ilością przerwy jest możliwa, ale pytanie brzmi czy taki zawodnik będzie równie efektywny? Nathan Eovaldi dobrze sobie poradził podczas zeszłorocznych rozgrywek październikowych. Wiele z was dalej świetnie pamięta World Series 2014 i genialne 5 inningów Madisona Bumgarnera w Game 7 na dwa dni po rozpoczęciu piątego spotkania finałów. Co ciekawe miał potem bardzo dobry sezon 2015 bez żadnych kłopotów. Też wydaje mi się, że niektórzy miotacze są lepiej przygotowani na takie pracowite październikowe rozgrywki od innych. Eovaldi czy Morrow mieli już sporo problemów z kontuzjami zanim w ogóle grali w tych swoich pamiętnych rozgrywkach. Bumgarner natomiast przez całą karierę raczej był zdrowy. Różne przyczyny kontuzji miotaczy opisałem w Analizie nr 20. Niektórzy po prostu co roku zjadają masę inningów podczas gdy inni prawie co roku trafiają na IL. Jednak nie tylko chodzi o kontuzje. Poziom gry też może ulec znacznemu pogorszeniu. W latach 2000-2013 aż 54 razy w trakcie trwania playoffów miotacz wykonywał start po trzech dniach przerwy. Połączone numery nie imponują. W 287 inningach (średnia 5,3 IP osiągana w takim występie) mamy ERA : 4,8 i WHIP 1,42 (skorzystałem z artykułu na stronie sportsbettingexperts.com) Ofensywy są silne, ale numery są tak słabe, że to nie może być jedynym usprawiedliwieniem. Miotacze nie są przyzwyczajeni do grania po takiej krótkiej przerwie. Nagle grupka asów (bo raczej to oni są tak często używani) w 54 startach ma ERA 4,8 i raczej są to numery w stylu miotacza na tył rotacji. Ja już bym radził rozpoczęcie meczu ze starterem nr 2 jeśli nie ma dużych różnic między miotaczami. Może w przypadku 2019 Cardinals wystawiłbym Jacka Flaherty z 3 dniami przerwy zamiast jakiegoś innego miotacza w takim decydującym meczu World Series, bo różnica między nim a pozostałymi członkami rotacji St. Louis jest duża. W Division Series raczej nie robi się takich manewrów, bo potem taki as byłby bardzo zmęczony w następnej rundzie. Jednak od razu jak to napisałem to Keuchel i Verlander zostali powołani do DS game 4 po rozpoczęciu Game 1. Braves i Astros są bardzo zadowolone z ich opcji nr 2, które by mogły zagrać w deciderze i niezbyt z opcji nr 4. Według mnie jest to kontynuacja trendu pt. "Trzeba zrobić wszystko, by wygrać tę serię i nie myślę w ogóle o nastepnej rundzie". Można by było w Game 1 i Game 5 bez problemów albo też Game 2 i Game 5, bo minie 4 dni między tymi wydarzeniami, ale występ w game 4 po rozpoczęciu game 1 jest ryzykowny. Oczywiście po słabym występie starter raczej powie, że zagrał fatalnie i to wszystko jego wina, nie będzie używał tej krótkiej przerwy jako wymówki, ale wyżej przedstawione numery o czymś mogą nas informować.

Wiele na pewno zależy nie tylko od najlepszych starterów i relieverów, ale też od tych pozostałych miotaczy. Jeśli starter nr 5 jest w formie i mocno narzuca to mógłby narzucać 2-3 inningi, więc nawet zamykałby mecze. Taką rolę widziałem w Austinie Vothu w 2019 Nationals. Nie powinni byli wykorzystać Maxa Scherzera w NLDS Game 2 w relief. Austin Voth i Tanner Rainey w moim odczuciu byli opcjami wartymi zaufania na ósmy inning. Wygrali ten mecz i niektórzy mogą mówić o jakimś geniuszu menadżera Nationals Dave Martineza, ale ja tak tego nie widzę.

Są głosy mówiące o tym, że drużyny powinny częściej korzystać ze swoich pozostałych relieverów, a nie tylko ciągle wykorzystywać tych najlepszych. Takie zdanie wyraził na twitterze Brad Ziegler, który przez lata był closerem w MLB. Najwidoczniej mu nie podobało się to, że w trakcie playoffów tworzą się grupki : jedni relieverzy grają cały czas, pozostali prawie w ogóle. Zazwyczaj bowiem menadżer stawia na tych zmęczonych, ale uznanych relieverów. W Division Series menedżer musi się skupić na tym, by w ogóle dostać się do kolejnych rund, a nie przygotowywać do nich wszystkich miotaczy po kolei. Nawet jeśli się ma kilku dobrych relieverów, gdy dwóch z nich zagra dobrze w pierwszych dwóch meczach serii to mogą po prostu dalej zamykać mecze i nagle Ci pozostałym zaczyna się wydłużać czas od ostatniego spotkania. W moim odczuciu jednak zmieniałbym relieverów, jeśli miałbym ich kilku w bardzo dobrej dyspozycji. Jeśli chodzi nawet o drużynę z nienajsilniejszym bullpen np. 2019 Nationals to np. Game 1 zamykają Doolittle, Rainey i Hudson, Game 2 Austin Voth, Game 3 Rainey i Hudson, game 4 Doolittle, Voth i Hudson, game 5 Strasburg po Corbinie i jeśli będzie dogrywka to dalej Scherzer(game 3 starter), Rainey, Doolittle, Hudson, Voth, Suerro, Guerra. Gdyby natomiast były dogrywki w pierwszych czterech meczach to byłbym w stanie wykorzystać startera, który miał grać następnego dnia, jeśli dałby mi on zmacznie większe szanse na wygranie obecnego spotkania. W takim ALDS wygrana w game 3 jest równie ważna co wygrana w game 2, więc trzeba szybko wykalkuwać swoje szanse na wygranie serii z wykorzystaniem startera w relief jak i przy oszczędzaniu. Być może jest jakaś granica. Tych trzech relieverów wykorzystam zanim skorzystam ze startera, ale jak ostatni z nich się zmęczył w 11 inningu i dalej jest remis to idę do startera, a nie do relievera bez formy z ERA w okolicach 5. Yankees czy Dodgers może i mają sporo dobrych opcji do wykorzystania, ale Nationals już nie i mniej więcej dlatego Corbin i Scherzer wykorzystywani byli w relief. Oni próbują wyciągać absolutnie wszystko z ich czołowych trzech miotaczy podczas gdy Voth nie zagrał ani razu. W moim odczuciu menadżer powinienen mu zaufać, bo jeśli tylko będą korzystać z maksymalnie 2-3 relieverów to w końcu cała ta grupka się zmęczy i w takim potencjalnym NLCS Nationals zostaliby gładko pokonani.

Warto jeszcze zaznaczyć o różnicach między tymi dwoma ligami. Ponieważ miotacz musi odbijać w National League to jest to jakiś pretekst do tego, aby w końcówce często zmieniać relieverów. Można wtedy wsadzać pinch hitterów, a akurat dziewiąty pałkarz z lineupu może odbijać z pełnymi bazami. O tym też należy pamiętać. Szczególnie gdy się przegrywa. Akurat w NL 2019 Wild Card Game Stephen Strasburg mógł narzucić 3 inningi w relief bez odbijania co się rzadko zdarza. W 8 inningu Michael Taylor odbijał na jego miejsce i wywalczył walka. Bez tej zmiany Nationals by prawdopodobnie przegrali ten mecz. Strasburg świetnie narzucał, ale przy stanie 1-3 trzeba było zrobić wszystko, by wyrównać. Taylor dostał się na bazę, a Soto zaliczył 3 run double z 2 outami. Po wykorzystaniu Scherzera i Strasburga Nationals mieli jeszcze dobrych relieverów w bullpen. Daniel Hudson zaliczył save'a. Gdyby natomias ekipa z Washingtonu by prowadziła to menadżer byłby bardziej skłonny na pozostawienie Strasburgu w spotkaniu.

No i kolejna kwestia dotyczy tematu, którego dotknąłem przed Postseason 2018 w Analizie 27. Co jest ważniejsze, doświadczenie czy dobra forma? Menedżer przed rozgrywkami październikowymi musi mieć w głowie ułożony jakiś ranking tych swoich miotaczy. Bardzo często niektórzy mają bardzo mocną pozycję i kilka słabszych występów jej nie przekreśla. Red Sox w 2018 całe Postseason używali Kimbrela w ważnych sytuacjach. Dodgers natomiast w ostatnich latach bardzo dużo zaufania mają do Kenley Jansena. W Astros A.J. Hinch raczej nie ulega zbytnio i nie podejmuję swoich decyzji ze względu na ostatnie występy. W 2017 Charlie Morton słabo zaczął playoffy, po takim niezłym występie z Red Sox w ALDS miał 7 ER w starcie przeciwko Yankees. Nie został jednak wyrzucony z rotacji i zastapiony McHugh. Dalej był członkiem rotacji na ALCS i rozpoczął Game 7, które zakończyło się wielkim sukcesem Houston. McHugh narzucił 4 czyste inningi w swoim pierwszym występie playoffowym z 2017 w spotkaniu z Yankees, nie pozwolił rywalom na choćby jedno odbicie. To było właśnie to spotkanie, które przegrał Morton. Wiele menadżerów postanowiłoby zatem wystawić McHugha na siódmy mecz, albo choćby Lance McCullersa Jr. Jednak to Uncle Charlie dostał powołanie i nie zawiódł, natomiast McCullers zamknął to spotkanie. To tylko pokazuje jak nieobliczalny potrafi być baseball i że każdemu zdarzają się gorsze występy. Jeśli myślimy o Mortonie to definitywnie przypominają nam się playoffy z 2017 kiedy wygrał z Astros World Series, ale ERA z tych rozgrywek wynosi 4,24, co wcale nie jest jakimś porywającym wynikiem. W odpowiednim momencie złapał jednak dobrą formę i zrobił z Hincha geniusza. Gdyby Astros przegrali to definitywnie na menadżera spadłaby ogromna krytyka.

W 2019 NLDS Cardinals vs Braves obaj closerzy beznadziejnie rozpoczęli serię, ale dalej dostawali swoje szanse. Mark Melancon po zawaleniu game 1 zrehabilitował się w game 2. Carlos Martinez natomiast o mało co nie był jeszcze gorszy od Melancona w game 1 po czym zawalił game 3. Ja bym już stwierdził "dość" i używałbym Gallegosa czy Millera do zamykania spotkań. Cards jednak nie dali za wygraną i Carlos narzucił czysty inning w 9 inningu w spotkaniu wygranym po dogrywce. Mogli skorzystać z Flahertyego i ja bym pewnie go sprowadził na boisko. Wystawienie Martineza było bardzo ryzykowne. Jego dwa pierwsze beznadziejne występy nie były dziełem przypadku, miotacz wystawiał slidery przez cały występ. Czasami trzeba zauważyć, że dany reliever zawodzi i szybko go zmienić. Craig Kimbrel w 2018 czy Ken Giles w 2017 również byli w beznadziejnej formie i o mały włos nie zmarnowali wysiłku fantastycznie grających kolegów z którymi zdobyli mistrzostwo. Nie mówię, że jeden słaby występ powinien przekreślać jakiegoś zawodnika, ale dwa beznadziejne występy z rzędu pełne balli czy wystaw są oznaką, że taki gracz jest bez formy i należy szybko znaleźć kogoś innego do zamykania spotkań. Jeśli Cardinals dalej będą tak bezgranicznie ufać Martinezowi to może to się na nich zemścić. W tym czystym występie nie było jakiejś totalnej dominacji, na miejscu fanów Cardinals bałbym się, że w game 5 mógłby zmarnować wysiłek Flahertyego. Być może na menadżera spłynie ogromna krytyka jeśli tak się stanie, ale jakby Martinez zaliczył kluczowego save'a to nikt nie będzie go krytykował za tą decyzję. Prawda jednak jest taka, że jeśli Cardinals przegrają to znajdzie się sposób na obwinianie menadżera.

Posada ta jest bardzo wymagająca i taki trener musi radzić sobie z presją i sytuacjami stresującymi. Musi podejmować różne decyzje i liczyć się później z wieloma negatywnymi komentarzami. Menadżer zna bardzo dobrze swoich zawodników i spędza z nimi bardzo dużo czasu. To on najlepiej zna sytuację poszczególnych relieverów. Prawie każdą decyzję można w jakiś sposób wytłumaczyć. Po zawodach łatwo jest krytykować, ale jestem ciekaw co tacy zdenerwowani kibice pisali przed meczem. W moim odczuciu fani mają bardzo, ale to bardzo krótką pamięć i czasami aż się nie chcę mi czytać takich głupot na różnych portalach społecznościowych. Gdyby Mike Trout w jakimś meczu nie dostał się do bazy ani razu to czy nazwalibyście menadżera Angels idiotą za rozpoczęcie spotkania z nim w lineupie? Czy w następnym meczu byście domagali się wyrzucenia Trouta na ławkę rezerwowych? Przecież znowu może mieć gorszy dzień. Tak jak każdy inny baseballista na świecie. Menadżer czasami potrzebuje mieć po prostu szczęście, aby uniknąć krytyki. Oczywiście wyniki końcowe jakoś weryfikują jego robotę, ale w wielu przypadkach można usprawiedliwić menadżera i powiedzieć, że miał pecha. W AL Wild Card Game 2016 closer O's i wielki dominator Zack Britton nie pojawił się ani razu w przegranym spotkaniu, który zakończył się po dogrywce. Buck Sholwalter zasłużył sobie na krytykę za wystawienie Ubaldo Jimeneza na miejsce Brittona, w moim odczuciu popełnił błąd kardynalny. Gdyby jednak to Britton pozwolił na walk-off odbicie to nikt by nie powinien mieć o to pretensji do menadżera.

Jeśli już jakaś ekipa dojdzie do World Series to trzeba będzie zarządzać relieverami, którzy albo są coraz bardziej zmęczeni albo coraz bardziej wyrzuceni z rytmu meczowego. O dziwo finały wcale nie muszą być jakimś widowiskiem na bardzo wysokim poziomie właśnie ze względu na tą sytuację z relieverami. Postseason może być takim obozem przetrwania i World Series jest w nim ostatnią przeszkodą. Gracze są już zmęczeni, od lutego ich życie to tylko baseball. Są na ostatniej prostej tego maratonu, ale to te ostatnie mecze zdecydują czy sezon zakończy się z mistrzostwem czy nie.

Problem polega na tym, że od zawodników wymaga się rzeczy do których nie są przyzwyczajeni. Nie ma bowiem kiedy testować takie manewry jak start po 3 dniach przerwy czy występ w relief 2 dni po narzuceniu kilku inningów. W Spring Training nikt nie będzie ryzykował i nadużywał swoich najlepszych graczy, bo trzeba zachować siły na cały sezon. Dopiero w Postseason można dużo ugrać na różnych dziwnych ruchach i wtedy wymaga się od miotaczy czegoś więcej. Closerzy mogą wchodzić od razu po starterze i wykonać nawet koło 50 narzutów. Może i Hader jest do tego przyzwyczajony, ale dla większości relieverów jest to ogromne wyzwanie. Starterzy nie są przyzwyczajeni do gry w relief. Pytanie zatem jest takie. Czy warto ryzykować. Odpowiedź "to zależy" jest tutaj najlepszą odpowiedzą, generalnie bardzo często tak trzeba odpowiadać w życiu. Jeśli jakiś weteran już zawiódł raz po 3 dniach przerwy to może pora spróbować zrobić coś innego następnym razem. Uważam, że bardzo często menadżer ma za mało zaufania do niektórych graczy i stara się niepotrzebne nadwyrężać tylko trochę lepszego miotacza, który zmęczony daje mniej jakości niż wypoczęty zmiennik. Jest to normalne, jeden miotacz sam nie narzuci wszystkich inningów. Ze zmęczoną ręką prędkość narzucania piłek zmniejsza się, a miotacz może mieć kłopoty ze swobodnym wykonaniem narzutu i nagle kontola nad narzutami przestaje istnieć. Potrzeba sporo dobrych miotaczy do przetrwania Postseason i skoro w ogóle się tam dostało to raczej ma się jakieś dobre opcje. W moim odczuciu Nationals za mało wykorzystywali Rainey i Votha.

Podsumowując, wiele zależy od posiadanych miotaczy. Definitywnie najlepsi starterzy i relieverzy powinni być używani jako pierwsi i grać więcej od swoich kolegów, ale nie powinno się zapominać o tych pozostałych graczach i dawać im szanse. Podobają mi się te różne taktyki i generalnie cała zabawa z relieverami jest dla mnie fascynująca, dlatego piszę taką długą Analizę. Mecze Postseason są rozgrywane zupełnie inaczej i niektóre z nich się pamięta bardzo długo. W czasach pełnych analiz drużyny używają najdziwniejszych metod do zdobywania choćby najmniejszej przewagi. Może w 2019 zaobserwujemy jeszcze jakieś nowości. Będziemy z wami to wszystko obserwować i wytłumaczymy różne dziwne zjawiska! Niech playoffy trwają w najlepsze!

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się