Billy Beane i jego Moneyball cz.7
Wrzesień zeszłego sezonu był pierwszym sezonem, w którym Oakland miało więcej porażek niż zwycięstw od pierwszej połowy 2012 roku. LA Angels mieli dużą przewagę nad Oakland, którym ledwo udało się dojść do Postseason jako Wild Card w ostatnim dniu sezonu. W Wild Card Game po bardzo ciekawym meczu Oakland przegrało 9-8 i Beane musiał już zacząć myśleć o następnym sezonie. Billyemu Beanowi nie udało się zbudować drużyny, która wygrałaby World Series. Jak widać trzeba też mieć szczęście w budowaniu drużyny, a tego mogło zabraknąć. W 2014 roku Beane nie bał się sprzedać ważne elementy przyszłości, by mieć większe szanse na wygraną tego roku. W 2015 postanowił zmienić drużynę, ale nadal będzie walczyć o najwyższe cele. W tym samym czasie udało mu się polepszyć sytuację przyszłości drużyny jak i pozyskanie graczy, którzy teraz mogą pomóc drużynie. Billy Beane to ważna postać nie tylko dla Oakland Athletics, ale też dla całego świata baseballowego. Zmienił on sposób myślenia co do budowania drużyny oraz mądrego wykorzystania wszystkich zawodników w drużynie. Billy Beane to bardzo ciekawa osoba, o której można pisać dużo. Jednak wszystko kiedyś się kończy więc i ja skończę swój siedmioczęściowy artykuł o Billy Beanie.
Komentarze
Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się
Ja tam wolę co dwa lata wygrywać niż rok w rok wchodzić i nic nie ugrać. :p
@Kornel Buchowski Ja baseball też niedawno polubiłem. Zawsze myślałem że to jakiś dziwny sport, ale 2011 rok to był taki mój przełomowy rok. Szczególnie fajnie było śledzić World Series no i cieszyłem się, że Texas tak przegrał :).polubiłem Oakland, bo mam rodzinę w Ameryce właśnie w okolicach Oakland. Nie byłem przyzwyczajony do sukcesów A's, ale jak zaczęli coraz lepiej grać to się jeszcze bardziej wkrecilem i tak już zostało. NBA to jednak dla mnie nie to samo, mój starszy brat się tym bardziej interesuje. Bardziej nawet interesuje się futbolem amerykańskim.
Billy Beane wie, co robi w swoich wszystkich wymianach, zawsze ma jakiś powód. Beane właściwie nie robi wiele wymian każdego roku. Bo np. po 2012 w drużynie wszyscy byli młodzi i tani, więc ich zachował, a teraz robią się starsi, sprzedali pół farmy po to, by mogli walczyć w 2014 roku no i teraz próbuje się odmlodzić by sytuacja drużyny była podobna do tej z 2013 roku. Oakland może nie ma trzonu, ale bardzo ciężko im dostać takiego ze względu na ich sytuację finansową. Dlatego próbują stworzyć takiego, tak jak to zrobili z Donaldsonem.
Też wolałbym co 2 lata wygrywać, nikt nie ma pewności przed Postseason, że wygra, tam wszystko może się zdarzyć i najlepsi nie zawsze wygrywają. Według mnie po Wild Card Game pozostałe ì drużyn ma podobne szansę na wygranie World Series, poziom jest wyrównany. Jednak wolałbym mieć przez 2 lata drużynę, co za każdym razem wygrywa dywizję z takaą drużyną bez jakiś gwiazd niż jednego roku wygrać 100 meczy i być faworytem, a w drugim roku nie dostać się do Postseason. Procentowe szansę na wygranie World Series będą większe w pierwszej opisanej sytuacji.
@Patrick Pikell Dużą swobodę ci muszą w szkole dawać skoro tak bezsensownie obliczasz procentowe szanse na coś na co wpływ ma setki czynników jak chociażby pogoda, czy humor. :) Każda taka opinia będzie bezsensowna i bezpodstawna.
@Łukasz Wydysz No ale właśnie dlatego, że jest wiele tych czynników i wszystkie drużyny w Postseason mają wyrównane szansę nie lepiej być 2 razy w Postseason niż 1 raz? No tak jestem dla was gimbusem, który jeszcze do szkoły chodzi :).
Nie jestem fanem Oakland, rzadko oglądam ich mecze (może to ze względu na ich stadion), ale to ważne dla MLB by Athletics byli silną drużyną. Urozmaica to całe rozgrywki i przez to AL West jest jeszcze ciekawsze. Zastanawia mnie, czy taki system wymieniania graczy co roku jest właściwy. Chyba lepiej budować drużynę wokół jakiegoś trzonu (patrz np. Cardinals), którzy są jakimś wzorem dla innych organizacji. Z drugiej strony może w tym szaleństwie jest jakaś metoda, skoro przynosi to jako takie rezultaty?
Ja nie lubię Oakland Athletics :) tak samo jak Baltimore :) - dwie nudne drużyny :) co nie znaczy, że nie doceniam ich sportowego poziomu - bo doceniam. Ale z Athletics jest jak z Arsenalem Londyn w piłce nożnej Billy Beane jest jak Wenger wynajduje tanich dobrych potem wymienia lub sprzedaje. Ich odpowiednikiem w NBA są Houston Rocekts - drużyna która jest dobra w sezonie regualrnym a w play-offs 2 runda to maks na co ich stać. Co łączy Athletics, Arsenal i Rockets ?? moim zdaniem nie zdobędą tytułów bez 2 -3 wielkich nazwisk. I póki ich polityka się nie zmieni 2 runda to maks na co ich stać. Billy Bean jest kozakiem jakiego zawodowy sport nie widział, ale póki nie ściągnie 2-3 wielkich i znaczących nazwisk nie ugra za dużo. I nie mówię by bez sensu wydawać jak Yankees czy Dodgers czasami. Ale Athletics w 21 wieku nie są nawet drużyną "albo wszystko albo nic" jak np San Francisco Giants czy Red Sox na których nie ma mocnych. Nie hejtuje Athletics, którzy wcale nie mają najnudniejszego stadionu - mają go zdecydowanie Jays. A's w mojej opinii są skazani na średniactwo - są równą drużyną, ale jak napisałem wyżej bez 2-3 wielkich i znaczących nazwisk tytułu nie zdobędą
Nie mogę się kompletnie zgodzić co do tego, że trzeba 2-3 wielkich nazwisk, by zdobyć tytuł w MLB. W postseason trzeba mieć po prostu farta i najlepsze drużyny nie zawsze wygrywają. Spójrzmy na zeszły rok. Oakland miało Lestera, Samardziję i Donaldsona. I nic nie wygrali :(. A takie KC to kogo miało? "Small Game" James Schields? Na pewno był na podobnym poziomie co Scott Kazmir. Yordano Ventura? Sonny Gray na pewno nie jest gorszy. Alex Gordon? Niezły ofensywnie, świetny defensywnie trochę jak Josh Donaldson. Eric Hosmer? Jak na pierwszobazowego nie miał gwiazdorskich numerów. Wielkie trio Herera, Davis, Holland? A's też mieli niezły bullpen. A jednak ten jeden głupi mecz zadecydował o wszystkim. Ja jako GM nie robiłbym wymian jak Billy Beane, nie postawiłbym wszystko na jedną kartę, najlepiej jest według mnie drużynę, która zawsze przechodzi do Postseason i nie ma gwiazd niż drużynę, która przechodzi co drugi rok i ma w niej gwiazdy. Choć Beane zrobić kawał dobrej roboty w tym offseason. A co do Arsenalu, to żeby wygrać tytuł to już muszą mieć najlepszą drużynę, by wygrać. Wygranie ligi to co innego niż wygranie World Series. Arsenal ma jakieś niezłe nazwiska jak Ozil, Sanchez czy Szczęsny :). Choć premier league ani żadnej ligi piłkarskiej nie oglądam, szczególnie naszej polskiej ekstraklasy :). Lubię tylko oglądać Euro i Mistrzostwa świata, nawet bez Polski :). Jednak szczęście odgrywa ważną rolę w piłce nożnej. Co do NBA to Rockets mają Howarda i Hardena, których można nazwać gwiazdami. Jednak w tym roku w West będzie ciężko, mam nadzieje, że wygra albo Golden State albo Sacramento. Jednak na NBA to się mało znam, potrafię wymienić 10-15 zawodników. Baseball to jednak fajniejszy sport niż kosz :).
Ale Billy już trochę siedzi w tym Oakland i jakoś efektów co do przynajmniej wygrania AL nie widać :) Robi zajebistą robotę ale bez efektów. Raz tylko w 2006 byli w finale AL. Nie wiem od kiedy Billy Bean siedzi w Oakland bo jeszcze nie czytałem żadnej części ale jeśli pamiętam z Moneyball to od 2002 jakoś tak . O swojej opinii o A's chciałem napisać już parę razy, ale czekałem na ostatnią część i jutro się zabieram za czytanie:) Ale nawet nie czytając wyniki znam jeden awans do finału AL od 200 roku mówi samo za siebie - wg mnie to średnia drużyna. Jasne, że nazwiska nie zdobywają WS ale taki ktoś jak chociażby Arbreu czy Stanton by się przydał. ( Stanton co talent ma ale totalnie przepłacony). I wg mnie zajebista robota Billiego plus 2-3 nazwiska i moim zdaniem tytuł by był. Bo jedyne czego brakuje A's to przysłowiowej kropki nad i. A nie mają nazwisk, któych na dłuższą metę trzeba się bać jak np Ortiz czy MadBum. Co do NBA i koszykówki to moja wielka miłość obok baseballu. Koszykówka ta starsza, baseball ta młodsza, ale obie kocham tak samo, chociaż ostatnio więcej czasu na baseball poświęcam. Przed wczoraj odbijałem nawet. O koszu i NBA wiem więcej bo 22 lata w niego grałem i o NBA wiem więcej niż o MLB- ale braki w MLB nadrabiam i za jakiś czas się wyrówna - rok dwa . Teraz mam 30 lat i swą miłość dzielę między NBA a MLB - dzięki temu cały rok mam co oglądać albo NBA albo MLB. Co do Houston Rockets - to Harden i Howard to cipki. Howard w ataku a Harden w obronie. gwiazdami może i są ale niskich lotów
@Patrick Pikell Czyli jak prawie wszyscy Polacy myslałeś Ja się wkręciłem dzięki grze na smartfona. Pograłem trochę i zacząłem uczyć się wszystkich statystyk i zasad żeby bardziej rozumieć grę. W międzyczasie tutaj trafiłem, gra mi się znudziła, ale mlb zacząłem oglądać, a może bardziej słuchać nawet niż oglądać. NFL tez śledzę, ale raczej niezbyt aktywnie. Tak z ciekawości wchodzę zobaczyć akcje.
Jeśli liczyć to kiedy zajarałem się Babe Ruthem to moja fascynacja baseballem to jakiś 2005 lub 2006, potem była i jest fascynacja Yankees. A całą ligę zacząłem oglądać jakoś 2010. Tak jak Łukasz uczyłem się zasad i statystyk by bardziej rozumieć grę