Toronto Blue Jays ubiegłej nocy rozpoczęli cykl meczów o „być albo nie być” w wyścigu prowadzącym do World Series. John Gibbons desygnował do miotania Aarona Sancheza, natomiast gospodarzy miał zatrzymać Corey Kluber. Po dwóch inningach obie drużyny zachowywały czyste konto, natomiast ozdobą były narzuty Sancheza, który nie pozwolił na zdobycie bazy po uderzeniu i dodatkowo zapisał w swojej statystyce 3 literki „K”. Wydarzenia nabrały rozpędu w 3.inningu. Najpierw Naquin zdobył 2 bazy po uderzeniu piłki w środek zapola, jednak koledzy zdołali przesunąć go tylko do narożnika strzeżonego przez trzeciobazowego. O ile Sanchez przebrnął bez uszczerbku w wyniku, to chwilę później Kluber musiał spoglądać na piłkę opuszczającą pole gry i przebiegającego wszystkie bazy Donaldsona. Indianie nie umieli znaleźć riposty w kolejnej odsłonie spotkania, natomiast ich miotacz wpuścił na bazy Tulowitzkiego i Martina. Taka sytuacja wydawała się idealna do powiększenia prowadzenia, a Blue Jays skorzystali z okazji po uderzeniu Carrery, który posłał piłkę za plecy Lindora i przesunął jednego biegacza do bazy domowej. Indian stać było tylko na zdobycie jednego runa - w 5. Inningu za sprawą Coco Crispa, korzystającego z uderzenia Roberto Pereza. Menadżer Cleveland wystawiał miotaczy z bullpenu, ale nie utrudniło to gospodarzom drogi po pierwszą wygraną w serii. Dan Otero zatrzymał dwóch biegaczy, jednak jego zmiennicy radzili sobie mniej skutecznie. Bryan Shaw nie wyautował żadnego pałkarza w 7.inningu i Toronto znalazło się w komfortowym położeniu.  Edwin Encarnacion miał na bazach 3 kolegów i skutecznie uderzył piłkę, która odbiła się tuż przed nogami miotacza i poza zasięgiem infieldu Indians. Kolejny reliever – Mike Clevinger – uprzątnął bałagan po swoim poprzedniku, lecz w następnej części meczu pozwolił na triple i run Carrery. W między czasie miotacze gospodarzy wywiązali się rzetelnie ze swoich zadań i po ostatnim rzucie Roberto Osuny podopieczni Gibbonsa cieszyli się ze zwycięstwa w stosunku 5-1. 
Blue Jays urwali się ze stryczka, w czym wielka zasługa Sancheza. Pitcher z Toronto zatarł złe wrażenie po spotkaniu przeciwko Rangersom i zaliczył 6.0 IP, ER, 5 K, 2 H. Wygrana wlała nadzieję w serca kibiców kanadyjskiej drużyny, lecz ile razy można wychodzić obronną ręką ze starć o przeżycie?

Trzeci pojedynek w NLCS miał wyłonić lidera rywalizacji. Gospodarze - Los Angeles Dodgers - wysłali do boju Richa Hilla, który nie pozwolił w 1.inningu zagościć rywalom na którejkolwiek bazie. Następna wizyta na górce przyniosła pierwszą szansę dla Cubs na zdobycie otwierającego runa. Miotacz gospodarzy rzucał słabiej i pozwolił na walk Rizzo i Solera oraz późniejszy ich awans na następną bazę. Skończyło się tylko na strachu kibiców, bo Hill szybko odzyskał pewność siebie. Po kilkudziesięciu narzutach Arriety obie drużyny wchodziły w 3.inning bez zysków na tablicy wyników. Podobnie jak kilka godzin wcześniej w Toronto, sprawy nabrały tempa w 3. odsłonie. Arrieta najpierw pozwolił na single pierwszego na liście Tolesa, który przy pomocy następnego w kolejce Hilla przesunął się na 2.bazę. Do skonsumowania korzystnej sytuacji potrzebny był Seager i kolejny raz udowodnił swoją wartość - wybił double dający prowadzenie 1-0 . O ile Hill umiał wyjść z opresji, Arrieta ściągał kłopoty na swój zespół w dalszej fazie meczu. W 4.inningu Reddick zdołał odbić infield single i przesunąć się na 3.bazę. Wydawało się, że miotacz Chicago odprawi z kwitkiem Grandala i zakończy inning bez strat, jednak catcher z Miasta Aniołów wybił HR i dał drużynie 3 runy przewagi.  Ostatni bolesny akcent występu Arriety obejrzeliśmy w 6.inningu gdy pierwsza narzucona przez niego piłka wylądowała poza ogrodzeniem, a Justin Turner dołożył cegiełkę do solidnego prowadzenia 4-0. Kwaśna mina menadżera Cubs zwiastowała telefon do bullpenu i szybką próbę ratowania meczu. Justin Grimm starał się utrzymać przyjezdnych w grze, jednak ofensywa Chicago nie była w stanie sprostać doskonale dysponowanym Dodgers. Dwa ostatnie runy „zarobił” leworęczny miotacz Mike Montgomery. Wpierw dobrze dysponowany Yasiel Puig zaliczył single. Następnie kapitalny double odbił Joc Pederson – piłka przeleciała nad 3 bazą, znalazła się głęboko po lewej stronie zapola, co sprawiło, że przyjezdni musieli bezradnie patrzeć na przesuwających się między bazami rywali.  Wynik na 6-0 podwyższył Grandal, który dał możliwość dobiegnięcia do bazy domowej Pedersonowi. Mecz zakończył się spektakularnym chwytem piłki w powietrzu, jakim popisał się Turner. 
Rywalizacja się zaostrza i po dwóch porażkach menadżer Joe Maddon powinien martwić się dyspozycją ofensywną drużyny Cubs.
Zawodnik dnia: Rich Hill 
Po klasowej wygranej wypadałoby wyróżnić niemal każdego gracza Dodgers. Hill miał wzloty i upadki na początku meczu. Pokazał dużą klasę wychodząc z opresji i zapisał liczby 6 IP, 0 ER, 6K, 2H, 2 BB.

 

Wyniki dzisiejszych spotkań:

American League

 

Final 1 2 3   4 5 6   7 8 9   R H E
Cleveland 0 0 0   0 1 0   0 0 0   1 2 1
Toronto 0 0 1   1 0 0   2 1 x   5 9 0
 
  W: A. Sánchez (1-0)   L: C. Kluber (1-1)
  Tor HR: J. Donaldson (1)
 
Indians lead series 3-1

 

National League

 

Final 1 2 3   4 5 6   7 8 9   R H E
Chi Cubs 0 0 0   0 0 0   0 0 0   0 4 0
LA Dodgers 0 0 1   2 0 1   0 2 x   6 10 0
 
  W: R. Hill (1-0)   L: J. Arrieta (0-1)
  LAD HR: J. Turner (1) Y. Grandal (1)
 
Dodgers lead series 2-1

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się


Mr. met

Jak to mówią "I po ptokach"...a w Chicago już raczej nie muszą się martwić postawą swojej ofensywy

    Guest

    @paweł_p Póki ich Merritt nie zatrzyma w WS :)