Analizy Patricka cz.13 : "Czy obecny system rozgrywania Postseason jest dobry?"
Witam was już w trakcie tych wyjątkowych rozgrywek, chodzi mi oczywiście o MLB Postseason. Jest to więc dobry moment na kolejną Analizę. Jak wiadomo, władze sportu chcą mieć system, który byłby jednocześnie ekscytujący dla kibiców i sprawiedliwy dla drużyn. W Amerykańskich ligach sportowych stworzono więc Postseason, do którego miałyby się dostać najlepsze ekipy z sezonu zasadniczego. Inaczej jest w europie, najlepsze ligi piłkarskie na świecie nie mają czegoś takiego. Walka o mistrzostwo rozgrywa się wyłącznie w sezonie zasadniczym. Zestawienie różnych systemów będzie bardzo przydatne w tej analizie. Pytanie bowiem brzmi : Czy obecny system jest dobry?
W baseballu jak wiadomo mamy 2 ligi : American i National. W każdej z nich mamy 3 dyzwizje, w której znajduje się 5 drużyn. Tak więc każda ekipa ma swoją przydzieloną pozycję. Co roku musi walczyć w jednej dywizji z 4 tymi samymi drużynami. Z nimi rozgrywa się bardzo dużo spotkań. Zwycięzca dywizji automatycznie awansuje do Postseason. W każdej z lig są więc 3 miejsca zajęte dla tych ekip. Od 2012 mamy też Wild Card Game dla dwóch najlepszych drużyn, które nie wygrały dywizji. Tak więc w całym MLB 10 drużyn na 30 dostaje się do Postseason, przy czym 6 z nich to zwycięzcy dywizji i mają już miejsce w Division Series, a 4 muszą walczyć w tym jednym meczu o ostatnie 2 miejsca. Mamy więc potem 8 drużyn, które są ustawione w drabince. Drużyna z najlepszym rekordem w lidze gra z zwycięzcą Wild Card Game, a pozostali grają między sobą. W Division Series gra się do 3 wygranych. Potem z 8 ekip zostają 4 w Championship Series i gra się do 4 wygranych. Podobnie jest w World Series, wielkim finale między zwycięzcą AL i NL. Dla lepszego widoku pokazuje wam zdjęcie drabinki, która tak się oto prezentuje w tym sezonie.
Czas więc odpowiedzieć na pytanie : Czy obecny system rozgrywania Postseason jest dobry? Moim zdaniem obecny system, choć wzbudza wiele emocji, pozostawia wiele do życzenia. Chodzi mi przede wszystkim o sprawiedliwość tych rozgrywek.
Cały podział na dywizje uważam za niepotrzebny. Układ drużyn, choć zazwyczaj jest wyrównany, nie musi wcale taki być. W 2015 roku mieliśmy sytuacje, gdzie 3 drużyny z najlepszym rekordem w lidze znajdowały się w tej samej dywizji. Byli to : St. Louis Cardinals (100 wygranych), Pittsburgh Pirates (98) i Chicago Cubs (97). Wygrali tyle meczów mimo tego, że bardzo dużo spotkań w sezonie zasadniczym grali przeciwko sobie. Jednak tylko Cardinals jako zwycięzca dywizji mieli zapewniony awans do Postseason. Pirates i Cubs musieli zagrać w Wild Card Game. Tylko jedna ekipa mogła zagrać w Division Series. Nie może być tak, że każda z tych trzech ekip może wystąpić w DS, do którego dostaje się aż 8 drużyn. Nawet, jeżeli są to 3 najlepsze zespoły w całej lidze. W innych dywizjach może być natomiast tak, że do ich wygrania nie będzie potrzeba więcej niż 80 wygranych . Wyobraźmy sobie co by było, gdyby w NL EAST zamiast Washingtonu Nationals mielibyśmy np. Cincinnati Reds. Miami Marlins z 77 wygranymi wygraliby dywizje. Milwaukee Brewers za to z 86 wygranymi mimo lepszego rekordu nadal byliby poza Postseason. Czy to jest sprawiedliwe? W NBA nie ma podziału na dywizje, jest WEST i EAST. Najlepsze 8 drużyn z EAST i 8 z WEST dostają się do Playoffs. Nie ma sytuacji, w której ekipa z tej samej ligi może mieć gorszy rekord od drugiej i to ona dostaje się do rozgrywek. W NBA obecny system na to nie pozwala. W baseballu natomiast niestety tak nie jest. Ja wolałbym, aby dywizje były zlikwidowane. Terminarz powinien być także bardziej zróżnicowany. Nie powinno być tak, że z tymi samymi 4 ekipami rozgrywa się prawie pół sezonu. Wiem, że byłoby mniej wygodnie dla zawodników, ale rekord bardziej by uwzględniał jak dobra jest dana drużyna. Nationals nie mieliby tak łatwo i nie graliby ciągle z Phillies, Marlins, Braves i Mets. W ligach piłkarskich każdy gra z każdym 2 razy w ciągu sezonu. Nie ma sytuacji, że w jednej dywizji są : Manchester United, Manchester City, Chelsea i Liverpool, a w drugiej : Swansea City, Crystal Palace, Bouremouth i Burnley. Zobaczmy w ogóle na to, mamy teraz dyskusje na temat tego jak powinna wyglądać walka o mistrzostwo w MLB. Czy fani piłkarscy mają takie dyskusje? Większość osób jest zadowolona z tego, że mistrzostwo zdobywa pierwsza drużyna w tabeli. Być może nie narzekają, gdyż kibice najlepszych drużyn piłkarskich mają Ligę Mistrzów, w której mamy system drabinkowy.
Tam jednak nikt nie ma siły, by grać w 2 ligach, piłkarze mają bardzo zapełniony terminarz w ciągu sezonu. Nie da się więc rozegrać wielu spotkań w Lidze Mistrzów, to dlatego mają 8 grup z 4 zespołami. Na Mundialu również mamy podobny system, w miesiąc jedna drużyna może rozegrać maksymalnie 7 spotkań. W MLB mamy natomiast 7 miesięcy, w których drużyny mogą grać codziennie. W jakim innym sporcie drużynowym sezon złożony jest ze 162 spotkań? Ja takich nie znam. Uważam, że skoro gra się tyle tych meczy, to wyniki na końcu sezonu powinny mieć bardzo duży wpływ na całe rozgrywki. Większość ekip nie powinno dostawać się do Postseason i tak obecnie jest. Nie ma jednak żadnej specjalnej nagrody za zdominowanie regularnego sezonu. Nawet, jak wygra się 162 spotkań, nie osiąga się nic więcej niż awans do ALDS, czyli do ćwierćfinału całych rozgrywek. Tak więc mamy wyraźny podział na 2 różne sezony. Kompletnie inaczej się je rozgrywa. W regularnym sezonie trzeba być gotowy na wiele spotkań, trzeba oszczędzać graczy. Bardzo często ci, którzy mają duży depth i są najlepiej przygotowani na kontuzje osiągają najlepsze wyniki. W 6 miesiącach każda drużyna ma swoje wzloty i upadki. Postseason natomiast jest zupełnie inne. Jak gra się do 3 lub 4 wygranych, każdy mecz jest na wagę złota. Ekipy więc nie oszczędzają swoich najlepszych graczy, będą chcieli jak najczęściej wpuszczać ich na boisko. To w takich sytuacja wzrasta rola asa, którzy jest odpowiedzialny za to, by "zjeść jak najwięcej inningów". Zabiera on inningi, które w regularnym sezonie byłyby przyporządkowane starterowi nr 5 i najgorszym miotaczom z bullpen. Depth nie jest już aż taki ważny. Regular season jest takim maratonem biegowym, a Postseason zamienia się w bieg krótkodystansowy. Podczas maratonu nie jest się w stanie ciągle ciągle sprintować trzeba oszczędzać siły. Nie użyje się swojego closera w sytuacji, gdzie jest szansa na save, gdyby to oznaczało, że musiałby narzucać czwarty dzień z rzędu. Gdyby closer grał tak codziennie, po pewnym czasie zmęczyłby się i doznałby albo kontuzji albo znacznego spadku formy. W Postseason natomiast jak w biegu sprinterskim, trzeba przyspieszyć. Tacy Dodgers będą sięgać do Kenley Jansena za każdym razem, gdy sytuacja jest krytyczna, a nie do Tony Cingraniego albo Rossa Springlinga. Choć to nienajgorsi miotacze, żaden z nich nie jest na takim poziomie co Jansen, który ma ERA na poziomie 1.31. Szczególnie, gdy w obecnym systemie jest wiele przerw między meczami w Postseason.
To jest kolejna rzecz, która mi się niezbyt podoba w obecnym systemie. Drużyny nie muszą zbytnio przejmować się oszczędzaniem graczy, gdyż gwiazdy mogą odpoczywać podczas dni wolnych. Po Wild Card Game ekipy mają jeden dzień wolnego, przez co closerzy zwycięskich drużyn mogą użyć wypoczętych najlepszych relieverów. Zmierzenie się z wygranym tego spotkania ma być przecież nagrodą dla drużyny z najlepszym rekordem w lidze. Mała przewaga jest. Arizona D-Backs użyła Zacka Greinke w Wild Card Game. Po pokonaniu Colorado Rockies musieli pojechać do Los Angeles z czekającym na nich Claytonem Kershawem w game 1. Arizona natomiast nie mogła użyć Zacka w pierwszych dwóch spotkaniach, użyli więc Tajiuana Walkera i Robbie Ray'a. Greinke był dostępny podczas game 3 gdyby Arizona przeszła dalej, nie mógłby już zacząć innego spotkania w tamtej serii. Gdyby nie było przerwy między Wild Card Game, przewaga byłaby jeszcze większa. Uważam generalnie, że w Postseason na przerwy trzeba sobie zasłużyć. Po meczach typu ALCS game 7, następnego dnia powinno już się zaczynać World Series. Wiem, że zawodnicy mieliby ciężko z podróżami, ale tu dochodziłby kolejny czynnik. Tutaj przewaga domowa odgrywałaby znaczączącą rolę. Ekipa z najlepszym rekordem podróżowałaby mniej, dzięki czemu zawodnicy byliby mniej zmęczeni. W regularnym sezonie gra się niemal codziennie, dlaczego Postseason ma być mniej intensywne? Przerwy powinny być nagrodą za gładkie wygranie serii. W futbolu amerykańskim jest system, który faworyzuje ekipy z najlepszym rekordem. W NFL 32 ekipy podzielone są na 2 ligi, a w każdej z nich są 4 dywizje po 4 drużyny w każdej z nich. Do Playoffs dostają się zwycięzcy dywizji i 2 drużyny wild card. Po sezonie układa się ranking tych ekip : zwycięzcy dywizji dostają numery od 1 do 4 w zależności od rekordu, a 5 i 6 dostają ekipy wild card. Nr 1 i nr 2 nie grają w pierwszej rundzie playoffs, nr 3 gra z nr 6, a 4 gra z 5. Gra się oczywiście jedno spotkanie o śmierć i życie. Futboliści z drużyn nr 1 i 2 mają przerwę po ciężkim regularnym sezonie pełnym twardych kontaktów z przeciwnikiem. Nie podoba mi się oczywiście to, że drużyna nr 5 może mieć lepszy rekord od drużyny nr 2 przez ten cały podział na dywizje.
Podział na dywizje natomiast ma sens dla ligi, która chce zarobić jak najwięcej pieniędzy. Dlaczego tak jest? Tworzy się bowiem większa rywalizacja między drużynami. Wiadomo przecież, że za sobą nie przepadają się : Yankees i Red Sox, Cardinals i Cubs oraz Dodgers i Giants. Gdy te drużyny grają ze sobą, stadiony są wypełnione. Kibice są głośniejsi, bardzo im zależy dodatkowo na tym, by dokopać rywali. Niektórym kibicom nie chce się iść na każdy mecz, wybierają więc te, które uważają za najciekawsze. Oczywiście mówi się, że na stadion przychodzi się, by oglądać swoich graczy i im kibicować. Jednak gdy podczas regularnego Yankees grają z Red Sox, przychodzi więcej osób niż gdyby grali z jakimiś Chicago White Sox czy Detroit Tigers. Tworzenie się rywalizacji jest ważne dla sportu. New York Yankees i Boston Red Sox grają ze sobą aż 6 serii w trakcie regularnego sezonu, ponieważ obaj należą do tej samej dywizji AL EAST. Tak więc z taką samą częstotlowością tacy Yankees jak z Red Sox grają z Baltimore Orioles, Tampa Bay Rays i Toronto Blue Jays. Tak więc fani takich Yankees są bardziej skłonni nie lubić drużyn ze swoich dywizji. Ja osobiście jako fan Oakland nie przepadam za Los Angeles Angels, Texas Rangers i Seattle Mariners. Houston Astros natomiast lubię jako jedynych rywali A's z jednej dywizji. Wiele kibiców mają podobnie jak ja, nie lubią drużyn, które grają w tej samej dywizji, co ich ulubiona. Liga więc zarobi więcej tworzyć jedną grupę, gdzie zwycięzca od razu dostaje się do Postseason. Tutaj biznes przeważa nad sprawiedliwą rywalizacją. System z dywizjami się raczej nie zmieni z tych powodów, co wymieniłem. Jest jeszcze wygodniej dla drużyn, gdyż dzięki temu nie muszą bardzo dużo podróżować. Dzielą te zespoły na regiony jak WEST, CENTRAL I EAST, aby dojazdy nie były bardzo uciążliwe. Taka drużyna jak moje Oakland tylko 2-3 razy w ciągu roku muszą odbyć podróż do wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Tak to podróżują do Los Angeles, do stanu Texas, do Seattle i nie muszą przelatywać przez cały kraj. Ekolodzy mnie pewnie skatowaliby, gdybym zarządził więcej dłuższych lotów. Stany Zjednoczone są dużym państwem, w takiej Anglii to mogą bez problemu rozegrać mecze każdy z każdym raz na tydzień przez cały sezon.
Jednak i tak biznes ma kluczową rolę w tym wszystkim. System przez lata zmieniał się. Kiedyś po regularnym sezonie najlepsza drużyna z AL grała z najlepszą drużyną z NL w World Series. Potem stopniowo zaczęto dodawać więcej drużyn do Postseason i wprowadzono dywizje. Ostatnie zmiany wprowadzono w 2012, gdy przesunięto Houston Astros z NL Central do AL West i wprowadzono drugie miejsce wild card, aby zorganizować Wild Card game. Przez to więcej ekip wierzy w awans do Postseason w takich miesiącach jak lipiec i sierpień, mamy więc większą rywalizację. Gdy natomiast dojdzie do Postseason, każdy ma szansę na tytuł. W Division Series gra się do 3 wygranych, to jest bardzo mało. Poziom w lidze jest dosyć wyrównany. Drużyny mają 25 osób w swoim składzie i każdy ma swoje małe zadanie do wykonania. Mike Trout może zdobywać runy, grać świetnie defensywnie, ale jest tylko jedną osobą w lineupie na 9. Starterzy natomiast nie mogą grać codziennie, najlepsi miotacze mają maksymalnie 250 narzuconych inningów w sezonie. Mamy więc wiele osób, które grają dla drużyny. To od dyspozycji każdego z tych 25 graczy zależy wynik końcowy. Dlatego wiele drużyn kręci się w okolicach .500 jeżeli chodzi o rekord mimo tego, że gra się aż 162 spotkań. Rywalizacja między ekipami jest zacięta nawet w regularnym sezonie, co dopiero w Postseason. W 2014 roku mieliśmy sytuacje, gdzie 2 drużyny, które brały udział w Wild Card Game dostały się do Postseason. Byli to San Francisco Giants i Kansas City Royals. Ekipy te nie dominowały w regularnym sezonie, nie miały nawet 90 wygranych. Natomiast złapali dobrą formę w październiku i na swojej drodze pokonali drużyny, które miały lepszy rekord. Jak zaczynają się playoffy w koszykówce, da się wymienić bardzo wyraźnych faworytów. Są to ostatnio Golden State Warriors w WEST i Cleveland Cavaliers w EAST. Duży wpływ na to ma to, że w głównym składzie gra tylko 5 osób. Tacy Warriors z Currym, Durantem, Thompsonem i Greenem w składzie mieli kilkanaście przegranych w regularnym sezonie i tylko jedną porażkę w Playoffs.
W baseballu natomiast żadna drużyna nie wygrywa z taką częstotliwością. Koszykówka jest innym typem sportu, jeden zawodnik może zdobyć ponad 50 punktów w spotkaniu i tym załatwi wygraną dla swojej drużyny. W baseballu natomiast nie wygra się spotkania z nieważne jakim miotaczem, jeżeli ofensywa nie będzie w stanie zdobyć runa. Postseason baseballowe jest bardziej nieprzewidywalne. Jest wielu graczy, którzy mieszają dobre występy ze słabymi. Niewiadomo, z jaką formą zagrają i jak wytrzymają presję. Widzimy teraz przecież jak niektórzy gracze w Postseason są cieniem ich wersji z sezonu regularnego. Dlatego kibice lubią ten system, gdzie niektóre mecze są ważniejsze od innych. Presja odgrywa kluczową rolę, to jest jak z Igrzyskami Olimpijskimi, które dla wielu sportowców są najważniejszą imprezą sportową. Pojawiają się raz na 4 lata i są najbardziej prestiżowymi zawodami dla m.in lekkoatletów, pływaków i sportowców dyscyplin zimowych. Złoto zdobywają tylko ci, co potrafią poradzić sobie w warunkach stresu. Tak trochę też jest w Postseason. Niektórzy po prostu lepiej radzą sobie od innych w sytuacji, gdzie mecz ma większą wagę. Do presji przyzwyczajony jest każdy, zawodnicy przecież najpierw dobrymi wynikami wywalczyć miejsce w składzie, a potem utrzymywać formę, aby tego nie stracić. Jednak do tego wszystkiego dochodzi to, że twoja drużyna gra o śmierć i życie, nie każdy będzie w stanie do tego wszystkiego podejść spokojnie. Zawodnik w Postseason tworzy swoją legende i reputacje. Mamy przecież osobowości jak Madison Bumgarner, Buster Posey czy Jon Lester, którzy znani są z dobrej gry w pażdzierniku. Mamy także natomiast Claytona Kershawa czy Davida Price, którzy mimo dominacji w regularnym sezonie mieli swoje upadki w Postseason.
Amerykanie lubią przygody i wielkie widowiska, dlatego też obecny system idealnie pasuje dla wielu kibiców. To w Hollywood powstają najbardziej popularne filmy. W USA kocha się historie, gdzie drużyna niestawiana w roli faworyta zdobywa tytuł. Bohaterem może być gracz, który był wyrzucony z jego trzech poprzednich drużyn. Gdy gra się tak mało spotkań jak w Postseason, jest to możliwe. Śledząc baseball przez jeden tydzień nie wyciągniemy wiele wniosków na temat gry danego zawodnika. Potrzebne do tego nam są statystyki zawodnika z całego sezonu zasadniczego, a nie z pojedynczych występów. Postseason może być uznawane za taką loterię. Tak jak mówiłem, drużyny z najlepszym rekordem często odpadają z rozgrywek przed World Series. Wyrównane rozgrywki są kluczem do sukcesu dla MLB. Liga stara się pomagać biedniejszym drużynom, aby Dodgers i Yankees nie grali ze sobą w World Series co roku. Tak więc wchodząc do Postseason, drużyny nie mogą mieć lekceważącego podejścia. Jednak każdy może mieć nadzieję, bo nawet jak gra się z lepszymi od siebie, można złapać dobrą formę i osiągnąć sukces. Każdy błąd jest kluczowy, oprócz bohaterów mamy też antybohaterów. Bill Buckner jest przykładem takiego zawodnika. Pierwszobazowy Boston Red Sox grał dobrze w Postseason w 1986 roku. Dzięki jego grze ekipa dostała się do World Series. W Game 6 miał natomiast error, który dramatycznie zmienił jego życie. Pierwszobazowy nie złapał wolno turlącej się piłki po ziemi, przez co New York Mets wygrali to spotkanie. Boston Red Sox nie pozbierali się po bolesnej dla nich porażce i przegrali game 7. Gdyby Bill Buckner złapał tą piłkę, New York Mets nie zostaliby mistrzami w 1986 roku. Pierwszobazowy był więc najbardziej znienawidzoną postacią w całym Bostonie. Kibice mieli poczucie, że ich klątwa była prawdziwa. Bill Buckner musiał przez całe swoje życie słuchać komentarze dotyczące tego błędu defensywnego. Dopiero w 2004 roku fani Red Sox mu wybaczyli, gdy ich ukochana ekipa zdobyła pierwszy tytuł od 1918 roku. W przypadku Chicago Cubs natomiast za winnego uznano zwykłego kibica, Steve'a Bartmana. Podczas 2003 NLCS game 6 w Wrigley Field drużyna gospodarzy miała małą przewagę 2-0 przed 7 inningiem. Cubs potrzebowali tylko jednej wygranej do awansu do World Series. Z 1 outem pałkarz Marlins uderzył piłke w kierunku lewego zapola. Zapolowy Chicago Moises Alou już miał tą piłkę w swoim zasięgu, ale jej nie złapał. Jeden fan bowiem podnióśł ręcę do góry i przeszkodził zapolowemu. Cubs stracili tylko jeden out, ale ich gra się całkowicie rozsypała po tym incydencie. Był error shortstopa i kilka odbić z rzędu. Miami Marlins zdobyli dużą przewagę, której nie oddali do końca spotkania. Co dziwnego, to nie zawodnicy zostali ogłoszeni winnymi porażki Cubs, a fan siedzący w pierwszym rzędzie przy lewym zapolu. Steve Bartman po meczu musiał być otoczony przez ochronę, gdyż kibice Cubs na nim chcieli się wyżyć. Miami Marlins wygrali game 6 i game 7, po czym zdobyli tytuł mistrzowski. Chicago Cubs za znowu przegrali, a Steve Bartman stał się twarzą ich niepowodzenia. Dopiero teraz zaczyna się mu wybaczać, gdy jego ulubiona ekipa zdobyła tytuł rok temu. Wręczono mu nawet pierścionek mistrzowski tego lata. Te historie nie miałyby miejsca, gdyby nie Postseason. Jest oczywiście wiele innych opowieści, ale te dwie szczególnie się zapisały w kartach historii. Nakręcono bowiem filmy dokumentalne zarówno o Bucknerze jak i o Bartmanie. Momenty w Postseason są tymi, które najlepiej zapamiętują się w pamięć. Jeżeli chodzi o piłke nożną, o wiele więcej akcji pamiętam z takich wydarzeń jak Mundial czy Liga Mistrzów niż poszczególnych spotkań ligi angielskiej czy hiszpańskiej. Oczywiście są takie jak momenty jak poślizg Stevena Gerrarda w meczu przeciwko Chelsea, przez który Liverpool nie zdobył Mistrza Anglii w 2014 roku. Jednak na Mundialu mamy pamiętny pogrom Brazylijczyków przez Niemców, atak Zidane'a głową na Materazziego, gol z wolnego Roberto Carlosa albo rękę Luisa Suareza czy Diego Maradony. W takich meczach o wszystko atmosfera jest inna, emocji jest więcej. W baseballu istnieje Postseason dla takich właśnie powodów.
Drużyny, które przystępują do sezonu, znają zasady i mogą dobrać taktykę, by mieć jak największe szanse na tytuł. To dlatego więc LA Dodgers mimo dużego depthu w rotacji postanowili zrobić wymianę za startera Yu Darvisha. Dobrze jest także mieć świetne bullpen. Pokazali to w 2014 i 2015 roku KC Royals oraz zeszłoroczni Indians i Cubs. Jak to się mówi, najlepsi miotacze pokonują najlepszych pałkarzy. Taki Jansen, Chapman czy Britton potrafią być nie do odbicia, gdy osiągają szczyt swojej formy. Ich ERA w najlepszych sezonach kręży się w okolicach 1, a więc bardzo żadko oddają runy. Jednak jeden reliever nie wystarczy, co takiego mógł zrobić Craig Kimbrel w pierwszych dwóch spotkaniach ALDS? O prawdziwej dominacji bullpen możemy mówić, gdy jakaś drużyna ma kilku relieverów z ERA poniżej 2. Tak więc ostatnio widzieliśmy trend na tworzenie "super bullpen". Houston Astros w liocu w wymianach dodali do swojego składu Francisco Liriano i Tylera Clipparda ( dwóch graczy, którzy staną się wolnymi agentami po tym sezonie) mimo ogromnej przewagi w AL WEST. Na końcu trade deadline dołączył do nich jeszcze Justin Verlander. Drużyna pokazała tym, że szykuje się na ten październik i na przyszłe 2 lata. System jest więc znany dla drużyn, które mogą się dostosować do tego jak gra się o mistrzostwo. Dzięki temu Postseason mamy dużo wymian w lipcu. Wzmocnienia bowiem szuka każda drużyna, która jest w komfortowej pozycji i ekipy, które w takiej nie są, ale wierzą w awans. Powstaje więc dużo spekulacji transferowych jak to było tego lata z Sonnym Gray, Yu Darvish, Justinem Verlanderem, Zach Brittonem, Brad Handem itp. Jak widać część z nich zmieniła barwy, a część została. Kibice natomiast mieli co śledzić. Do końca lipca czekali na wymiany obserwując grę, a po trade deadline ciekawi byli jak to wyjdzie z tym, co zadecydował GM. Po lipcu natomiast bardzo często znika zaangażowanie kibiców drużyn, którzy nie mają prawie żadnych szans na Postseason. Inaczej jest w ligach piłkarskich. Tam najgorsze drużyny spadają do niższej ligi, w ostatnich tygodniach sezonu możemy mieć bardzo ciekawą walkę o utrzymanie. Nie mówię, że w baseballu ekipy powinny spadać do niższych lig. To nie jest realnością w czasach, gdy jedna drużyna MLB jest właścicielem wielu drużyn małoligowych. Jednak to jest ciekawe, że najgorsze kluby piłkarskie nie mogą sobie od tak po prostu zacząć testować młodziaków.
Jest jednak kilka innych problemów dotyczących Postseason, o których jeszcze nie wspominałem. Trwają one przez prawie cały miesiąc, Game 4 of the World Series przewidziany jest na 28 października, a game 7 na 1 listopada (taki będzie dzień w Stanach Zjednoczonych). Pogoda może być problemem w niektórych miejscach. W takich miejscach jak Minnesota, Colorado czy Detroit może już o tej porze roku padać śnieg, a stadiony tam nie mają dachu. Baseball jest typowo letnim sportem, gra się go od kwietnia do października. Pod koniec lutego natomiast, gdy zaczyna się Spring Training, drużyny odbywają mecze sparingowe w swoich ośrodkach, które są zazwyczaj albo na Florydzie, albo w Arizona. Tam jest ciepło i nie ma dużych opadów deszczu, a więc jest idealnym miejscem na przygotowanie się do sezonu. Jednak padały też pomysły dotyczące rozgrywania World Series co roku w tym samym, ciepłym miejscu. Nie byłoby wtedy przerw między spotkaniami i nie byłoby problemów z pogodą. Jednak ma to też swoje minusy. Czy znajdzie się wystarczająco kibiców, którzy by dokonali podróży i wypełniliby stadion nie obniżając cen biletów? Czy nie powinni oni w ramach nagrody za całoroczne wsparcie mieć możliwość oglądania ulubionej ekipy na ich własnym stadionie? Atmosfera byłaby zupełnie inna. Choć w obu miejscach byłoby głośno, w domowym stadionie widać byłoby zaangażowanie i poświęcenie kibiców dla swojej jednej drużyny. Byłyby krzyki radości podczas HR gospodarzy i chwile ciszy, gdy to goście będą zdobywać runy. To dodaje smaku to całego spotkania. Oglądaliście ostatnie mecze Postseason na Yankee Stadium? Tam dobiero kibice się wczuli. Oni byli częścią całego widowiska. Dobrze by było, gdyby drużyny były w stanie zabezpieczyć się przed potencjalną pogodą, która by uniemożliwiała grę w baseball. Dlatego też jestem za przyspieszeniem Postseason i wyeliminowaniem przerw, choć wiem ile to czasu i wysiłku by to kosztowało zawodnikom. Jednak taka jest ich praca, a mimo to gra w tych rozgrywkach w zasadzie jest spełnianiem się ich dziecinnych marzeń, a nie mękką. Jak to sam Jose Abreu powiedział, nikt nie trenuje po to, by grać tylko w 162 spotkaniach.
Tak więc jaki byłby idealny system rozgrywek? Jak już mówiłem usunąłbym dywizje. Dodają one może choć troszkę więcej emocji, ale nie są one sprawiedliwe. Jeżeli miałbym kierować się sprawiedliwością, po regularnym sezonie zarządziłbym World Series między najlepszą drużyną z AL i najlepszą z NL. Rozumiem podział na ligi, dzięki niemu możemy jednocześnie mieć pozycję DH w AL i miotaczy, którzy odbijają w NL. Styl rozgrywania spotkań jest zupełnie inny poprzez tą sporą różnicę (napiszę o tym kiedyś analizę). Dlatego można byłoby rozegrać od razu serię do 5 wygranych. Wtedy MLB miałoby pewność, że mistrza zdobędzie jedna z najlepszych drużyn w sezonie. W obecnym systemie 15 najlepsza ekipa może być w słabej dywizji, wygrać ją z 81 wygranymi i złapać dobrą formę podczas Postseason. Mój sprawiedliwy system byłby pewnie nudny dla kibiców. Większość drużyn nie miałoby już szans w lipcu i oferowaliby swoje gwiazdy za prospekty. Jednak obecny system jest mało sprawiedliwy, gdyż jest zbytnio stworzony do tego, by liga miała jak największy zysk. Tak więc najprawdopodobniej najlepiej dla mnie byłoby połączyć te 2 sposoby rozgrywania Postseason, aby powstały emocjonujące i sprawiedliwe rozgrywki.
Mogę krytykować obecny system ile chce i wyjaśniać jakich zmiany są konieczne, ale i tak uważam czas Postseason za wyjątkowy! Od momentu pierwszego narzutu w Spring Training wszyscy zawodnicy ćwiczyli po to, aby wraz z drużyną sięgnąć po tytuł. Teraz możemy codziennie śledzić spotkania kluczowe dla całych rozgrywek, kibice dostaną odpowiedzi na wiele nurtujących ich pytań. Oglądam baseball regularnie od kwietnia, ale nie ma mowy o tym, bym się czuł znudzony tymi rozgrywkami. Wręcz przeciwnie!! Kocham ten sport i chcę, by się rozwijał w dobrym kierunku! Cieszę się, że w końcu moja analiza została opublikowana. Wiecie, niełatwo jest rozszerzać matematykę, fizykę, geografię i angielski w klasie maturalnej! Zależy mi na dobrym wykształceniu, jednak w tak wyjątkowym czasie baseball nie może zejść na drugi plan. Pisałem więc od września w wolnych chwilach tą analizę i teraz tak się oto prezentuje. Kończąc, chciałbym was wszystkich bardzo zachęcić do śledzenia Postseason!!!!
Komentarze
Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się
@Patrick, piszesz, że w NBA nie ma podziału na dywizje, ależ jest. I w tej chwili jest ich sześć. Każdy zwycięzca dywizji ma zapewniony awans do play-offs, a mając gorszy bilans od drugiej czy trzeciej drużyny z innej dywizji, startuje do playoffs z numeru 4.
Fajny artykuł.
z Scherzerem. Co do systemu to bym zmienił terminarz jak pisałem, bo rzeczywiście NL EAST nie było na zbyt wysokim poziomie w 2017.
Od tego są analizy, by się rozpisywać :). Co do Nats to rzeczywiście zawalili sprawę, jednak poza Madsonem, Doolittle i Kinzlerem nie mają nikogo komu by mogli zaufać. Max miał małą kontuzję i mógł tylko raz wystąpić, Gio zawiódł, musieli więc sięgać do tych słabszych relieverów albo ryzykować
wygrywajac z tymi slabeuszami, a zeby pokonali dobrych w playoff, i na to.liczylem w serii z cubs. Final Nats z Yanks byloby cos nowego, innego, fascynujacego i przyciagajacego uwage milionow fanow. Trudno, ogladamy dalej :)
graja najlepsze ekipy po sezonie zasadniczym i najlepszy z tych najlepszych zgarnia trofeum, a nie najlepszy po sezonie, ktory gral 25 razy phillies, 25 razy z braves, 25 razy z mets, 25 razy z marlins. Ja nawet lubie Nats od kiedy pojawil sie Strasburg, ale nie chcialbym zeby zdobyli tytul
W ogole gral o.mistrzostwo :) Bo kto z nas myslal ze Yanks z 0-2 wyjda z Indians? Pewnie nawet Kornel juz zwatpil. I to jest piekne w tym sporcie. Dzis Astros wygrali minimalnie z Yanks, jutro moze byc odwrotnie, nie przewidzisz. Podsumowujac wg mnie system jest w miare sprawiedliwy bo w playoffs
I tym wlasnie Nats przegrali, a szkoda bo.chcialem ich zobacz w walce z Dodgersami. Powracajac do artykulu to fajnie ze baseball jest nieprzewidywalny w porownaniu do NBA gdzie dzis.juz mozemy powiedziec ze mistrzem 2018 bedzie Golden State, a w MLB masz druga runde playoff i nie wiesz kto bedzie
bo mogli zostawic relivers i pewnie by dociagneli wygrana do konca. Na moje to wlasnie trenerzy troche za bardzo w postseason wykorzystuja swoich asow, a zapominaja o reszcie zespolu (glownie chodzi o miotaczy). Organizmu nie oszukasz i co drugi dzien nie dasz rady perfekcyjnie narzucac.
dywizji i takie Nats faktycznie co roku gra w playoffs i ma.dobry bilans bo nie ma przeciwnika w swojej dywizji, stad te 10 wins roznicy dla.mnie nie ma znaczenia. Co do Nats to 5 mecz przerzneli teraz na wlasne zyczenie, wiecej ich bledow niz zasluga Cubsow. No i tu niepotrzebnie wpuścili Scherzera
Wg mnie nie jest niesprawiedliwe, bo na przestrzeni 162 gier to czy WS wygra duzyna ktora miala 100 wygranych czy 90 to dla mnie nie jest to duza roznica i nie oznacza ze ta co ma 100 wygranych jest o niebo lepsza i zasluguje na.tytul. Bo tak jak piszesz kazdy gra wiecej meczow z druzynami ze swojej
Ale sie rozpisales :) dzisiejszy sport to przede wszystkim biznes, wiec kasa jest na 1 miejscu i dlatego sa playoffy zeby tych emocjonujacych meczow bylo jak najwiecej. Zeby zawodnicy zarabiali te swoje miliony to i kluby musza zarabiac (zwykla ekonomia). Ja sie ciesze ze jest taki system jak jest