Jesteśmy dalej w temacie pracy sędziowskiej. Chodzi tutaj o oglądanie narzucanych piłek i decydowanie o tym czy piłka przeleciała przez strike zone czy nie. Często widzimy w meczach jak zawodnicy i menadżerowie wkurzają się ze względu na decyzje podejmowane przez sędziego. W meczach A's widze je cały czas, w jedną jak i w drugą stronę. Idealnie je widać gdy na telewizorze pokazywany jest strike zone i miejsce, w którym piłka wylądowała. Można więc się wkurzać gdy naszego ulubionego zawodnika oszukają albo śmiać się gdy oszukają naszego rywala. Tak było zawsze co nie oznacza, że uważam, że powinno tak zostać. Nawet nie będę prowadził całej Analizy zanim odpowiem na to pytanie. Ci którzy czytali moje wcześniejsze teksty raczej zgadli moją odpowiedź zanim nawet spojrzęli na to co tutaj napisałem. Nie ma co udawać, że chciałbym, by wprowadzono robotowy strike zone. Zdaje sobie sprawę, że nie będzie to takie proste, są pewne kwestie do uzgodnienia i nie wiem czy technologia jest wystarczająco rozwinięta by już w najbliższych latach doszło do takiej rewolucji. Powiem jednak co mi się nie podoba w tym, że to sędziowie obserwują strike zone.

Piłki lecą bardzo szybko i sędzia ma mało czasu na to, by zaobserwować lot danego narzutu. Błędów zatem jest sporo w każdym meczu. Sędzia często kieruje się tym jak ustawiona jest rękawica łapacza. Tak jest, jedną z najważniejszych umiejętności łapacza jest to czy potrafi dobrze zmylić sędziego, aby dawał strike przy narzutach nie przelatujących przez strike zone. Dobry zawodnik ustawi rękawice poza strike zone po czym w momencie łapania piłki przesunie ją w granice strike zone. Macie przykład na filmiku.

Sędziowie dają się nabrać na takie zachowania. Pałkarze wtedy mogą poczuć się zniesmaczeni. Czasami mogą zostać oszukani bez specjalnej pomocy łapacza. Mówi się, że błędy sędziowskie są częścią sportu i trzeba je zaakceptować. Powiedzcie to tym panom z tego filmiku.

Głównie jednak to menadżerowie starają się bronić swoich zawodników przed wyrzuceniem ze spotkania i to oni robią wielką awanturę. Widok rozwścieczonego trenera krzyczącego na sędziego stał się jakby tradycją w baseballu. Kibice są do tego przyzwyczajeni i lubią takie widowiska. Menadzerowie jednak bardzo emocjonalnie podchodzą do spotkań i bardzo się denerwują gdy coś nie pójdzie po ich myśli. Sędziowie niestety też mają emocjonalny stosunek do niektórych rzeczy i mieliśmy przykłady nieobiektywnych zachowań. W 2014 roku w meczu A's vs Angels sędzia robił dziwne miny w kierunku zawodników Athletics i ewidentnie sędziował przeciwko nim. Scott Kazmir wielokrotnie dostawał balle w momencie gdy piłka lądowała w strike zone. Sędzia otrzymał karę finansową od ligi za swoje zachowanie? Serio?? Tylko to?? Powinni go automatycznie wyrzucić z roboty za takie świństwo!! Nie był to jedyny raz kiedy Kazmir został skrzywdzony przez sędziego grając dla A's. Wcześniej w spotkaniu z Indians został wyrzucony już w 2 inningu gdy powiedział jakieś zdanie sędziemu po tym jak nie podobało mu się jego sędziowanie. Niektórzy się czują bogami i wystarczy tylko na nich spojrzeć by dostać sygnał o tym, by opuścić boisko.

Nie lubią też, gdy pałkarz automatycznie przechodzi na bazę licząc na czwarty ball nie czekając w ogóle na decyzje sędziego. Brett Lawrie grając dla Toronto Blue Jays przy stanie 3-1 dostał narzut poza strike zone. Idzie do pierwszej bazy gdy sędzia krzyczy : strike! Niezadowolony Lawrie pokazuje niezadowolenie z tej decyzji, ale wraca i bierze kij w ręce. Następny rzut jeszcze dalej poza strike. Sędzia niezadowolony z zachowania Lawrie na złość mu krzyczy : strikeout!! Lawrie znowu musiał przerwać chodzenie w kierunku pierwszej bazy. Brett rzucił kask w kierunku sędziego i choć przesadził ze swoim zachowaniem to można było zrozumieć jego złość. Kibice Blue Jays też mu mieli za złe, jeden z nich rzucił jedzeniem w jego kierunku po przegranym meczu Toronto Blue Jays.

Zauważyłem też taką tendencję, że zawodnicy bardziej znani i tacy lepsi dostają pomoc od sędziego. Gdy Kershaw czy Verlander są w pojedynku przeciwko mało znanemu miotaczowi to raczej można się spodziewać tego, że każdy narzut w granicy strike zone będzie decydowany z korzyścią dla asa. Odrowtnie natomiast by było gdyby Trout czy Harper toczyli pojedynek przeciwko przeciętnemu starterowi. Wtedy to świetni pałkarze otrzymywaliby pomoc od sędziego. Może nie zawsze tak jest, ale taką tendencje często można zauważyć w spotkaniach.

Rozumiecie zatem dlaczego zależy mi na tym, by znaleźć sposób na to by wyeliminować gołe oko człowieka od podejmowania takich kluczowych decyzji? Z zaawansowaną technologią jaką mamy teraz możliwe wydawałoby się wprowadzenie jakiegoś robotowego strike zone. W piłce nożnej wprowadzono goal line po tym jak sędziowie nie dopatrzyli się niektórych prawidłowo strzelonych bramek. Główną sytuacją, która miała moim zdaniem wpływ na ta zmianę była nieuznana bramka Franka Lamparda w ćwiećfinale Mistrzostw Świata 2010 w spotkaniu Anglia - Niemcy. Piłka znacznie przekroczyła linie bramkową, ale sędziowie tego nie zauważyli. Anglicy przegrali ten mecz 4-1, ale ta bramka mogła zmienić przebieg tego spotkania. Teraz takich błędów nie ma z technologią goal line. Dlaczego zatem w baseballu by nie wprowadzono takiej technologii, która by mówiła o tym czy piłka przekroczyła dany prostokąt czy nie? Sędzia stojący za domową bazą by tylko dostawał sygnały i tylko na podstawie tego informował o ballach i strikeach. Oby dostawał sygnał automatycznie, aby nie czekać kilka sekund na każdy narzut. Wtedy czas spotkania mógłby się wydłużyć znacznie. W takim średnim 9 inningowym spotkaniu mamy średnio koło 280 narzutów. Jeżeli 10 sekund pomnożymy razy 280 to wyjdzie nam 2800 sekund, czyli niemal 47 minut!!!! Mamy już przecież problem z wydłużaniem się spotkań, więc taki robotowy strike zone byłby uciążliwy gdybyśmy mieli czekanie na sygnał. Wydaje mi się jednak, że sędzia od razu mógłby dostawać sygnał i nie byłoby większych kłopotów z czasem i czekaniem. Zaoszczędzilibyśmy czas, w którym menadżer kłóciłby się z sędzią na temat strike zone. Oczywiście tak by było jeżeli wszystko przebiegałoby uczciwie.

Kolejny problem polega na tym skąd dokąd zaczynałby się strike zone. Teoretycznie bowiem zaczyna się od kolan do łokci. Każdy pałkarz więc ma inny strike zone. Jak by więc to dopasować w robotycznym strike zone? Ciężko byloby bowiem każdemu zmieniać automatyczny strike zone. Z drugiej strony może jednak lepiej by było, gdyby każdy miał taki sam strike zone. Każdy grałby na takich samych warunkach. Być może taki niski Jose Altuve miałby ciężej i musiałby dostosować się do nowego stylu strike zone, ale to i tak byłoby lepsze niż teraz gdy w każdym meczu musi podejmować decyzje co do tego jak często robić zamachy ze względu na to jak tego dnia sędziuje dany sędzia. Nie jestem jednak do końca przekonany, całe życie miał strike zone od kolan do łokci i akurat nie byłoby tak źle, gdyby każdy miał osobny strike zone. Ważne jest to, że żadne ruchy łokciami nie oszukałyby automatyczny strike zone. Strike zone byłby ustalony przed pojedynkiem i żadne ruchy ciała nie oszukałyby technologii. Jednak nieważne jak by to zrobili pałkarze uniknęliby analizy męczącej analizy sędziego i jego stylu decydowania o ballach i strikeach Często słyszać jak komentatorzy mówią : oo, ten sędzia ma duży strike zone, na miejscu pałkarza robiłbym zamachy na wszystko co leci w pobliżu prostokąta. Albo : ooo, strike zone tego sędziego jest trochę przesunięty na prawo. Pałkarze muszą się męczyć i dostosowywać się do sędziów. Fajnie by było, gdyby strike zone był automatyczny i po prostu piłki lądujące poza strike zone uznawane by były jako ball gdy te lądujące w strike zone uznawane by były jako strike. Jakby to zrobili z wysokościami to zaakceptowałbym to. Gdyby dało się szybko zmieniać robotowy strike zone między pojedynkami to raczej każdy miałby ten swój własny strike zone. Miotaczowi to pomogłoby lepiej określić gdzie znajduje się górna granica strike zone. Najważniejsze aby wszyscy zawodnicy wiedzieli dokładnie przed meczem gdzie znajduje się strike zone. Jednak miałbym minimalną wysokość, aby nie było możliwości, aby do kija nie podchodziły jakieś niziutkie skrzaciki, które by dzięki swojemu wzrostowi dostawały się na bazę przez walk przez to że miotacz miałby maciupki strike zone, w którego nie mógłby trafić trzykrotnie w 6 narzutach. Jednak gdyby każdy musiał mieć taki sam strike zone to zaakceptowałbym to. Chciałbym zrewolucjonizować baseball. Pałkarze i miotacze nie zasługują na to, by byli oszukiwani. Zmiany są potrzebne. Gdyby człowiek nie dążył do udoskonalania to nadal byśmy żyli w jaskiniach polując na dzikie zwierzęta. Takie hasła jak tradycja i sentyment do sędziów w tym przypadku do mnie nie trafiają.

Obecnie MLB próbuje minimalizować błędy sędziowskie i starają się wybierać profesjonalistów. Przed Postseason liga ocenia którzy sędziowie popełniają błędy najrzadziej i to ich starają się wybierać w najważniejszych meczach. Takie coś jednak nie jest gwarancją przed koszmarnymi błędami.

Czas zatem na podsumowanie tego artykułu. Mam nadzieję, że już wkrótce robotowe strike zone będą używane w każdych meczach MLB. Technologia się rozwija i prędzej czy później wydaje mi się, że dojdzie do takiej rewolucji. Oczywiście najpierw by przeprowadzono badania sprzętów, zdecydowano by się na wysokość strike zone i jak by to wszystko robili przetestowano by to w małych ligach i dopiero potem rewolucja stałaby się prawdziwa. Zobaczcie jak świat wygląda inaczej teraz niż jeszcze kilkanaście lat temu, co dopiero kilkadziesiąt czy kilkaset. Zobaczymy co nam przyniesie przyszłość pod tym względem. Wprowadzono instant replay to robotowe strike zone może być następne w kolejce.

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się


Q8ekc9wiyzctdnbcfi4hyu 4ido1  8h6hqwwc16kjq=w118 h162 p no

Strike zone jest to od zawsze przestrzeń na szerokość bazy domowej (42,5 cm) a na wysokość od kolan (dolna granica) po klatkę piersiową (górna granica) lub jak kto woli pachę danego pałkarza (co i tak równa się z klatką piersiową) i niech tak zostanie. Wszelkie inne kombinacje są totalnie bez sensu

    Tomasz.kierepka

    A co gdyby strike zone miało określoną powierzchnię? Niski pałkarz zyskiwał by na wysokości a tracił na szerokości, miotacz miałby zawsze to samo pole powierzchni do zagospodarowania.

      Q8ekc9wiyzctdnbcfi4hyu 4ido1  8h6hqwwc16kjq=w118 h162 p no

      Jestem zdecydowanie przeciwny !!!!!!!! To by zabiło tę grę, jeszcze by brakowało jakby roboty zaczęły odbijać i narzucać za ludzi... Czy był strike czy nie - w kwestiach spornych niech patrzą na powtórkę. Błędy sędziów to smak tej gry stety lub niestety - w zależności komu kibicujemy