Zaraz zaczynają się playoffy! Rok temu napisałem Analizę o tym czy system rozgrywania tych październikowych rozgrywek jest dobry. Teraz skupimy się bardziej na samej grze i jej mentalnej strony. Każdy gracz bowiem marzy o tym, by w swojej karierze zagrać w playoffach i zdobyć mistrzostwo z drużyną. Dochodzi więc presja związana z tym, by wystąpić jak najlepiej. Mówi się więc, że doświadczenie zawodników jest kluczowe w sukcesie drużyny. Ceni się tą cechę u baseballistów. Jednak jak ważne jest doświadczenie? Czy jest ważniejsze od samej formy zawodnika? Przeanalizujmy to.

Wyobrażacie sobie co czuje miotacz, gdy ma zacząć taki Wild Card Game? Wchodzi na stadion pełny głośnych kibiców z milionami pozostałych przed telewizorami. Wie, że jeśli zawiedzie to jego drużyna prawdopodobnie odpadnie z rozgrywek, a on zostanie uznany za przegrywa itp. Taki strike zone może wydawać się malutki gdy pałkarz ogromny. To jednak zależy od gracza. Jedni zawodnicy są mocniejsi psychicznie od innych. Jak to powiedział były miotacz A's Jarrod Parker przed występem w ALDS w 2012, presja to coś co tylko on sam może na sobie nałożyć. Oczywiście drużyna i kibice mogą mieć swoje oczekiwania. Jednak zawodnik może na swój sposób zareagować na to. Może będzie mu zależało na tym, by sprostać wszystkim oczekiwaniom. Może też to wszystko zignorować. Dużo zależy od tego gdzie zawodnik gra. Dla takich zespołów jak Yankees, Red Sox czy Dodgers brak tytułu mistrzowskiego będzie rozczarowaniem. W przypadku takich A's, Rays czy Brewers sukcesem będzie sam występ w Postseason. Oczywiście drużyny te pragną zdobyć World Series w takim stopniu jak te bogate drużyny, ale potencjalna porażka w takim Division Series nie będzie uznana jako porażkę tylko jako sukces z lekkim niedosytem. Każdy jednak zarabia spore pieniądze poprzez grę w baseball. Podpisanie kontraktu oprócz przyjęciem pieniędzy jest też przyjęciem na siebie obowiązku godnego reprezentowania drużyny. Ona mi zaufała, dała mi taki kontrakt i nie chcę ich zawieść. Zawodnik czy tego chce czy nie to musi zadawać się z mediami i odpowiadać na pytania, które bardzo często związane są z oczekiwaniami i presją. Tak jednak jest w każdym sporcie. Tenisista Jerzy Janowicz zdenerwował się pewnego razu, gdy dziennikarz powiedział mu po porażce, że został zdominowany przez rywala. Zawodnik krzyknął: Kim wy jesteście, że możecie wobec mnie mieć jakieś oczekiwania? Oczekiwania może mieć rodzina, przyjaciele, ale nie wy. Był zły po porażce, ale definitywnie przesadził z reakcją. Mówiąc o oczekiwaniach, wcale nie musi być tak, że presja rośnie wraz z wzrostem stawki. Opowiem wam o swoim szkolnym międzyklasowym turnieju piłkarskim, który miałem jak chodziłem do 6 klasy podstawówki. Byłem na pozycji bramkarza. Przed początkiem turnieju byłem kłębkiem nerwów. W takim wieku takie turnieje sportowe były dla mnie czymś bardzo ważnym. Na wf były wątpliwości co do naszego występu. Jednak dobrze zaczęliśmy ten turniej. Byłem właściwie bezczynny i moja klasa wyszła z grupy i awansowała do półfinału. Wtedy jakby spadła ze mnie cała presja. Wyszliśmy z grupy, przynajmniej coś ugraliśmy. Obawiam się, że gdybyśmy mieli lepszego przeciwnika to mógłbym zaliczyć wpadkę. W półfinale szybko objęliśmy prowadzenie i czułem się spokojny. Przeciwnicy wyrównali w ostatniej chwili spotkania, ale się tym nie załamałem. W karnych zdołałem obronić trzeci i czwarty strzał rywali po czym i po tym jak każda drużyna oddała 4 strzały było 1-1. Nadeszła moja kolej na strzał. Kopnąłem w dolny prawy róg i było 2-1. Bramkarz i rywali przestrzelił i awansowaliśmy do finału!!! Tam nie byliśmy faworytami. Graliśmy z drużyną, w której dużo osób trenowało ten sport. Przegraliśmy 5-1, ale byliśmy wszyscy zadowoleni z przebiegu tego turnieju. Oczywiście po końcowym gwizdku sędziego żałowaliśmy tego, że nie zostaliśmy mistrzami. Rywali byli po prostu lepsi i nikt z drużyny nie miał pretensji do mnie za to, że przepuściłem 5 bramek. Oczywiście wraz z dojrzewaniem zmienia się troszkę podejście do niektórych rzeczy. Nadal jednak bardzo mi zależy na wygrywaniu gdy biorę w czymś udział. Nawet zwykły mecz na wf wzbudza we mnie emocje. Ludzie, z którymi chodziłem do klasy w gimnazjum i liceum definitywnie mogą to potwierdzić.

Temat presji i ważnych spotkań dotyczy właściwie wszystkich sportowców. Mocna psychika i praca z psychologiem jest potrzebna każdemu sportowcowi. Nerwy mogą negatywnie wpłynąć na występ zawodnika. Trochę stresu jest każdemu potrzebne. Daje on motywację do działania. Gdy jest go jednak za dużo to przeszkadza. Znacie to uczucie, gdzie się człowiek trzęsie ze strachu i ma zmartwioną twarz? Albo czy wy też czasem macie problem z zasypianiem? Sportowcy muszą z tym walczyć. Takie mówienie : "nie myśl o tym" rozwiąże problem? Nie, jak pomyśli się o tym, by nie myśleć o czymś to tak naprawdę będziemy o tym jeszcze bardziej myśleć. Od głowy i naszych myśli nie da się uciec. Nasz mózg jest na tym skoncentrowany. To jest trochę jak z jakimś dużym bólem. Gdy nas coś bardzo boli to raczej nie myślimy o niczym innym niż o tym, że nas coś bardzo boli. Gdy miotacz ma jakiś ważny mecz to będzie to przeżywał na swój sposób. Zawodnicy mają raczej ułożone plany dnia. Wiedzą kiedy jest czas na siłownię i opracowanie taktyki. W pozostałych chwilach np. podczas podróży samolotowej zawodnicy grają w karty i skupiają się na czymś innym niż baseballu. Były miotacz Mark Mulder gdy był komentatorem Oakland A's opowiadał o swoim czasie gdy sam był zawodnikiem A's za czasów Moneyball (2001-2003). Mówił, że w wolnym czasie drużyna nie miała właściwie żadnych rozmów o baseballu. Zawodnicy się relaksowali i bawili. Każdy ma swój sposób na przygotowanie się do spotkania. Przed swoją maturą też robiłem przerwy między naukami. Słuchałem dużo muzyki. Wiecie jakich artystów najczęściej wybierałem? Pana Cypisa i panią Seksmasterkę. Dzięki nim mogłem połączyć śmiech i młodzieńczą dzikość z robieniem prac domowych. Mówi się, że matura jest straszna i powoduje wielki stres wśród nastolatków. Wielu moich znajomych znacznie bardziej się denerwowało tym egzaminem dojrzałości ode mnie. Bali się o to, że nie dostaną się na swoje studia. Jednak uczyliśmy się pilnie przez okres liceum i poradziliśmy sobie z maturą. Miło było dowiadywać się przez wakacje o prestiżowych uczelniach, na które podostawali się moi przyjaciele. Ja sam się spokojnie dostałem na SGH i się z tego cieszę. Patrząc bowiem na maturę, na rozwiązanie wszystkich zadań ma się dużo czasu. Odbijanie czy narzucanie następuje nagle i szybko się kończy. Gdy zacznie się narzut, trzeba szybko przesunać ciało do przodu i rzucić piłkę. Stres może odgrywać większą rolę niszcząca w momencie, gdy wykonujemy czynność krótkotrwałą. Każdy mały błąd może być bardzo kosztowny. Na takiej maturze czy w takim maratonie biegowym jest czas na to, by skorelować swoje błędy. Oczywiście w ograniczonym stopniu, ale jest trochę swobody. Gdy natomiast za wcześnie wypuści się piłkę z ręki czy za wcześnie zacznie się zamach to zawodnik jest w tarapatach. Nie ma już czasu na to, by naprawić swój błąd.

Nie bez powodu mówi się zatem o doświadczeniu w Postseason. Zawodnik, który był wielokrotnie w rozgrywkach październikowych wie jak sobie radzić w takich sytuacjach. Kto należy do takich miotaczy? Madison Bumgarner, Jon Lester czy Justin Verlander. Panowie Ci grali w World Series, gdzie zaliczali świetne występy. Na pewno gdyby zaliczyli jakiś słaby występ to nikt by nie wskazał brak doświadczenia jako główną przyczynę takiego zbiegu zdarzeń. Inaczej może być w przypadku żółtodzioba, który dopiero co debiutuje w Postseason. Bardzo możliwe jest to, że emocje mogą negatywnie wpłynąć na grę zawodnika, który nie ma dużego doświadczenia. Rzecz polega jednak na tym, że taki baseballista zanim trafił do MLB to musiał imponować swoją grą w małych ligach. W każdym takim występie gracz miał świadomość tego, że jeśli nie będzie wyników to nie spełni się marzenie o grze w MLB. Wszyscy Ci zawodnicy, których widzimy na boiskach najlepszej lidze baseballowej na świecie pokazali, że umieli świetnie grać w baseball w spotkaniach regularnego sezonu małoligowego. Przez całe życie zajmują się tym samym. Taki baseballista od małego trenuje baseball i powinien być oswojony z regularną grą. Postseason wydaje się znacznie ważniejsze od regularnego sezonu, bo tam toczy się walka o mistrzostwo. Prawda jest taka, że mecze sezonu regularnego są bardzo ważne, bo tam tak jak w Postseason gra się o to, by uniknąć eliminacji. Zawodnicy wielokrotnie mówią, że do playoffowego spotkania przygotowują się tak samo jak do spotkania sezonu regularnego. Pozatym żółtodziób musi wywalczyć regularne miejsce w składzie. Musi to zrobić poprzez pokazanie się z dobrej strony na boisku. Zawodnicy, których widzimy na boiskach najlepszej ligi baseballowej zdołali się już pokazać z dobrej strony w ważnych dla nich sytuacjach.

Mamy wiele przykładów żółtodziobów, którzy zabłysnęli w debiucie w Postseason. Pierwszym przykładem rzucającym się na oczy jest miotacz Cardinals Michael Wacha. W 2013 roku zrobił na drużynie takie wrażenie we wrześniu, że dostał się do playoffowej rotacji Cardinals mimo tego, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej był małoligowcem. Narzucił świetny start przeciwko Pirates w NLDS po czym narzucił 13.1 czystych inningów w NLCS w dwóch startach przeciwko Dodgers. Jego genialny występ w Game 6 dał Cardinals awans do World Series, gdzie już nie był takim dominantem. Mimo wszystko Wacha szybko stał się rozpoznawalnym miotaczem dzięki swoim genialnym występom w Postseason. Zdobył nawet NLCS MVP.

W tym samym roku 20 letni wtedy Xander Bogaerts dostał się do składu Red Sox na Postseason. Shorstop zdobył aż 4 runy w ALCS zaliczając OPS na poziomie 1667. Jego drużyna zdobyła mistrzostwo w tamtym sezonie. Pamiętam jak reporterzy pytali się go o nerwy. Xander mówił o tym, że koledzy z drużyny pomogli mu zachować spokój.

Jest wiele przykładów wielkich wkładów żółtodziobów na sukcesy. John Lackey w 2002, Madison Bumgarner i Buster Posey w 2010, Miguel Cabrera w 2003, Dustin Pedroia i Jacoby Ellsbury w 2007 czy Livian Hernandez w 1997. Każdy z tych żółtodziobów miał znaczący wpływ na to, że ich drużyna zdobyła mistrzostwo. Jest też przykład Evana Longorii z 2008 roku. Młody trzeciobazowy świetnie grał w ALDS i ALCS. Doprowadził on Tampa Bay Rays do pierwszego World Series w historii klubu. Longoria tam zupełnie sobie nie poradził. Kibice Phillies krzyczeli : Eva! Eva! Chcieli rozproszyć go krzycząc imię sławnej modelki Evy Longorii, która nie jest związana w żaden sposób z baseballistą. Podobieństwo w imionach jest jednak wyraźne. Wielu osobom wydaje się, że trzeciobazowy nie poradził sobie z presją. Być może te krzyki wkurzały Evana, ale być może po prostu po świetnych występach przyszedł czas na słabszy okres. World Series to tylko kilka spotkań. Longoria radził sobie z nerwami podczas wcześniejszych rund playoffów.

Kibice będą starali się rozpraszać rywali na różne sposoby. W 2007 natomiast był ciekawy przypadek podczas ALCS między Indians a Red Sox. Przed game 5 Taylor Swift miała zaśpiewać hymn, ale w ostatniej chwili musiała odwołać swój występ. Indians musieli znaleźć szybko kogoś, kto mógłby ją zastąpić. Wybór padł na Danielle Peck, która w przeszłości była dziewczyną startera Red Sox Josha Becketta. Drużyna z Cleveland oczywiście powiedziała, że nie planowała rozproszyć miotacza zapraszając na boisko jego byłą dziewczynę. Czy obecność Danielli źle wpłynęła na Becketta? Josh narzucił 8 inningów pozwalając Indians na zdobycie 1 runa. Red Sox wygrali potem game 6 oraz game 7 i awansowali do World Series, w którym to zdobyli mistrzostwo.

W Postseason jednak każdy głupi błąd jest zauważalny i zawodnicy mogą sobie wyrobić negatywną opinię wśród kibiców. Pierwszy przykład? Bill Buckner. Pierwszobazowy Red Sox w 1986 World Series game 6 pozwolił piłce przeturlać się między jego nogami. To wydarzenie w dużej mierze spowodowało, że to New York Mets zdobyli tytuł mistrzowski, a nie Boston Red Sox. Zawodnik grał bardzo dobrze w Postseason. Drużyny mogłoby w ogóle nie być w World Series bez jego pomocy. Kibice Red Sox w ogóle jednak o tym nie wspominali. Dopiero w dalekiej przyszłości kibice zapomnieli o tym incydencie. Kiedy? Dopiero wtedy, gdy złamali "The curse of the Bambino" i zdobyli pierwszy tytuł mistrzowski od 1918 roku w 2004 roku. Wtedy jakby Buckner stał się bohaterem Red Sox. Gracz jednak nie był niedoświadczonym graczem. Brał już udział w World Series w 1974 roku. Elvis Andrus natomiast miał koszmarny dzień podczas 2015 ALDS game 5 między Texas Rangers a Toronto Blue Jays. Shortstop popełnił kilka bardzo prostych błędów defensywnych i to w dużej mierze przez nie Rangers zostali wyeliminowani przez Blue Jays. Jednak Andrus tak jak Buckner miał już spore doświadczenie jeżeli chodzi o Postseason. Brał udział w World Series aż dwukrotnie. Samo doświadczenie nie powstrzymało zawodnika Texas przed totalną wpadką. Jeżeli chcecie koniecznie przykładu błędu żółtodzioba to mamy przypadek drugobazowego Cardinals Koltena Wonga, który dał się wyoutować przez pickoff na meczu World Series. To wydarzenie zakończyło ten mecz. Co za rozczarowujący sposób na przegranie spotkania. Rok później jednak Wong zaliczył kilka ważnych Home Runów w Postseason przez co choć trochę zmazał tą plamę.

Zawodnicy mogą bać się reakcji kibiców na różne wpadki. Niestety w każdym sporcie mamy fanatyków, którzy mszczą się na błędy zawodników z ich ulubionej drużyny. Zawodnicy Legii Warszawa zostali brutalnie pobici przez swoich własnych kibiców po tym jak przegrali spotkanie ligowe 3-0 z Lechem Poznań. Jak to miało pomóc tym zawodnikom? Stracili komfort i poczucie bezpieczeństwa. Znani ludzie muszą radzić sobie z nienawiścią i niemiłymi komentarzami. W 1994 roku doszło nawet do zabójstwa piłkarza reprezentacji Kolumbii Andesa Escobara, który na mundialu strzelił bramkę samobójczą. To już bardzo poważna sprawa. Zawodnicy, którzy grają na najwyższym poziomie muszą dbać o swoje bezpieczeństwo. Definitywnie bramkarz Liverpoolu Loris Karius musi uważać, gdy przechodzi ulicami miasta, którego do niedawna reprezentował. Karius był podstawowym bramkarzem The Reds, którzy dotarli do finału Ligi Mistrzów w 2018 roku. Loris najpierw tak źle wyrzucił piłkę do przodu, że odbiła się ona od napastnika Realu Madrid Karima Benzemy i wpadła do bramki. Potem nie zdołał obronić strzału Garretha Bale, który leciał właściwie prosto w stronę bramkarza. Real wygrał 3-1. Karius opuszczał boisko ze złami w oczach. Po sptkaniu kibice na mediach społecznościowych obrażali go i grozili mu śmiercią. Policja się tym przejęła i zaczęła szukać tych internautów. Karius opuścił Liverpool i wyjechał do Turcji. Ciężko raczej przebywać wśród osób, które mogą cały czas wypominać ten jeden błąd.

Media społecznościowe niestety pełne są mowy nienawiści. Internauta może poczuć się bezkarny na takim facebooku czy twiterze i tam będzie obrażał jakiegoś zawodnika. Łatwiej jest być "hejterem" w internecie niż w prawdziwym życiu. Na mundialu mieliśmy kontynuację komentarzy typu : "Jesteś gó%@em, umrzyj". Tak Kibice Kolumbii po porażce ich reprezentacji z Anglią pisali do swoich zawodników, którzy nie wykorzystali swoich rzutów karnych. Jak ma się czuć taki piłkarz Kolumbii? Musi on mieć świadomość tego, że 24 lata temu błąd na mundialu kosztował życie piłkarzowi z jego kraju a dostawał takie komentarze. Jeden mały błąd może sprowadzić na osobę koszmary, które będą trwały przez bardzo długi czas. Gdy ogląda Ciebie ileś milionów ludzi to jest duże prawdopodobieństwo tego, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał Ciebie zniszczyć. Jednak znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że własny kibic coś Ci zrobi złego po słabym meczu niż to, że kibic rywali coś Ci zrobi złego po dobrym występie. Można mówić, że Ci panowie zarabiają znacznie więcej od takiego przeciętnego obywatela. To prawda, ale oni mają problemy, które inni ludzie nie mają. Komentator sportowy Mateusz Borek mówił o tym, że presję mogą odczuwać rodzice, którzy razem bardzo mało zarabiają i muszą jakoś wyżywić piątke dzieci i nie dają sobie z tym rady, a nie piłkarz. Generalnie sportowcy zarabiają na tyle dużo pieniędzy, że nie muszą się martwić o utrzymanie swojej rodziny. Borek mówił też o tym, że piłka to jest czysta przyjemność i ma dość tego gadania o presji, która miała niszczyć piłkarzy Legii. Wyraźnie nie wierzył on w to, że brak sukcesów w europejskich pucharach mógł być spowodowany nerwami. Oglądając pierwsze spotkanie Legii z Dudelange komentator nie widział zespołu świetnie przygotowanego z blokadą mentalną, ale po prostu drużynę prezentującą rozczarowujący poziom gry jak na mistrza kraju.

Każdy zawód ma swoje plusy i minusy. Taki pracownik korporacyjny ma świadomość tego, że jak nie będzie dobrze wykonywał swojej pracy to może zostać bezrobotnym. Ma on powody do stresu. Baseballista, który zarabia kilka milionów dolarów rocznie też ma powody do stresu. W porównaniu do pracownika korporacji musi on konfrontować się z oczekiwaniami mediów, zaczepkami na ulicy i hejterami w internecie. Prawda jest taka, że jedni sobie lepiej radzą z presją, inni gorzej.

Samymi umiejętnościami nie wygra się spotkania. Mentalność jest też częścią tego sportu. Jeśli lepiej potrafisz sobie poradzić z nerwami niż drugi gracz to masz nad nim przewagę. Każdy jest inny. Jedna osoba inaczej reaguje na czynniki zewnętrzne niż druga. Mamy ludzi otwartych na świat, którzy nie wstydzą się innych i są gotowi na nowe zadania. Mamy też osoby, które są po prostu nieśmiałe i boją się zmian i wielkich wyzwań. Inaczej też mówią o swoich problemach. Jedna osoba może opowiadać głośno o swoich problemach gdy ktoś inny zachowa wszystko dla siebie. W MLB moim zdaniem ważne jest to, aby zawodnicy rozmawiali szczerze z trenerami. Zawodnik nie powinien ukrywać swoich kontuzji i emocji. Dobro drużyny powinno być najważniejsze.

Mówiąc o różnych uczuciach to warto wspomnieć o relieverze Astros Robero Osunie. Meksykański baseballista w 14 występach w Postseason może pochwalić się ERA na poziomie 1.04. Miał wtedy 20 i 21 lat. Skoro gracz tak świetnie grał w Postseason w takim młodym wieku to na pewno jest silny psychicznie? No nie powiedziałbym. W środku sezonu 2017 gdy Osuna reprezentował barwy Blue Jays przyznał się do tego, że zaczął mieć ataki lęku. Nagle zaczął bać się występować przed dużą publicznością. Mimo tych problemów Osuna zaliczył bardzo przyzwoity sezon w 2017. Czyżby przezwyciężył wszystkie swoje problemy? Meksykanin spędził offseason 2017/2018 na biciu swojej dziewczyny. Dostał surową karę 75 spotkań od ligi. Toronto Blue Jays nie chcieli go mieć w swojej drużynie. Wymienili go do Houston Astros. Reliever kontynuuje swoją dobrą grę w nowym zespole. Osuna ma problemy pozaboiskowe i nie ma co tego ukrywać. Mimo tych wszystkich różnych emocji, które w nim siedzą miotacz jest w stanie regularnie dominować nad pałkarzami na boiskach MLB.

Nie jest on jednak jedyną sławną osobą, która miała ataki paniki w momencie gdy musiała pokazać się przed ogromną publicznością. Szwedzki DJ Avicii miał podobne problemy jak Osuna. Młody muzyk był raczej skromną osobą i nie poradził sobie ze sławą i problemi zdrowotnymi. Najpierw przerwał on swoją karierę po czym w kwietniu 2018 popełnił samobójstwo. Jest wiele przypadków znanych postaci, które umarły młodo ze względu właśnie na to, że nie poradziły sobie z własnymi kłopotami. Sportowcy po części mają podobne problemy. Zgodzili się jednak na to, gdy postanowi spróbować zrobić karierę w baseballu.

Dlaczego postanowili zrobić karierę w baseballu? Bo kochają ten sport. Każdy dzień spędzony na boisku przynosił im radość. Od dziecka chcieli być wielkimi baseballistami. Wiele osób marzy o karierzę w MLB, ale tylko nielicznym się to udaje. Prawdziwą motywacją dziecka była jednak miłość do sportu. Spędzali czas na boisku nie dla samej sławy i pieniędzy, ale dla przyjemności. Baseball ma bawić zawodników. Nieważne jest to czy jest to mecz podwórkowy czy Postseason. Są rękawice, kij, linie i bazy. Różnicą jest liczba kibiców i stawka. Lecz tak naprawdę ten turniej jest tak ważny jak ty go sobie ustalisz. Tak naprawdę wchodząc na boisko playoffowe gra się zwykły mecz taki sam jak te wcześniejsze kilkaset spotkań, które się rozegrało. Po prostu mentalnie trzeba poradzić sobie z faktem, że to spotkanie jest o większą stawkę niż wcześniejsze spotkania w karierze. Jednak to czym jest sukces zależy tak naprawdę od nas. W młodości być może puchar szkoły mógł być czymś takim jak World Series dla członków szkolnej drużyny baseballowej. Sam fakt tego, że ktoś po raz pierwszy wchodzi do World Series nie oznacza, że będzie musiał walczyć z jakimś totalnie obcym uczuciem.

Jak już pisałem wcześniej sam fakt tego, że ktoś regularnie gra w MLB oznacza, że ta osoba potrafi pozostać skoncentrowana na grze. Wiele trenerów tłumaczy żółtodziobom, że gra w głównej lidze nie różni się zbytnio od gry w małych ligach. Tak naprawdę konkurencja jest troszkę lepsza, ale tok pracy jest niemal taki sam. Jeśli umiesz wejść na boisko w regularnym sezonie i zagrać świetne spotkanie to duże jest prawdopodobieństwo tego, że w Postseason też będziesz mógł się pokazać z dobrej strony. Ile zawodników w historii zaliczyło przynajmniej kilka świetnych występów w Postseason? Oj dużo. Nawet taki Clayton Kershaw, który już niejednokrotnie zawiódł w ważnych meczach może się pochwalić świetnymi październikowymi występami. Czyżby zatem za jednym razem świetnie sobie radził z presją po czym nagle stres go paraliżuje? Nie wydaje mi się. Moim zdaniem ludzie muszą zdawać sobie sprawę z tego, że słabsze występy zdarzają się każdemu baseballiście. Madisonowi Bumgarnerowi zdarzają się beznadziejne występy w regularnym sezonie. Może nie często, bo Madbum to bardzo dobry miotacz, ale się zdarzają. Czym jest to spowodowane? Czyżby nie wytrzymał napięcia? Pan, który wygrał 3 tytuły World Series z San Francisco Giants miałby sobie nie poradzić z presją? Oczywiście, że nie. Po prostu każdy ma lepsze i gorsze dni. Raz ma się genialną kontrolę nad swoimi narzutami a raz jej się nie ma. Podobnie jest z pałkarzami. Piłka leci bardzo szybko i po prostu raz się w nią trafi i zrobi mocny kontakt z piłką, a za drugim razem już nie. Jedna taka seria w Postseason nie wyłowi tego, kto jest najlepszym pałkarzem na świecie. Do tego potrzebny jest długi sezon MLB. Być może po prostu kibice zdruzgotani po porażkach zaczynają obwiniać swoich zawodników i nazywać ich "chokers", czyli tych, co nie wytrzymują z presją.

Gdy ktoś natomiast zabłyszczy, to pojawią się głosy mówiące o tym, że jakiś gracz jest stworzony do wielkich momentów. Mówi się, że gdy nadchodzi wielki moment, zawodnik potrafi wspiąć się na wyżyny swoich możliwości i zaliczyć genialne spotkanie. Czy rzeczywiście powiększenie się stawki może pozytywnie wpłynąć na grę baseballisty? Jeśli odpowiedź na to pytanie brzmi tak, wiecie co to oznacza? Bardzo źle to świadczy o zawodniku. Gracz powinien być maksymalnie skoncentrowany w każdym spotkaniu niezależnie od tego czy to Postseason, regularny sezon czy nawet Spring Training. W każdym spotkaniu trzeba dać z siebie wszystko. Nawet na meczach treningowych. Ja osobiście nie wyobrażam sobie rozgrywania jakiegokolwiek meczu bez maksymalnej walki o wygraną. Nawet gdy po prostu gram sobie ze znajomymi w cokolwiek. Zawsze chcę wygrywać. Denerwuje się gdy coś mi nie wyjdzie, bo po prostu mam u siebie wolę walki i pragnienie zwycięstwa. To powinno być naturalne u wszystkich sportowców.

Kolejnymi cechami pożądanymi u sportowca są duża pewność siebie i wiara w swoje możliwości. Zawodnik, który osiągał sukcesy w małych ligach powinien być gotowy na wyzwania czekające w MLB. Drużyna daje szansę na grę w głównej lidze graczom, którzy ich zdaniem zasłużyli sobie na tą szansę i są na nią gotowi. Żółtodziobów nie przerażają wielkie nazwiska rywali. Nie bez powodu znajdują się na tym samym boisku. Wiedzą też o tym ile pracy kosztowało ich dojście do MLB. W wywiadach zawodnicy nie ukrywają swojej pewności siebie. Otwarcie mówią o ich ciężkiej pracy i swoich mocnych stronach. Takich odpowiedzi oczekują kibice od swoich ulubionych zawodników. Może nie chcą wielkiej arogancji czy narcystycznych wypowiedzi, ale chcą widzieć zawodnika świadomego swoich możliwości, który jest gotowy na walkę o najwyższe cele. Wyobrażacie sobie Mike Trouta mówiącego o tym, że nie jest wcale taki dobry i że są lepsi od niego? Gwiazdor Angels może nie przechwala się swoimi statystykami czy mocą jak kiedyś Reggie Jackson, ale ma świadomość tego, że jest gwiazdą tej ligi. Trzeciobazowy A's Matt Chapman natomiast powiedział o tym, że ma więcej błędów defensywnych od pozostałych 3B dlatego, że potrafi dobiec do wielu piłek, które są poza zasięgiem innych defensorów. Gwiazdor Oakland po prostu wytłumaczył coś, co jest prawdą. Generalnie baseballiści otwarcie mówią o swoich zaletach jak i też wadach, nad którymi pracują. Dotyczy to zarówno weteranów jak i żółtodziobów.

I to ta pewność siebie powoduje, że baseballiści mogą przezwyciężyć lęk i wystartować w takim playoffowym spotkaniu. W wolnym czasie skupiają się na czymś innym niż baseballu, bo wiedzą, że stać ich na sukces i nie boją się porażki. Podczas występu wiedzą, że wszystko jest pod ich kontrolą. To jest coś, co odróżnia zawodnika od kibica. Na igrzyskach olimpijskich w Peongchang nasz były skoczek narciarski Adam Małysz z wielkimi emocjami przeżywał to, co się działo na skoczni. Mówił, że znacznie bardziej się denerwował podczas występu polskich skoczków niż przed swoimi próbami. Na pewno ucieszył się z sukcesów naszych reprezentantów, a w szczególności ze złota Kamila Stocha. Generalnie jednak jest tak, że jak jest jakaś ważna sprawa do załatwienia i uważamy, że spokojnie damy sobie z nią radę to my chcemy to sami załatwić. Gdy ktoś inny ma to za nas zrobić to możemy się denerwować, bo nie będziemy mieć nad tym kontroli. Każdy baseballista chce jak najczęściej się pojawiać na boisku i brać udział w tych wszystkich ważnych spotkaniach. Nikt nie dziękuję menadżerowi za to, że nie został wystawiony na boisko i że dzięki temu uniknął nerwów. Każdy walczy o swoją szansę i próbuje jak najlepiej ją wykorzystać.

Czasami jednak coś może nas przerastać. Gdy mamy jakieś wysokie oczekiwania, denerwujemy się. Nie chodzi tylko o mecz baseballowy. Zwykła randka z dziewczyną czy jakiś sprawdzian też może być źródłem ogromnego stresu. Zaczynamy w głowie tworzyć sobie negatywne scenariusze. Udajemy, że nie zależy nam na tej dziewczynie, ale gdy ją widzimy, jesteśmy kłębkiem nerwów i nie mamy pojęcia co do niej powiedzieć. Przezwyciężanie takich lęków jest ważne do tego, aby zdobyć taką pewność siebie i radzić sobie z kolejnymi wyzwaniami. Po to mężczyźni spotykają się z dziewczynami, aby spędzić z nimi miły czas. Jeśli już zacznie myśleć o tym, że ten moment zadecyduje o całej jego przyszłości i potencjalnym ślubie czy dzieciach to łatwo można się pogubić. Tak samo na spotkaniu baseballowym. Najlepiej będzie dla zawodnika, jeśli po prostu będzie bawił się grą. Bill Buckner na kilka tygodni opowiadał o grze w Postseason, która będzie go czekała. Opowiadał ze śmiechem, że koszmarem dla zawodnika byłoby pozwolić piłce przedostać się między nogami i pozwolić rywalom na zdobycie zwycięskiego runa. Niemal dokładnie opisał to co miało się stać. Gdy o tym opowiadał to mógł się z tego trochę śmiać. Potem jednak gdy mu się to akurat przytrafiło to raczej nie było mu wesoło.

Doświadczenie nie jest czymś, co musi zależeć od wieku. Mówimy bowiem tutaj o radzeniu sobie z emocjami w ważnych sytuacjach. Nie musi być wcale tak, że 30 latek będzie silniejszy psychicznie od 20 latka. Młody baseballista być może w młodości żył aktywnie, brał udział we wszystkich szkolnych przedstawieniach, turnjejach międzyszkolnych, zapraszał dziewczyny na randki i zaczynał rozmowy z nieznanymi osobami na przyjęciach. Niby to są takie drobiazki w porównaniu do występu playoffowego, ale to właśnie takie wydarzenia kształtują tą pewność siebie i odwagę do podejmowania nowych działań. Czemu mamy się stresować przed randką z dziewczyną, która nam się podoba i mamy bardzo dobre relacje? Wiemy przecież, że ona zgodziła się na to, bo nas lubi i chce z nami spędzać czas. Powinniśmy cieszyć się z tego spotkania. Tęskniliśmy przecież za tą drugą osobą. Na meczu natomiast wiemy, że jesteśmy na górce ze względu na nasze wcześniejsze sukcesy. Wierzymy w to, że gdy uwierzymy w wygraną i pozostaniemy skupieni na tym co robimy to szanse na wygraną będą duże. Trzeba też być mentalnie przygotowany na porażkę. Gdy dwie drużyny mierzą się ze sobą to ktoś na pewno przegra. Bardzo często kibice jakby tego nie rozumieją i oskarżają zawodników o brak zaangażowania. Tak nie zawsze musi być. Robert Lewandowski po nieudanym mundialu powiedział, że samą walką nie wygra się spotkań. Szczere mówiąc nie podobało mi się to jak Polacy potraktowali piłkarzy po tym turnieju. Prawdziwi kibice wspierają swoich ulubieńców na dobre i na złe. Gracz może być znacznie bardziej wyluzowany, gdy ma takie właśnie wsparcie od fanów. Rodzina ma ogromne znaczenie dla sportowca. Jak nie kibice to przynajmniej ona będzie wsparciem dla zawodnika. Każdy potrzebuje takiego poczucia, że nawet jak mu coś nie wyjdzie to się przy nim zostanie.

Podejście i oczekiwania są istotne w playoffach. Bardzo dobrym podejściem jest to, w którym jakby "nie ma się nic do stracenia". Drużyna dostała się do Postseason i wszyscy się z tego cieszą. Pozatym od żółtodziobów można się nie spodziewać wielkiego wkładu, tylko od weteranów. Im mniejsze są oczekiwania tym mniejszy jest zawód po porażce. Inaczej jest w przypadku drużyny, która ma ogromne oczekiwania. Tutaj presja może być większa. Zawodnicy takich drużyn raczej nie chcą, by media "wieszały medale przed turniejem". Wiedzą bowiem, że jak nie sprostają tym oczekiwaniom to będzie duży zawód. Czasami nie da się od uciec od tego nacisku społeczeństwa. Doskonale o tym wiedzą zawodnicy tych bogatych drużyn, które co roku stawiają sobie za cel zdobycie mistrzostwa. Gracz przed spotkaniem ma świadomość co może się stać po meczu przy różnych wariantach tak jakto było w przypadku Bucknera. Stara się o tym nie myśleć podczas spotkania. Próbuje się zachowywać tak, aby drużyna miała jak najlepsze szanse na wygraną. Patrząc na tych wielkich miotaczy jak Bumgarner, Lester czy Verlander to raczej nie widać po nich, aby występ w Postseason był czymś dla nich wyjątkowym. Niezależnie od tego ile by tytułów nie wygrali, nadal są zmotywowani do tego, by ciągle wygrywać. Parady mistrzowskie są fajne, więc zawodnicy chcą mieć okazję uczestnictwa w takich wydarzeniach co roku. Na pewno osoby, które już mają duże doświadczenie z grą w Postseason będą mogły być dobrze przygotowane na wyzwanie.

Taki Bumgarner budził wrażenie w 2014 roku, gdy narzucił 5 czystych inningów podczas World Series Game 7 dając San Francisco Giants trzecie mistrzostwo w przeciągu 5 lat. Jak on zachował taki spokój?

W skokach narciarskich wrażenie robi postawa Stocha, który potrafi w ważnym momencie zaliczyć bardzo daleki skok. Zapytano się nawet biegaczki narciarskiej Justyny Kowalczyk o jego postawę. Ona odpowiedziała dziennikarzowi pół żartem i pół serio, że skoro on potrafi wytrzymać presję to jest mistrzem olimpijskim gdy pan zdający pytania jest dziennikarzem. Coś jest na rzeczy z tymi wielkimi sportowcami. Oni potrafią wytrzymać presję. Są jednak sportowcy, którzy w swojej karierze zawodzili w ważnym momencie. Pamiętam jak w jednym sezonie skoków narciarskich Fin Harri Olli był jednym z czołowych skoczków. Zaliczał on dobre występy w pierwszej rundzie i bardzo często znajdował się w czołowej dziesiątce. Gdy jednak obejmował prowadzenie, nie wytrzymał napięcia i regularnie psuł drugie skoki. Znacznie lepiej wychodziły mu skoki w drugiej rundzie, gdy był tuż poza najlepszą trójką. Jednak wiele, wiele sportowców doświadczyło nagłego spadku poziomu gry spowodowanego nerwami. Golfer Rory Mcllroy roztrwonił przewagę 4 punktów ostatniego dnia turnieju z 2011 roku, w którym był murowanym faworytem. Wydarzenie to skomentował olimpijczyk Matthew Syed, który grał w ping ponga. Opowiadał on o tym, jak nerwy dopadły go podczas udziału w swoich drugich Igrzyskach Olimpijskich. Niemoc dopadła go nagle. Nie były to jego pierwsze IO, ale za pierwszym razem nie miał takich oczekiwań wobec siebie jak za drugim razem. Matthew przegrał swój mecz i sam przyznał się do tego, że przez blokadę mentalną nie był w stanie grać na miarę swoich możliwości.

Wydaje mi się, że nieważne jakich rad byśmy nie dostali od psychologów to jeżeli znajdziemy się w jakiejś nowej sytuacji, gdzie gramy o bardzo dużą stawkę to możliwe jest to, że pojawi się blokada mentalna. Drużyny zdają sobie z tego sprawę. Psychologia jest ważnym elementem w sporcie i drużyny dążą do tego, by ich zawodnicy jak najlepiej radzili sobie z presją. Houston Astros na stanowisko menadżera zatrudnili osobę, która ukończyła studia psychologiczne. Tak, mowa tutaj o A.J. Hinch. Ten pan miał wpływ na dobrą atmosferę w szatni Astros. Jednak nie on sam pomagał zawodnikom przygotowywać się na kolejne spotkania. Trenerzy, zarządzający drużyną jak i koledzy mają siebie wspierać nawzajem. Jeżeli bowiem nakrzyczy się na jednego zawodnika za jakiś błąd to można stworzyć nieprzyjemny klimat wokół zespołu. Zamiast pomóc koledze to możemy na niego nałożyć jeszcze większą presję.

Mówiąc jednak o ekipach to oprócz tego, że muszą przygotowywać zawodników na kolejne mecze to spoczywa na nich odpowiedzialność wybrania swojego składu na Postseason. Ma do wyboru zawodników, którzy są żółtodziobami jak i tych, którzy są weteranami. Menadżer musi podjąć decyzję kogo wybrać na podstawie statystyk z całego sezonu, ostatnich kilku tygodni jak i tego czy ten gracz dobrze sobie poradzi w ważnym momencie. No i powoli docieramy do odpowiedzi na nasze pytanie.

Prawda jest taka, że tak jak wspominałem na początku tego artykułu każdy jest inny i inaczej reaguje na to co się wokół niego dzieje. Menadżer musi coś wiedzieć o psychice każdego z jego zawodników. Jeżeli zatem ma wybór między dobrze grającym żółtodziobem a zawodzącym weteranem z dużym doświadczeniem to podjęcie decyzji będzie w głównej mierze zależało od tego co drużyna sądzi o psychice ich młodziaka. Jeżeli wierzą oni w to, że wytrzyma napięcie to prawdopodobnie jego wystawią na górce.

Ciekawą decyzję do podjęcia mieli Oakland A's w 2013 roku. Po wygraniu AL WEST drużyna rozgrywała serię z Detroit Tigers. W pierwszym meczu wystawili doświadczonego weterana Bartolo Colona. Gracz miał ERA 2.65 w regularnym sezonie i definitywnie zasłużył sobie na występ w takim ważnym spotkaniu. Colon pozwolił Detroit na 3 runy w 6 inningach w porażce. W drugim spotkaniu wystartował żółtodziób Sonny Gray. Miotacz miał ERA 2.67 odkąd zadebiutował w MLB w lipcu. Tigers byli bezradni. Sonny narzucił 8 czystych inningów po czym łapacz Stephen Vogt zaliczył walk off odbicie w 9 inningu. Po dwóch kolejnych spotkaniach stan serii był wyrównany. Piąty mecz miał zadecydować o tym kto przejdzie do następnej rundy. A's musieli wybrać startera na ten mecz. Wybór był między doświadczonym Colonem, który znał doskonale smak gry w Postseason a młodym Sonnym. Na kogo drużyna postawiła? Na żółtodzioba. Był on zdaniem ekipy w lepszej formie i to miało duże znaczenie. Na pewno jednak drużyna musiała w nim widzieć osobę mocną psychicznie. Gdy Sonny miał 14 lat, jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. Trener jego szkolnej drużyny futbolu amerykańskiego szukał zastępcy na zbliżający się tego dnia spotkanie, ale młody nastolatek chciał koniecznie w nim wystąpić. Od razu powiedział trenerowi, że jest gotowy na grę. Powiedział też, że tego chciałby też jego tata. Mimo tych traumatycznych wydarzeń poprowadził swoją drużynę do wygranej. W wieku 14 lat przeżył takie wydarzenie. Kilkanaście lat później rozpoczynał ALDS Game 5. Nie był to jego najlepszy występ. W 5 inningach pozwolił Tigers na zdobycie 3 runów i A's przegrali to spotkanie. Czy to jednak była zła decyzja? W moim odczuciu zarządzający podjęli dobrą decyzję.

Mówiąc o ciężkich przeżyciach życiowych, warto wspomnieć o Stephenie Piscotty i jego historii. Zawodnik pokazał się z rewelacyjnej strony w 2016 roku w swoim pierwszym pełnym sezonie za co drużyna nagrodziła go kilkuletnim kontraktem. Rok później pojawiły się problemy. Stephen dwukrotnie trafił na listę DL, a u jego mamy zdiagnozowano w maju chorobę ALS. Myśl o cierpieniu najbliższej osoby mogła ciągle towarzyszyć baseballiście podczas sezonu. Miał tak naprawdę tylko jeden udany miesiąc, był to czerwiec. Później jednak był kontuzjowany i poziom jego gry obniżył się. W sierpniu Cardinals postanowili nawet odesłać go do małych lig. Końcówka sezonu nie była dla Piscotty udana. Jego statystyki z sezonu 2017 były znacznie gorsze od tych z sezonu 2016. Drużyna postanowiła wymienić zawodnika do Oakland, czyli do jego ulubionej drużyny z dzieciństwa. Ta wymiana miała pomóc zawodnikowi odbudować swoją wartość. Grając dla A's był bliżej swojej mamy i całej rodziny. Oakland akurat chciało dodać do swojego składu zapolowego nad którym mieliby długoterminową kontrolę. Piscotty pasował więc idealnie do tego zespołu. Zapolowy wyglądał jednak na zagubionego w swoich pierwszych tygodniach gry dla A's. Zarówno ofensywnie jak i defensywnie zawodził. Między spotkaniami gracz spędzał wszystkie wolne chwile ze swoją mamą. Widział jak ona walczyła z chorobą, która sprawiała jej ból. Pani Gretchen Piscotty umarła w maju 2018 roku. Zawodnik otrzymał dużo wsparcia od drużyny i kibiców. W swoim pierwszym podejściu do kija po śmierci mamy cały stadion Athletics bił mu brawa łącznie z zawodnikami Houston Astros. Stephen wdzięczny był za wsparcie. Ten moment miał wyjątkowe znaczenie dla wszystkich, którzy to oglądali, ale dla Stephena był to jakby przełomowy moment w jego karierze. Od tego czasu zaczął właściwie grać jak gwiazda MLB. Piscotty miał ogromny wpływ na sukces swojej nowej drużyny w 2018. Jeżeli powstanie film Moneyball 2, to ta historia na pewno będzie musiała być opisana. Życie Stephena uległo wielkim zmianom w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Zawodnik mówił o tym, że w przeciągu tego czasu wylał więcej łez niż w przeciągu poprzednich dwudziestu sześciu latach życia. Definitywnie myślami był przy swojej ciężko chorej mamie w swojej pracy. Ciężej mu było zachować taką rutynę i relaksować się w czasie wolnym gdy miał takie zmartwienia. Traumatyczne wydarzenia mogą się każdemu przytrafić. To też pokazuje tym baseballistom, że są w życiu znacznie ważniejsze problemy od wyniku jakiegoś meczu. Osoba, która w życiu przeszła przez różne nieprzyjemne wydarzenia będzie inaczej patrzyła na świat w przyszłości. Taka osoba wzmocni się psychicznie i będzie w stanie doceniać najdrobniejsze dobra życiowe. Nie zawsze musi chodzić o tak dramtyczne wydarzenie jak śmierć rodzica. Można mówić o odrzuceniu, zerwanym związku, rozwodzie rodziców, odwołanym koncercie idola, zakończeniu się naszego ulubionego itp. Szybko można zauważyć, że nie wszystko w życiu układa się tak, jakbyśmy tego chcieli. Nie wszystko podlega naszej kontroli. Niestety niektóre wydarzenia mogą być bolesne. Niektórzy ludzie więc próbują chronić się przed cierpieniami i porażkami, więc nie próbują zagadywać do dziewczyny czy brać odpowiedzialność za coś, co może im nie wyjść. Ktoś inny natomiast będzie próbował, bo sama próba jest dla nich jakimś zwycięstwem. Nawet gdy coś im nie wyjdzie, oni się nie załamują i próbują dalej. Być może pomyślą, że to po prostu nie było im dane. Jednak tacy ludzie wzmacniają swoją siłę mentalną właśnie poprzez takie próby. Oni zbierają doświadczenie w porównaniu do tych, co nie działają. Tacy ludzie jednak mają większe szanse na to, że spróbują swoich sił na poważnie w jakimś sporcie. Mamy przykłady gwiazd, którym nie przepowiadano wielkiej kariery. Doszli jednak na szczyt przez ciężką pracę i wielkie zaangażowanie. Nie poddawali się, gdy nie wychodziło im najlepiej. Ta sztuka jest potrzebna każdemu baseballiście. Sezon baseballowy jest bardzo długi i każdy zaliczy lepsze i gorsze występy. Kluczem jest to, by nie załamywać się po gorszym występie i dalej próbować. To może odróżniać weteranów od żółtodziobów, którzy być może zbytnio się denerwują.

Doświadczenie też w pewnym stopniu może być przereklamowane. Jeśli bowiem weteran zaliczył wiele występów w Postseason to czemu następuje moment, w którym żadna drużyna nie chce z nim podpisać kontraktu? Zawodnicy bowiem starzeją się i wraz z płynącym czasem obniża się poziom ich gry. To całe doświadczenie pozostaje u nich, ale co z tego, jeśli po prostu stracili swoją świetną formę. Gdybyście byli trenerami i musielibyście wybrać miotacza na mecz playoffowy, kogo byście wygrali : 72 letniego Rollie Fingersa czy 25 letniego Aarona Nole? Pamiętajcie, Fingers zdobył 3 tytuły World Series, a Nola nigdy nawet nie grał w Postseason. Kogo więc byście wybrali? No właśnie.

Doświadczenie może odgrywać większą rolę w wyborze zawodnika na mecz playoffów gdy statystyki są podobne. Wtedy drużyna ma prawo powiedzieć, że skoro forma jest podobna to wybierają gracza doświadczonego, który w przeszłości zaliczał bardzo ważne starty. Tak może być w przypadku 34 letniego miotacza Atlanty Braves Anibala Sancheza. Drużyna zdobyła już NL EAST i może spokojnie myśleć o rotacji na NLDS. Wydaje się, że 5 kandydatów będzie walczyło o 4 miejsca. Mamy wymienionego wcześniej Sancheza (2.96 ERA), Foltynewicza(2.88 ERA), Teherana(4.03 ERA), Newcomba(4.04 ERA) i Gausmana(3.93 ERA, 2.80 ERA w barwach Braves). Sanchez ma największe doświadczenie z ich wszystkich. Teheran i Gausman grali kilka lat temu w Postseason. Teheran zaliczył tylko jeden start w 2013, który był beznadziejny. Gausman miał 3 dobre występy z bullpen w 2014. Foltynewicz i Newcomb nigdy nie brali udziału w Postseason. Jak więc wyglądałaby rotacja Braves? Foltynewicz jest na razie najlepszym miotaczem i od niego należało zacząć playoffową rotację. Następnie Sanchez mógłby wystąpić w game 2. Miotacz odbudował się po dwóch ostatnich nieudanych sezonach i po takim dobrym sezonie 2018 zasłużył sobie na występ w Postseason. Rok temu w regularnym sezonie miał ERA 6.41. Gdyby grał dla playoffowej drużyny to raczej nie miałby co liczyć na przyjęcie do składu na październikowe rozgrywki. Widzicie, tu doświadczenie nie jest najważniejsze, ale aktualna forma. Teheran i Gausman mogliby rozpocząć spotkania 3 i 4 z Newcombem w bullpen. Na razie to on wydaje się być tym jednym starterem poza rotacją. Powodem jest wysokie ERA na poziomie 7.44 w ostatnich 7 występach.

Czas na podsumowanie tej długiej Analizy. Psychika i opanowanie emocji odgrywają ważną rolę w sporcie. Definitywnie osoba, która w przeszłości rozgrywała spotkania playoffowe może wykorzystać to doświadczenie na swoją korzyść w przyszłości. Trzeba jednak prezentować dobry poziom sportowy, by być branym pod uwagę. Tak więc ogólnie rzecz mówiąc moim zdaniem dobra forma jest ważniejsza od doświadczenia. Po wielu zdaniach w końcu doszedłem do odpowiedzi na to pytanie. Nie napisałem jednak, że doświadczenie jest nieważne. Menadżer musi wziąć pod uwagę przeszłość swoich zawodników i ich psychikę. Każdy przypadek należy osobno przeanalizować. W obecnych czasach ludzie chcą mieć dostęp do jak największej liczby wiadomości. Dzięki temu będą mieli pewność, że podejmują dobre decyzje.

Wydaje mi się, że poruszyłem bardzo ciekawy temat jak na ostatnią Analizę przed końcem moich długich wakacji. Na początku wydawało mi się, że ten tekst będzie krótki. Pomyślałem, że to oczywiste, że dobra forma jest ważniejsza i szybko to wyjaśnię. Chciałem jednak zacząć szukać punktów ekspertów, którzy mówią o istocie doświadczenia. Gdy już zacząłem pisać o mentalnej stronie sportu to się po prostu rozpisałem. Chce, by moje Analizy były przemyślane i jak najlepszej jakości. Czasami myślę o tym czy nie za długie wychodzą te teksty, ale każda część tej Analizy wnosi dużo do tej pracy. Ilość może nie zawsze równać się z jakością, ale gdy podejmuję się odpowiedzi na jakieś pytanie to próbuje jak najlepiej przedstawić mój tok myślenia. Rozpisuje się, bo chce jak najlepiej przedstawić swoje argumenty. Przedstawiam sytuacje z życia wzięte jako dowód swoich myśli. Staram się jak najlepiej wszystko wytłumaczyć. Zobaczymy co będzie z kolejnymi Analizami. W październiku zaczynam nowy etap życia. W najbliższych tygodniach wiele się wydarzy. Oprócz studiów będę się oczywiście przejmował zbliżającymi się playoffami. Tak więc na zakończenie tej Analizy zadam wam pytanie tytułowe. Co dla was jest ważniejsze u zawodnika : dobra forma czy doświadczenie?

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się