Z Dominikany dobiegła nas smutna informacja o próbie zamordowania byłego gracza Red Sox. David Ortiz przebywał w klubie w Santo Domingo kiedy nagle napastnik wyjął broń i namierzył ją w niego. Kula trafiła go w plecy, ale na szczęście nie zabiła legendę Red Sox. Big Papi trafił do szpitala i tam miał długą operację. Lekarze wyjęli części z jego wątroby i po zakończeniu pracy powiedzieli, że stan Ortiza można uznać za stabilny. Baseballiści z różnych zakątków wspierali byłego sluggera i prosili o modlitwy. W poniedziałek rano dowiedzieliśmy się o tym, że jest nawet szansa na pełne odzyskanie dawnej sprawności. Lekarze pozwolili pracownikom Red Sox zabrać go do Bostonu gdzie opieka medyczna jest na znacznie wyższym poziomie niż w Santo Domingo.

Niestety sytuacja ekonomiczna i polityczna w krajach Ameryki Środkowej pozostawia wiele do życzenia. Mamy tam do czynienia z biedą, korupcją i dużą przestępczością. Dla baseballistów z tego regionu gra w MLB i duże zarobki są szansą na lepsze życie dla siebie i całej rodziny.

Big Papi był twarzą Red Sox przez wiele lat. Wygrał z ekipą 3 mistrzostwa, w 2004 roku złamali "klątwę bambino". Ortiz był jednak kimś więcej niż zwykłym graczem. Okazywał on emocje podczas spotkań, zazwyczaj był uśmiechnięty, ale potrafił też kłócić się z sędziami czy innymi zawodnikami. Po tym jak zakończył karierę w 2016 roku Big Papi występował w Fox Sports jako ekspert i dalej dzielił się swoją pasją do sportu z innymi. Jest inspiracją dla wielu młodych graczy. Na boisku wygrał wiele pojedynków i teraz po nim toczył ważniejszą walkę, walkę o własne życie. Wszystko wskazuje na to, że Ortiz wróci do zdrowia i będzie mógł dalej cieszyć się życiem. Jesteśmy z tobą Big Papi!

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się