Czyżby zawodnicy mogliby wrócić na boiska już w maju? Taki pomysł pojawił się w mediach. Liga spróbuję zrobić wszystko, aby sezon 2020 się odbył. Propozycja jest taka, aby zebrać wszystkich zawodników w Arizonie i tam rozgrywać spotkania. Warunki byłyby następujące:

- Drużyny rozgrywałyby 2 mecze dziennie, ale skrócone do 7 inningów

- Zawodnicy siedzieliby na trybunach oddaleni od siebie

- Sędzia stojący za domową bazą korzystałby z robotowego strike zone, aby nie zbliżać się do zawodników

- Brak spotkań między łapaczem a miotaczem w trakcie meczów

Czy to ma szansę na powodzenie? Wydaje się to być mało realne. Baseball to sport kontaktowy i nie można grać z poczuciem strachu podchodzenia do drugiej osoby. W Arizonie przewiduje się szczyt zachorowań akurat na maj, więc nie ominą zagrożenia epidemicznego. Ktoś będzie musiał dostarczyć zawodnikom jedzenie i inne potrzebne rzeczy z zewnątrz, więc totalne odizolowanie się od świata jest niemożliwe. Zawodnicy mieliby być oddaleni od swoich rodzin przez ponad 4 miesiące, więc to byłoby dla nich bardzo trudne do zniesienia. Miotacz Brewers Brett Anderson na twitterze wskazał to jako największą przeszkodę w całym planie. Liga zaoferowała im możliwość przebywania z członkami rodziny w hotelu, ale czy oni będą chcieli być w obcym miejscu przez taki długi okres czasu? Prawdopodobnie MLB Players Association nie zgodzą się na grę w takich warunkach. Poza tym taka intensywna gra mogłaby skończyć się wieloma kontuzjami, a nie będzie można swobodnie powoływać graczy z MiLB.

No i dochodzimy do kolejnej sprawy. Co z graczami mało ligowymi? Na pewno liga musiałaby zwiększyć liczbę miejsc w składach, jeśli chciałaby, aby drużyny grały więcej niż 7 spotkań w tygodniu. Ale z 26 do ilu? Czy gracze z AA i AAA mieliby możliwość regularnej gry, aby w razie czego zastępować kontuzjowanych zawodników? Lista problemów jest długa. Rozumiem, że liga spróbuję przeprowadzić ten sezon i my też byśmy tego chcieli. Jednak czy warto to zrobić w taki oto sposób?