Czy tego chcemy czy nie, Houston Astros awansowali po raz kolejny do World Series. Po raz pierwszy to zrobili w momencie, w którym cały świat baseballowy poznał ich "mroczny sekret". Minęły 4 lata od "pokonania" Dodgers w World Series i 2 lata, odkąd Mike Fiers ujawnił magazynowi the Athletic o ich oszustwie. Śledztwo wykazało, że Astros nielegalnie kradli znaki i zostali ukarani przez Roba Manfreda karą 5mln, stratą wyborów w drafcie i zawieszeniem Hincha oraz Lunhowa na jeden rok (orazy Cory, który wtedy był menadżerem Red Sox). W tej analizie chciałbym opisać i przeanalizować sytuację Astros. Czy potencjalna wygrana spowoduje, że będą szanowanymi mistrzami?

Drużyna przez cały 2017 rok bawiła się w najlepsze w nielegalną kradzież znaków zarówno w regularnym sezonie jak i w Postseason i uważam, że to było okropne. Poszkodowani zostali rywale i miotacze, którzy chcieli uczciwie zdobyć mistrzostwo. Ciężko jest dokładnie stwierdzić, kto ile i jak oszukiwał, ale jedna strona pokazuje, ile razy słychać było uderzenia o kosz na śmieci w trakcie pojedynków.

http://signstealingscandal.com/

Warto dodać, że do tego dochodziły też gwizdy, które nie są tak dokładnie zarejestrowane. Przez 2 lata był to sekret i dopiero Mike Fiers jako pierwszy przerwał milczenie, gdy reprezentował barwy innej drużyny. Ze wszystkich zawodników z 2017 Astros nikt nie pomyślał o tym, że warto by było powstrzymać drużynę przed oszustwem. Wystarczyło podejść do AJ Hinch czy Jeffa Lunhowa i powiedzieć im wprost: przestaniecie oszukiwać albo opowiadam całemu światu o waszych oszustwach. Mógł to zrobić każdy i nie kupuję argumentu Joe'a Musgrove'a, który powiedział o tym, że jako żółtodziób nie miał odwagi mówić takim weteranom jak Carlos Beltran co miał robić. Jakby naprawdę chciał, to by powstrzymał. Nie zrobił tego, korzystał z dobrej gry oszukującego zespołu i cieszył się ze zdobytego pierścienia, na które nie zasłużył. Jak dla mnie Houston Astros oszukiwali jako drużyna, zatem o każdym z zawodników 2017 Astros można powiedzieć, że jest oszustem. Sam reliever Will Harris mówił o tym, że miotacze nie powinni być zwolnieni z odpowiedzialności tylko dlatego, że byli miotaczami. Zgadzam się z tym, szkoda tylko, że tak późno pojawiła się u niego taka refleksja.

Tak naprawdę Astros zyskali sporo krytyków w lipcu 2019, gdy pozyskali Roberto Osunę od Blue Jays. W momencie wymiany relieverowi nie skończyła się jeszcze kara 75 spotkań za pobicie dziewczyny, ale wiedzieli, że miotacz potrafi bardzo dobrze grać w baseball i że mógł im pomóc w Postseason. O dziwo dwa lata wcześniej Astros wyrzucili z organizacji zawodnika z małych lig Daney Vasqueza. Gdy pojawiło się nagranie pokazujące, jak bił swoją dziewczynę, Justin Verlander publicznie zaczął wyzywać Vasqueza i napisał: "Mam nadzieję, że twoje życie bez baseballu będzie koszmarne". McCullers natomiast napisał, że to smutne, że dopiero nagranie wywołało oburzenie innych ludzi i że Danry powinien wylądować w więzieniu. Ktoś z organizacji postanowił, że nowym kolegą z zespołu tych dwóch graczy będzie Roberto Osuna. Miotacz był ważną częścią drużyny, która awansowała do World Series. W trakcie świętowania awansu jeden z ówczesnych pracowników Houston Brandon Taubmann krzyknął do jednej z dziennikarek, że bardzo cieszy się z tego, że pozyskali Osunę jednocześnie przeklinając. Następnego dnia został zwolniony z pracy i co ciekawe, niedawno zostało ujawnione to, że ten pan od początku był przeciwny tej wymiany, ale Jeffa Lunhowa nie obchodziły "obawy moralne". Już wtedy było czuć, że Astros nie byli wzorem do naśladowania. Gerrit Cole od razu po przegranym World Series game 7 powiedział dziennikarzom, że nie jest pracownikiem Astros i na wywiad przyszedł z czapką agenta, a nie w czapce Houston. Tak więc już przed śledztwem MLB Astros nie mieli najlepszej reputacji w mediach.

Same śledztwo oczywiście wykazało, że Astros oszukiwali, ale zawodnicy nie zostali ukarani. Dostali immunitet i cała odpowiedzialność została jakby zrzucona na menadżerów. Hinch, Lunhow i Cora zostali ukarani na rok. Właściciel Astros od razu wyrzucił Lunhowa i Hincha z drużyny, a Cora stracił swoją posadę w Red Sox. Dodatkowo Beltran stracił swoją posadę w Mets zanim zdążył poprowadzić jakieś spotkanie w MLB jako menadżer, gdyż był zawodnikiem Astros w 2017 roku i jednym z głównych mózgów operacji kradzieży znaków. Manfred ukarał Houston karą finansową o wysokości 5mln i odebrał im 2 pierwsze wybory w draftach 2020 i 2021. Tytułu im nie odebrał, bo stwierdził, że odebranie im "kawałku metalu" nic nie da. Kara była żenująco łagodna w moim odczuciu, to tak jakby złodziej okradł sklep i sędzia pozwolił mu zachować skradziony przedmiot. Gdy katolik pójdzie do spowiedzi i przyzna się do kradzieży, jako zadośćuczynienie ksiądz powie grzesznikowi, aby przyznał się do winy, oddał wszystko to, co zabrał i wypełnił swoją karę. Manfred okazał się być fatalnym wyznacznikiem sprawiedliwości. Sami Astros natomiast nigdy nie przyznali się do winy i było im głupio tylko dlatego, że zostali złapani. Minęły 2 lata od World Series 2017 do słynnego wywiadu Fiersa z the Athletic. W ciągu tego czasu żadnemu z oszustów nie przyszło na myśl, że to, co zrobili było nieuczciwe i że warto by było się przyznać i poradzić sobie z wyrzutami sumienia, których najwidoczniej nie mieli. Oczywiście, gdy sprawa wyszła na jaw, było im głupio, ale do samego końca nie przyznawali się do winy, dopóki nie została ona udowodniona. W trakcie styczniowego fanfestu Astros w 2020 roku zawodnicy mówili banały typu: Astros podjęli swoje decyzje, Manfred podjął swoje, nie mam więcej żadnych komentarzy i to powtarzali w kółko. Dopiero właściciel zmotywował wszystkich zawodników do tego, aby przeprosili, więc to było takie wymuszone przedstawienie na pokaz. Bregman przeczytał coś na szybko z kartek, które spadły na ziemię przez wiatr i szybko zniknął, nie mógł z głowy powiedzieć coś przez jakieś pół minuty. Na większość pytań odpowiadał nowy menadżer Dusty Baker, który nie miał nic wspólnego ze skandalem. Obok niego siedział właściciel, który powiedział, że o wszystkim się dopiero teraz dowiedział i sam gubił się w tym, co mówił. Powiedział, że to oszukiwanie nie miało wpływu na grę i potem się z tego wycofywał. Stwierdził też, że zrobił wszystko, aby odciąć się od tego skandalu zwalniając Lunhowa i Hincha. Tak? To czemu nie pozbył się tytułu? Czemu zachował w składzie wszystkich zawodników, którzy brali udział w tym oszukiwaniu albo przynajmniej nie ukarał ich? Karami też powinien zająć się Manfred, który sam przyznał, że w idealnym świecie gracze zostaliby ukarani. Sam zatem poniekąd przyznał się do porażki.

Cała narracja Astros i zachowanie po tym skandalu też nie było najlepsze. Correa w beszczelny sposób powiedział do Bellingera, że nie zna faktów i aby się zamknął, większość czasu bronił też Jose Altuve, który miał jako jeden z nielicznych nie oszukiwać i miał się złościć, gdy słyszał, że ktoś chciał mu pomagać z wykorzystaniem kosza na śmieci. Powiedział, że wcale nie ukradł 2017 AL MVP Judge'owi i był zły, że slugger Yankees usunął post z gratulacjami. Wyśmiał też osoby oskarżające Astros o oszustwo w 2019 roku i to wtedy pojawiła się ta słynna legenda o tatuażu Altuve. Jak to Carlos powiedział: bał się zdjąć koszuli po walk-off HR w ALCS game 6 nie dlatego, że miał nielegalne urządzenie, ale dlatego, że wstydził się swojego nowego tatuażu. (Śledztwo nie udowodniło, że Astros korzystali z brzęczków, ale sam Manfred powiedział, że nigdy nie można być pewnym, że na pewno z nich nie korzystali) Oczywiście przepraszał za oszustwo, ale w moim odczuciu okazał się być bezczelny i okropny, że takie rzeczy opowiadał. Chciał zrobić wrażenie dobrego kumpla z zespołu, a zrobił z siebie pośmiewisko. Dodatkowo Ken Rosenthal musiał go poprawiać, że oszukiwali też na początku sezonu 2018, gdy wygrali AL WEST. Jako kibic A's jestem zły, że moja drużyna przegrała w dywizji z nieuczciwie grającym rywalem.

Całe Spring Training 2020 kibice gwizdali na pałkarzy Astros i widać było, że to docierało do nich i źle wpływało na ich psychikę. Niestety w marcu 2020 wiadomo co się stało i sezon rozpoczął się dopiero w lipcu bez udziału publiczności. Astros mieli bardzo słaby sezon regularny, ale wykorzystali to, że większość zespołów awansowała do październikowych rozgrywek i dostali się. W Postseason poprawili swoją grę i dopiero odpadli w ALCS game 7. W tym roku dostali się do World Series i jeszcze mają szansę na wygranie tytułu. Josh Reddick wspomniał o tym, że jeśli drużyna wygra, to "hejterzy się w koncu zamkną". To też było bezczelne w moim odczuciu. Skoro tak bardzo chcieliście udowodnić w 2020, że potraficie wygrywać bez oszukiwania, to dlaczego to robiliście w 2017 roku? Kibice wiedzą, że Astros potrafią dobrze grać w baseball bez oszukiwania, nie o to chodzi. Cała organizacja wolała stworzyć sobie dodatkową nielegalną przewagę i ryzykować całą reputację, aby zdobyć tytuł. To, jak im teraz idzie sportowo nie powinno mieć żadnego znaczenia na to, czy kibice znowu zaczną ich szanować.

Niestety dla Astros drużyna zawsze będzie podejrzana o różne oszustwa. W trakcie tego Postseason słychać było różnego rodzaju gwizdy, których nie można nigdzie indziej było usłyszeć i jest to podejrzane. Też zobaczcie co tam ma na nadgarstku Dusty Baker. Ostatnią rzeczą jaką powinni robić, to wzbudzać kolejne podejrzenia, ale oni dalej to robią. Oczywiście łapacze rywali pokazywali wiele sygnałów nawet z pustymi bazami w trakcie meczów z Houston, więc ciężko jest im oszukiwać, ale wzbudzają podejrzenie, że znowu coś tam kombinowali.

Wiem, że Astros nie są jedynymi, którzy oszukiwali. W 2017 roku Yankees i Astros zostali ukarani grzywną za nielegalne korzystanie z apple watchy, a w 2018 roku Red Sox znaleźli sposób na kradzież znaków z zawodnikiem na drugiej bazie (też zostali ukarani przez MLB, ale w mniejszym stopniu). Oczywiście do tych drużyn też mam żal i też nie do końca uznaję tytuł z 2018 roku za uczciwie wygrany, ale nic z tych rzeczy nie usprawiedliwia Astros.

Ciekawy był wpis Josha Donaldsona mówiący o tym, że jeśli Jose Altuve zostaje zdyskwalifikowany z dyskusji na temat Hall of Fame bo "niby miał oszukiwać", to nikt z 2017 Yankees ani Red Sox na to nie zasługuje. Na pewno nie zgadzam się z tym, że Altuve nie powinien być zdyskwalifikowany. Jeśli Barry Bonds nie może trafić do Hall of Fame i nie przyjmujemy dopingowiczów, jeśli przez rok ktoś grał znając znaki, oszukiwał w jeszcze większym stopniu przez ten czas. Pójdę jeszcze dalej. Justin Verlander zasługuje na to, aby nie dostawał głosów do Hall of Fame za brak sprzeciwu. Mookie Betts natomiast też grał dla Red Sox, którzy dokonywali nielegalnych rzeczy. Tutaj nie wiadomo, kto, ile i w jakim stopniu z tego korzystał, ale jeśli ktoś przez to nie zagłosuje na niego, doskonale to zrozumiem.

Oczywiście należy pamiętać, że sporo zawodników z 2017 Astros jest już poza Houston i sporo obecnych zawodników nie miało nic wspólnego z kradzieżą znaków. Jeśli zatem ktoś chce na nich gwizdać na nich, niech wybuczy Correę, Altuve, Bregmana czy Gurriela. Chciałbym też, aby Springer z Blue Jays czy J.D. Davis z Mets również byli wygwizdani, lepiej jest ich wygwizdać niż takiego miotacza Astros Kendalla Gravemana czy Luisa Garcię.

Warto też przywołać historię miotacza Mike Bolsingera, który pozwał Astros. Były zawodnik Dodgers czy Blue Jays wyraził zdanie, że to przez fatalny występ w Houston został odsunięty do małych lig i tak zakończyła się kariera miotacza w MLB. W Kalifornii powiedzieli mu, żeby w Teksasie załatwiał takie sprawy i z tego co widziałem w internecie Bolsingerowi nie udało się nic ugrać w procesie, szkoda. Co prawda uważam, że jakby był dobrym zawodnikiem, to by zaliczał dobre występy poza Houston i by nie miał takiego problemu, ale miał prawo podjąć się kroków prawnych tak samo jak inni miotacze.

Tak naprawdę w listopadzie 2019 roku otworzyła się ta "puszka pandory", która prędzej czy później musiała się otworzyć. Smutne w tej historii jest to, że liga zajęła się tą sprawą dopiero wtedy, gdy cały świat baseballowy się o tym wszystkim dowiedział. Smutne jest też to, że Astros nie mieli odwagi się przyznać do oszustwa i o samym akcie publicznie powiedział zawodnik, który nie brał w tym udziału. Oczywiście nie jest całkowicie bez winy, ale i tak zachował się najlepiej z całej grupy. Widać było, że nikt inny nie żałował. Powiedzmy, że jest ktoś, kto był twoim bliskim przyjacielem i nagle przestaje odpisywać na wszystkie twoje wiadomości, bo postanawia bez podania konkretnej przyczyny zerwać z Tobą wszelki kontakt. Mijają lata i zdajesz sobie sprawę z tego, że ta osoba wstaje każdego dnia i nigdy nie wpadła na pomysł, że to, co zrobiła było okropne i może należałoby chociaż przeprosić oraz przyznać się do błędu. Zdajesz sobie sprawę, że przez tak długi okres czasu ten były przyjaciel żyje bez wyrzutów sumienia mając ciebie gdzieś. Akurat jestem uczulony na "ghosting" (czyli właśnie zrywanie kontaktu, znikanie), więc podałem taki oto sobie przykład aby pokazać istotę tego braku żalu. Astros przez 2 lata cieszyli się swoim nieuczciwe zdobytym tytułem mając gdzieś poszkodowanych rywali i gdyby nikt nic nie powiedział, bylibyśmy w tym samym miejscu jak w trakcie World Seried 2019 tuż przed wyznaniem Fiersa.

Oczywiście z Astros robiono ofiary, Manfred od razu surowo zabronił miotaczom rzucanie piłek w kierunku pałkarzy Houston i Joe Kelly został ukarany karą 8 spotkań za to, że trafił w Carlosa Correę. Gdy pojawili się kibice na stadionach, w meczu przeciwko Angels ktoś rzucił kosz na śmieci i od razu menadżer Dusty Baker dał wykład o nienawiści no super zapłakałem się totalnie. Przecież problemem są kibice niemile witający oszukujących zawodników, a nie oszukujący zawodnicy, ale straszne, zróbmy z siebie ofiary. To jest jedna z konsekwencji tego oszustwa, do końca życia zawodnicy będą nazywani okropnymi oszustami i słusznie. Dodatkowo nie sądzę, aby Dodgers i Yankees chcieli podpisać kontrakt z Carlosem Correą. Niestety George Springer dostał rok temu 150mln, ale może shortstop będzie miał większy kłopot ze znalezieniem dobrego kontraktu, mam nadzieję. Wkurzają mnie te jego ruchy i pokazywanie kibicom rywali jaki to on jest super, jak to on ich wszystkich wycisza, do niego mam największy zgrzyt.

Wiecie kto tak naprawdę jest największą ofiarą? Kibice Astros, którzy się na nich zawiedli. Płacili oni ciężko zarobione pieniądze na taki popis oszustwa i tak jakby ktoś nagle zniszczył im ten sen. Niestety duża część uznaje kibiców rywali za płaczusiów. Rozumiem, że jak ktoś kibicował im tyle czasu, to ciężko jest nagle od nich odejść i zacząć kibicować komuś innemu. Natomiast już jako fan chciałbym, aby drużyna jak najbardziej odsunęła się od tego skandalu i od tych wszystkich ludzi, dostać sprawiedliwą karę i zacząć od nowa zbudować drużynę, która będzie uczciwie wygrywać. Nie kupowałbym koszulki Correi, ale Tuckera czy Valdeza. Ja bym się załamał, gdybym się dowiedział, że A's oszukiwali. Oczywiście nie jestem dumny z tego, że w ciągu ostatnich lat Colon, Montas i Laureano zostali złapani za doping, ale Ci wszyscy zawodnicy zostali ukarani i nie mam o to żadnych pretensji do MLB. Jednak mam wrażenie, że Ci kibice lubią dokuczać i są toksyczni. Przeglądam twittera, więc widzę, co tam się dzieje.

Po jednym skandalu liga koniecznie chciała uniknąć kolejnych tego typu afer. Poważnym problemem i tajemnicą było smarowanie piłek. Zaczęło się od tego, że pod koniec maja 2021 roku miotacz Cardinals Giovanny Gallegos został wyrzucony z boiska za stosowanie nielegalnych substancji. Ówczesny menadżer Cardinals Mike Schild powiedział o tym, że jest to powszechne w całej lidzę, dodatkowo na początku sezonu 2021 mieliśmy sporo no-hitterów. W czerwcu liga wydała oświadczenie, że zakazuje smarowania piłek i wprowadziła kontrolę miotaczy. Trevor Bauer jako pierwszy oskarżył Astros o smarowanie piłek na początku sezonu 2018, ale potem sam był oskarżany o tego typu działania. Liga zachowała się tak, jakby wszystko co było do tej pory było legalne i nagle zdecydowali się wszystko zakazać w jednym momencie, aby nie wyszedł z tego kolejny skandal z karami. Fatalnie to zorganizowali, powinni byli to zrobić przed sezonem.

Inne drużyny mają swoje grzechy, też warto o tym wspominać. Całą ostatnią analizę poświęciłem na krytycę Rays, Angels zostali pozwani przez rodzinę Skaggsa i tutaj wszelakie oszustwa to pikuś w porównaniu z tym, że to ich nieodpowiedzialność mogła doprowadzić do śmierci zawodnika. Liga liczy na to, że kradzież znaków i smarowanie piłek to już przeszłość, ale problemów w dalszym ciągu jest cała masa.

Podsumowując, Astros oszukali, dostali śmieszną karę od komisarza MLB i już nic z tym nie można zrobić. Wydaje się, że oszukiwanie to przeszłość i jest za dużo kontroli sędziowskiej oraz generalnej wiedzy na ten temat. Jednak Astros nie zmazali i zmażą swojej plamy. Nauka chrześcijańska mówi o wybaczaniu, ale musi być żal za grzechy, a tego nie widziałem ani razu. Jeszcze żaden zawodnik nie oddał swojego pierścienia i nie powiedział, że patrząc na niego ma wyrzuty sumienia i nie może się na to patrzeć. Może i zawodnicy i sporo kibiców uznają ten skandal za przeszłość, ale ja uważam, że wszystkie osoby zamieszane w skandal pozostawili po sobie nieusuwalną ranę i nie ma podstaw do tego, aby odzyskali nasze uznane czy podziw. W moim odczuciu nie dokonali pokuty w taki sposób, w jaki należało to zrobić. Houston Astros zajmie długo czasu usunięcie się z tych wszystkich grzechów, ale nawet gdy nad nie będzie na świecie przyszłe pokolenia będą miały to wszystko zapisane na kartach historii. Żałuję, że tak upadli, bo szanowałem ich i podziwiałem za to, że zdołali zbudować taką drużynę. Okazało się natomiast, że oszukiwali i skompromitowali się o wiele bardziej niż kiedykolwiek w latach 2011-2013, gdy byli pośmiewiskiem ligi. Teraz upadli znacznie niżej mimo tego, że grają w World Series.

 Tylko zalogowani użytkownicy mogą brać udział w dyskusji na portalu mlb.com.pl. Zaloguj się