Red Sox wygrali kolejne spotkanie z Baltimore Orioles. Tym razem 6 do 5.

Bohaterem wieczoru zdecydowanie został Dustin Pedroia, który zdobył decydujący punkt wykorzystując w 9 zmianie błąd rzutu (Throwing Error) ze strony Davida Lougha.

Goście bardzo mocno weszli w spotkanie, a mianowicie homerem Nelson Cruza (2/5, 1 run, 1 RBI). Prócz niego w pierwszym inningu punktowali jeszcze Chris Davis (0/3, 1 run, 2BB) oraz Adam Jones(4/5, 1 run, 1 RBI), szczególnie gra tego ostatniego powinna wzbudzić spore zainteresowanie, gdyby zawodnik miał większe wsparcie kolegów to Os'y mogliby być spokojni o wynik spotkania.

Kolejny run miał miejsce w 5tym inningu, kiedy po ground-rule double ze strony Davida Lougha Home Plate osiągnął Matt Wietters. Jednak wytrzymałość nerwowa trenera Skarpet została złamana dopiero w kolejnej turze. Wtedy to Jake Peavy dopuścił do kolejnego punktowego zagrania przeciwników, Ryan Flaherty, po single Adama Jonesa dobił wynik do stanu 0-5. Starter został zamieniony na relievera Chrisa Capuano i był to wyraźny sygnał do odrabiania strat. Juz w tej samej zmianie gracze Red Sox, a dokładniej Jonny Gomes, popisali się Three Run Home Runem i u boku Mike'a Napoliego i Davida Ortiza zapolowy wyrwał rywalom trzy pióra.

Od tej pory tylko jedna drużyna atakowała. W 7 inningu Skarpety, za sprawą single Big Papiego i Throwing Error ze strony Jonathana Schoopa, doprowadzili do remisu.

Sprawę zakończenia, idąc śladem Andrzeja Sapkowskiego, załatwiłem na samym początku, wiec nie ma sensu po raz kolejny przytaczać niesamowitych umiejętności drugobazowego z Fenway Park, bo wszyscy znamy klasę Pedeya. Podobno nawet w Nowym Yorku ktoś o nim dobre słowo szepnął, ale od tamtej pory nikt tej osoby nie widział.

Nie ma co rozciągać tematu. Warto może wspomnieć, że dzisiejsze spotkanie, po heroicznej walce zakończyło się zwycięstwem ekipy z Baltimore. Moim zdaniem Napoli w 9 zmianie powinien zostać puszczony po walk, bo ja tam strike'a nie widziałem, ale o tym jutro.

Let's go Red Sox!